Stefan Wilkanowicz jest przewodniczącym Fundacji Kultury Chrześcijańskiej "Znak", wiceprzewodniczącym Krajowej Rady Katolików Świeckich oraz Polskiego Komitetu ds. UNESCO, przez 10 lat był wiceprzewodniczącym Międzynarodowej Rady Państwowego Muzeum Oświęcim-Brzezinka. Fot. Anna Kaczmarz
ROZMOWA. - Młodzi Niemcy mają już dość przepraszania za winy przodków - mówi STEFAN WILKANOWICZ
- Nie ulega wątpliwości, że ranga listu sprzed 44 lat była większa. Tamten dokument stał się głośny i znaczący z kilku powodów, m.in. z uwagi na sytuację międzynarodową, z faktu, że podpisało go 36 polskich biskupów, a ponadto to był pierwszy tego rodzaju list. Oświadczenie obu przewodniczących Konferencji Episkopatu Polski i Niemiec jest natomiast kolejnym tego rodzaju dokumentem. Moim zdaniem jest wart publikacji, przynajmniej na stronach internetowych. Fundacja Kultury Chrześcijańskiej "Znak", którą kieruję, zamieści go.
Czy wagi tekstu nie umniejsza fakt, że jest to oświadczenie przewodniczących Konferencji Episkopatu, a nie wszystkich biskupów z obu krajów?
- Z pewnością korzystniej byłoby, gdyby hierarchowie się pod nim podpisali, ale istota sprawy leży w treści dokumentu i w tym, jak przekuć słowa w czyny.
Nie przeszkadza Panu, że dokument zaczyna się od zdania: "niemiecki Wehrmacht rozpoczął atak na Polskę"? Moim zdaniem powinno być sformułowanie, że wojna zaczęła się od agresji państwa niemieckiego.
- Nie przywiązywałbym większego znaczenia do tej kwestii.
W oświadczeniu zawarty jest apel o współpracę, poznawanie języka i historii przez obywateli z obu państw. Jak dzieje Polski są znane w Niemczech, zwłaszcza wśród młodzieży?
- Historię słabo znają młodzi ludzie niemal we wszystkich krajach. Dotyczy to również młodzieży z Polski i Niemiec. Młodzi Niemcy wyróżniają się natomiast tym, że mają już dość przepraszania za winy swoich przodków.
Od kilku lat u naszego zachodniego sąsiada coraz mocniej słychać głosy tych, którzy opisują krzywdy niemieckie po wojnie, głównie los wysiedlonych. Czy nie obawia się Pan, że za kilkanaście lat Niemcy będą czuli się bardziej ofiarami II wojny niż katami?
- Odpowiedzialność za to, by tak się nie stało, ciąży na nas, dorosłych. Od tego, co będziemy wspólnie robić - Polacy i Niemcy - zależy myślenie przyszłych pokoleń o wojnie. Nie jest jednak dobrym rozwiązaniem ciągłe i tępe przypominanie o grzechach niemieckich w okresie rządów Hitlera. Trzeba mądrze nauczać. Na przykład konkretnym rozwiązaniem byłoby zestawienie i upublicznienie adresów organizacji w Polsce i Niemczech, które prowadzą dialog. Dobrze stałoby się też, gdyby podręcznik omawiający stosunki naszych krajów powstawał najpierw w internecie. Chodzi mi o to, by propozycje opisywania wspólnych dziejów zamieszczane były w internecie, tam "dojrzewały", m.in. poprzez spór.
Co uważa Pan za najważniejsze w oświadczeniu?
- Nawiązanie do przyszłości. Podkreślanie, że tylko poprzez kontakty międzyludzkie oba narody mogą naprawdę iść wspólnie naprzód. Sam tekst przewodniczących Konferencji Episkopatów to stanowczo za mało.
Czy nie większą przeszkodą w poprawie relacji polsko-niemieckich niż cienie z przeszłości jest dysproporcja w zamożności obu państw?
- Oczywiście, że jest to poważna bariera, ale da się ją pokonać. To zresztą już jest robione.
ROZMAWIAŁ: WŁODZIMIERZ KNAP
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?