Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po meczu Austria – Polska. Czy Krzysztof Piątek postraszy teraz Łotyszy?

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
„Porażka w domu. Polska zepsuła początek kwalifikacji” – takim tytułem opatrzył komentarz do meczu austriacki dziennik „Kronen Zeintung”. Gospodarze czwartkowego meczu w Wiedniu byli mocno rozczarowani porażką 0:1 swojego zespołu. Co oczywiste zupełnie inne nastroje panowały w polskiej ekipie, która świetnie rozpoczęła eliminacje do mistrzostw Europy 2020. Może nie zagrała wielkiego meczu, ale najważniejsze są trzy punkty na bardzo trudnym terenie.

Austriacy mocno liczyli na udany start. Przebudowana przez trenera Franco Fodę drużyna miała rozprawić się z Polską i rozpocząć marsz po zwycięstwo w grupie G. Nic z tych planów nie wyszło, bo na ich drodze stanął Krzysztof Piątek. Napastnik AC Milan jest ostatnio w wybornej formie. Strzela bramki w klubie jak na zawołanie, a to samo zrobił w koszulce reprezentacji Polski.

„W 68 minucie Krzysztof Piątek wcisnął piłkę do naszej bramki, zdobywając złotego gola” – pisze „Kronen Zeitung”. Austriacka gazeta podkreśla, że gospodarze dobrze weszli w mecz, byli długimi fragmentami lepszym zespołem, ale kluczowe dla losów spotkania okazało się wejście na boisko Krzysztofa Piątka, który strzelił zwycięską bramkę.
„Austriacy desperacko walczyli o wyrównanie, ale to uczestnicy mistrzostw świata 2018 byli bliżej zdobycia drugiego gola, gdy w 75 min Robert Lewandowski idealnie podał do Piątka, ale ten nie trafił w bramkę” - donosi „Kronen Zeitung”.

Bohater czwartkowego wieczoru nie miał ochoty po ostatnim gwizdku na rozmowy z dziennikarzami. W towarzystwie ochroniarza przemknął przez tzw. strefę mieszaną, nie odpowiedział na ani jedno pytanie licznych dziennikarzy z Polski. Swojego podopiecznego chwalił natomiast selekcjoner Jerzy Brzęczek, który powiedział: – Planowaliśmy wpuszczenie Krzysztofa Piątka na boisko. Cieszę się, że Krzysiek wszedł i swoim golem zapewnił nam trzy punkty.

Co ciekawe, Brzęczek zdecydował się wystawić w wyjściowym składzie Arkadiusza Milika, a nie Piątka, mimo że ten ostatni – jak przyznał sam selekcjoner – nie był do końca w pełni sił. – Nie mam zamiaru krytykować Arka, bo dwa dni temu nie czuł się najlepiej, miał lekką gorączkę – powiedział trener. – Nie do końca może czuł się dobrze fizycznie. Ale to jako zespół popełnialiśmy dużo błędów taktycznych w pierwszej połowie. Odkrywaliśmy boczne strefy, a piłki zagrywane za plecy naszych bocznych pomocników powodowały, że mieliśmy tam problemy. Dlatego wróciliśmy do systemu 4–2–3–1, to zaczęło lepiej wyglądać. Później wpuściliśmy Krzyśka, strzelił zwycięską bramkę. Potwierdziło się to, że mamy trzech bardzo skutecznych napastników.

Pozostaje pytanie, czy po tym, co wydarzyło się w Wiedniu, Krzysztof Piątek wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie na mecz z Łotwą, który zostanie rozegrany w niedzielę o godz. 20.45 na Stadionie Narodowym w Warszawie? Można by tak przypuszczać, jeśli popatrzeć na współpracę napastnika Milanu z Robertem Lewandowskim. Ten ostatni po pojawieniu się Piątka na boisku nieco się cofnął, ale to właśnie wtedy Polacy wypracowali sobie najlepszą, prócz oczywiście bramki, sytuację w tym meczu, gdy „Lewy” podał idealnie do Piątka, a ten zmarnował stuprocentową okazję na dobicie Austriaków drugim golem. Brzęczek nie odpowiada jednak wprost, czy zdecyduje się wystawić Piątka od pierwszej minuty w spotkaniu z Łotwą. Mówi jedynie: – Druga połowa pokazała przede wszystkim, że w tej konfiguracji ataku Krzysiek bardzo dobrze funkcjonował z Robertem, ale również w pierwszej połowie Robert schodził do bocznych sektorów, był pod grą. A co do udanej współpracy z Krzyśkiem to ona bardzo mnie cieszy, bo to dla nas dodatkowe rozwiązanie i dodatkowa nasza broń.

Co do składu na Łotwę, to jest kilka niewiadomych i nie dotyczą one tylko obsady ataku. Mocno ucierpiał w meczu z Austrią m.in. Piotr Zieliński, który z dużym bólem pleców musiał opuścić boisko. Zaraz po meczu Jerzy Brzęczek nie chciał wdawać się w dywagacje, na ile to jest poważny uraz. – Piotr narzeka na ból w plecach, ale dopiero po dokładnych badaniach w Polsce będziemy w stanie określić, jak poważny to jest uraz – powiedział selekcjoner.

Mecz w Wiedniu na pewno przejdzie do historii o tyle, że było to pierwsze zwycięstwo pod wodzą Jerzego Brzęczka. Przyszło ono w najważniejszym momencie, bo akurat wtedy, gdy rozpoczęły się eliminacje. Na dzień dobry polscy piłkarze wygrali na stadionie teoretycznie najgroźniejszego rywala w grupie G, ale reprezentanci są dalecy od tego, żeby stawiać tezę, iż tym zwycięstwem praktycznie wygrali już eliminacje do Euro 2020. Mateusz Klich po tak postawionym pytaniu roześmiał się szeroko i powiedział: – O tym, czy awansujemy na Euro powiem w listopadzie po ostatnim meczu eliminacyjnym. Choć oczywiście tak może się wydawać, skoro pokonaliśmy tak solidny zespół jak Austria na jego terenie. Chyba najsilniejszy obok nas w tej grupie. Wiem, że teraz wszyscy będą od nas oczekiwać, żebyśmy wygrali wszystkie mecze, ale pewnie tak się nie wydarzy, bo to jest piłka nożna. Obyśmy jednak zdobyli jak najwięcej punktów. Teraz przed nami Łotwa i musimy do niej podejść bardzo poważnie. To, że w tym zespole nie ma zawodników z Bundesligi, to nie znaczy, że nie będzie ciężkim rywalem. W dzisiejszym futbolu każdy mecz trzeba wybiegać, wywalczyć. Mam nadzieję, że w niedzielę Stadion Narodowy się wypełni i przy wsparciu naszych kibiców wygramy kolejne spotkanie.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Po meczu Austria – Polska. Czy Krzysztof Piątek postraszy teraz Łotyszy? - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski