Uwagi dyrektor Pietrowiak przedstawiła podczas posiedzenia komisji kultury rady miejskiej. Chodzi głównie o urządzenie widowni w taki sposób, że miejsca zapewniające najlepszą widoczność na scenę zajmują wcale nie fotele, a szerokie dojście do rzędów. To zarazem jedyny ciąg komunikacyjny, bo przejść przy ścianach nie ma.
- Trudno się nie zgodzić z argumentami pani dyrektor - przyznaje Jakub Kwaśny, członek komisji. - Popełniono kilka kardynalnych błędów na etapie projektowania teatru.
- To bzdura - odpowiada Grzegorz Dresler właściciel firmy, która projektowała modernizację gmachu. Według niego miastu zależało na jak największej liczbie miejsc na widowni, stąd jedno przejście.
Pani dyrektor twierdzi, że nie chce szukać winnych, a jedynie poprawić komfort publiczności, warunki pracy zespołu oraz funkcjonalność obiektu. Zwraca też uwagę na zbyt dużą odległość między sceną, a pierwszym rzędem foteli.
Grzegorz Dresler tłumaczy, że pierwotnie zakładano możliwość wydłużania sceny przy pomocy specjalnie montowanych podestów. - Pod koniec projektowania inwestor zrezygnował z tego rozwiązania z powodu cięć - dodaje. Jego zdaniem w wolnej przestrzeni zmieszczą się dodatkowe miejsca siedzące na przykład dla niepełnosprawnych. Nic nie da się natomiast zrobić z doskwierającym aktorom brakiem okien oraz dziennego światła w garderobach. - Przebudowę teatru musieliśmy dostosowywać do naszych możliwości finansowych - mówi Marcin Sobczyk, dyrektor Wydziału Kultury w UMT.
- Zwracamy się do prezydenta o uwzględnienie zgłoszonych postulatów - dodaje Jerzy Hebda, szef komisji kultury.
Andrzej Skórka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?