Gdyby użyć terminologii używanej w przeszłości w sportach walki, po remisowo zakończonym meczu „Słoników” z Koroną Kielce, sędzia powinien wskazać na zwycięstwo drużyny z Niecieczy, która w przekroju całego spotkania prezentowała się dużo korzystniej.
- Korona zagrała podobnie jak w meczu, który obie drużyny rozgrywały w Niecieczy blisko trzy tygodnie temu - _ocenił trener Termaliki Bruk-Betu Piotr Mandrysz. - _Spodziewaliśmy się tego i byliśmy na to przygotowani, że kielczanie skupią się na defensywie i będą szukali swojej szansy w odbiorze piłki w środkowej strefie boiska i wyprowadzaniu groźnych kontr. Nie pozwoliliśmy przeciwnikom na rozwinięcie skrzydeł, gdyż w tym elemencie odrobiliśmy lekcje. Mam tu na myśli zarówno grę z kontry jak i stałe fragmenty gry, po którym w poprzednim meczu z Koroną straciliśmy bramkę i przegraliśmy - przypomina trener niecieczan.
Beniaminek z Małopolski w spotkaniu z Koroną zdobył wprawdzie cenny punkt, ale po meczu ekipa Termaliki Bruk-Betu odczuwała spory niedosyt, gdyż była zdecydowanie bliżej zwycięstwa niż rywale.
- Mieliśmy więcej z gry, wypracowaliśmy sobie więcej sytuacji bramkowych i co najważniejsze w końcówce meczu mieliśmy piłkę meczową, której po składnej akcji Dawida Plizgi, Tomasza Foszmańczyka nie wykorzystał Wojciech Kędziora. Ten doświadczony napastnik w podobnych sytuacjach przeważnie stawiał pieczęć, tym razem posłał piłkę obok bramki. Całe szczęście, że tym razem nie sprawdziło się piłkarskie porzekadło, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. W ostatniej akcji meczu mogliśmy bowiem jeszcze stracić gola, ale bardzo dobrze zachował się wtedy nasz bramkarz Sebastian Nowak - przyznał trener niecieczan, dodając: - Naszym planem minimum w dwóch pierwszych mecze grupy spadkowej było zdobycie czterech punktów. Zrealizowaliśmy ten plan, przed nami jednak jeszcze pięć kolejnych, trudnych meczów, w których musimy zagrać bardzo rozsądnie i co najważniejsze nadal punktować.
Niewykorzystaną sytuację z końcówki meczu bardzo przeżył napastnik Wojciech Kędziora. - Długo rozpamiętywałem tą sytuację, gdyż prawdę mówiąc, gdy Tomek Foszmańczyk podawał mi piłkę, widziałem już, że ani bramkarz, ani żaden z obrońców Korony nie zdąży, by zablokować mój strzał. Chciałem więc uderzyć precyzyjnie obok słupka, piłka przelała mi się jednak przez nogę, dlatego uderzyłem ją niezbyt czysto i w __efekcie poszybowała obok bramki - opowiada bardzo przeżywający tą sytuację Kędziora. - Po meczu, w szatni byłem chyba najsmutniejszym zawodnikiem w drużynie. Później przez pół nocy nie mogłem spać, cały czas analizując to wydarzenie. Niestety, czasu już nie wrócimy i meczu z Koroną już nie wygramy. Teraz musimy skoncentrować się na kolejnych spotkaniach i walczyć w nich o punkty, które dadzą nam utrzymanie w ekstraklasie. To nasz główny cel, który chcemy zrealizować w __tym sezonie - podkreślił.
W najbliższym meczu, w poniedziałek (godz. 18), zespół z Niecieczy zagra na wyjeździe z najlepszą drużyną grupy spadkowej - Wisłą Kraków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?