– Przez dłuższy czas nie trenował Pan z kolegami z Cracovii, przebywał Pan na zgrupowaniu reprezentacji. W meczu eliminacji ME 2016 z Czechami byliście blisko wywalczenia trzech punktów, bramkę straciliście w 90 minucie.
– Tak, mogliśmy jeszcze trochę wytrzymać, ale Czesi atakowali w końcówce spotkania wzmożonymi siłami. Wydaje mi się, że wynik jest raczej sprawiedliwy.
– Wasza gra mogła się podobać, zwłaszcza do przerwy. Byliście nastawieni na kontr-ataki i dobrze realizowaliście taktykę.
– Mieliśmy dobre ustawienie na ten mecz. Trener Pahars przez tydzień poprzedzający ten mecz ćwiczył to z nami. Wszystko spełniliśmy. Widzieliśmy, z kim gramy, z liderem grupy, który do meczu z nami nie stracił jeszcze punktów. Gdyby nie ta ostatnia minuta, to mogliśmy nawet wygrać. I tak sprawiliśmy dużą niespodziankę.
– W reprezentacji jest Pan inaczej ustawiony niż w Cracovii, jest Pan skrzydłowym, a nie środkowym napastnikiem.
– Trener tak to ustawił, szkoleniowiec widzi mnie w tym miejscu. Wie, że wtedy mam większe szanse przy kontrach.
– Grał Pan cały mecz, tak było wcześniej ustalone?
– Miałem siły, ale przed spotkaniem nie wiedziałem, ile będę grał. W kolejnym spotkaniu, towarzyskim z Ukrainą, też wystąpiłem przez 90 minut. W drugim spotkaniu też nastawiliśmy się na obronę, oba zespoły nie miały zbyt wielu okazji do zdobycia bramki. Rywal prowadził 1:0, a w doliczonym czasie gry to my wyrównaliśmy po rzucie rożnym.
– Pewnie zamieniłby Pan tę bramkę na to, by nie stracić jej w meczu eliminacyjnym?
– Oczywiście, nie mieliśmy szczęścia w Pradze, dopisało nam ono we Lwowie.
– Dla reprezentacji Łotwy te eliminacje są właściwie przegrane. Na półmetku macie 3 punkty, a Islandia, zajmująca 2. miejsce – 12.
– Tak, ale walczymy o 3. lokatę i baraże. Wiem, że będzie ciężko. 12 czerwca mamy bardzo ważny mecz z Holandią.
– Wraca Pan do ligowej rzeczywistości, jest Pan podbudowany występami w reprezentacji, doda to Panu mocy.
– Mam nadzieję, że tak. Nabrałem większej pewności siebie. Oby w lidze to dobrze wyglądało.
– Miał Pan okazję porozmawiać z kolegami z kadry. Choćby z Aleksejsem Visnakovsem, byłym piłkarzem Cracovii, który przeżywał w niej trudne momenty, walczył z nią o utrzymanie w lidze.
– Pytał, kto jeszcze został w drużynie, prosił o pozdrowienie znajomych. O tym, czy grozi nam spadek, nie rozmawialiśmy.
– Przed wami mecz z Lechią, musicie wygrać, bo sytuacja stała się niebezpieczna, Ruch Chorzów jest za wami w tabeli tylko o punkt.
– Tak jest, to bardzo ważny mecz dla nas. Mam nadzieję, że wygramy. U siebie w tym sezonie rzadko tracimy punkty i własny stadion powinien być naszym atutem.
– W Ruchu gra z kolei brat Aleksejsa – Eduards Visnakovs, też miał Pan okazję do porozmawiania o polskiej lidze. Koledzy z reprezentacji będą walczyć o utrzymanie?
– Eduards nie zagrał z Czechami, z Ukrainą wszedł do gry na kwadrans. O utrzymaniu na razie nie myślę, wiem, że musimy zdobywać jak najwięcej punktów. Z Eduardsem spotkamy się 10 kwietnia w bezpośrednim starciu w Chorzowie.
– Lechia była za wami w tabeli, ale dość szybko awansowała w górę tabeli. Co Pan sądzi o tym zespole?
– Podobał mi się już jesienią, ma dużo dobrych zawodników, bardzo mocny skład. Nie możemy jednak patrzeć na nich, tylko na siebie. To my musimy punktować.
– Gdańszczanie mają dobrą wiosnę, wygrywają, ciężko im zabrać punkty.
– Grają bardzo solidnie w obronie, nieźle z przodu, będziemy się starali zrobić wszystko, by nie stracić gola.
– Lepiej się Pan czuje w grze z kontry czy w takiej, kiedy wy prowadzicie grę.
– Ciężko powiedzieć, nie ma to dla mnie znaczenia. Obojętnie, ważne, byśmy odnieśli sukces.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?