Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po roku…

Redakcja
To już rok. Nie można odsunąć tych myśli… Bo czy ta straszna czarna ściana, która zasłoniła tamten dzień, choć odrobinę stała się bardziej przejrzysta? Coś więcej o tej katastrofie wiemy? Jakie można mieć zaufanie do obietnic i faktycznie podjętych działań wyjaśniających ten niepojęty scenariusz losu? Czy widzieliśmy chociaż determinację? Nie wspominając o takim pojęciu jak godność…

Leszek Długosz: Z BRACKIEJ

Oto pisząc te słowa, słyszę ministra Millera, oznajmiającego mi, że po polskiej stronie występuje "duży głód informacji od strony rosyjskiej”! Rewelacja, a to ci odkrycie! Nie, nic, nic więcej nie wiemy, jak tyle ile wiedzieliśmy. Jedno wrażenie kamuflażu i uniku. Jaka też będzie wiarygodność polskiego raportu, kiedy, na zdrowy rozum, oparty on może być jedynie na materiałach łaskawie odsłoniętych nam przez Rosjan? Jakiej to rzetelności są owe tomy? Rzeczywiste materiały dowodowe pozostają poza naszym zasięgiem. Po roku nie mamy czarnych skrzynek, nie mamy wraka samolotu (oglądaliśmy jak "zabezpieczanego”), protokołów z sekcji, nie mamy przedmiotów – prywatnych własności ofiar (telefony, akta, dokumenty). Na dobrą sprawę rodzi się pytanie, czy ktoś się o to ośmielił zapytać? Normalnie, na wieży kontrolerów w Smoleńsku rejestrowane były rozmowy, ale jakoś nie te? Akurat w tym dniu przytrafiła się awaria urządzeń! Dodatkowo poinformowano nas o zmianie pierwotnych zeznań owychże kontrolerów. Trzeba więcej tej wiarygodności? W jakąż to farsę wszystko się układa. Trzeba skończonego głupca, albo sługusa zdeklarowanego, by dalej wierzyć w to urzędowe nasze: "wszystko pod kontrolą. W wypadkach takich katastrof tak to trwa”.

Ileż się natrąbiły media o awanturze jaką gen. Błasik miał zafundować – jeszcze na Okęciu – pilotowi mjr. Protasiukowi. Ponoć to oglądano na taśmach, zajście potwierdzać mieli bezpośredni świadkowie. I co? Prokuratura wojskowa zaprzecza. Nic podobnego nie zarejestrowało się. Żaden świadek nie potwierdza. Ileż krętactwa, co może myśleć tzw. normalny obywatel?

W imię jakich nadrzędnych racji, oficjalnie organy państwa polskiego zachowują się w ten sposób? Dla ugrania jakich korzyści, jakiego politycznego zysku? Dla powodów jeszcze jakich zakrytych? Ze strachu, z poczucia bezsilności, ze służalczości? (Jakiekolwiek by miała podłoże…)

Po roku, powiedzmy to sobie otwarcie – na co liczy ten oficjalny "pragmatyzm rządu”? Na oczyszczenie zatrutych relacji, na miłość wreszcie braci Słowian, czystą i bezinteresowną? Na łasy gest łaskawości Wielmoży ze Wschodu? Na lepsze miejsce w defiladzie Ich zwycięstwa?

Nie wiem jak należałoby postępować w tej sprawie, co podpowiadają tęższe głowy? Bo moja tego nie wie. Ale nie zwalniam się od myślenia o tym. To czuję bez wątpienia – potrzeba nam jakiegoś uczciwego słowa, niesfałszowanego jednoczącego gestu. Potrzeba nam wzmocnienia, podbudowy tego, co czujemy że jednak stanowi nasz probierz. Odczucie prawdy, uczciwości, godności… A więc sprawiedliwości? Potrzeba nam wzmocnienia więzi pomiędzy namiwspółczesnymi, ale i z przeszłością. Z pokoleniami, które straszliwą płaciły cenę za wolność dla tej tożsamości polskiej.

Panowie, którzy posiadacie legitymacje do reprezentowania kraju, czujecie się reprezentantami Polski, także i w takim historycznym jej wymiarze? Rola jaka wam przypadła, wymaga odwagi. Jeśli rzeczywiście czujecie odpowiedzialność, zważcie to – jakaś ilość mieszkańców tego kraju poczuwa się do stanowienia narodu, a nie tylko społeczeństwa. Ufam, że zdecydowana ta większość czuje się złączona zobowiązaniem silniejszym niż doraźny pragmatyzm. Łączą nas więzi pamięci, obowiązek pilnowania polskiej schedy. Z wszystkim co stanowi chlubę i zaszczyt. I powód zawstydzenia naszego również. I co sprawiedliwie określać powinno i dzisiejszą przynależność do polskości, czy choćby tylko do państwa polskiego.

I niechby to był i tak zdezaktualizowany w oczach "pragmatycznych korektorów”, obśmiewany wręcz, romantyczny etos spod chorągwi poety Rymkiewicza? Pozwalajcie sobie na sceptycyzm, nawet na drwiny, ale Polakom jeszcze potrzeba jest czegoś więcej niż tylko sprawnie funkcjonującego społeczeństwa. Polska to nie tylko wspólnota funkcjonująca dla ochrony interesów i wymiany usług. Nie słysząc już i sercem, i rozumem, tego łopotu biało–amarantowego proporczyka, zatracimy nie tylko twarze, ale i dusze.

Ale beze mnie. Wywianowano mnie w dobre słyszenie.

 

 

 

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski