18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PO utraciła kontakt z rzeczywistością

Redakcja
Andrzej Zybertowicz jest profesorem socjologii UMK i byłym doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego Fot. Marcin Obara
Andrzej Zybertowicz jest profesorem socjologii UMK i byłym doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego Fot. Marcin Obara
- Według najświeższych badań CBOS o kolejne 2 proc. obniżył się poziom identyfikacji z rządem Donalda Tuska (23 proc., od kwietnia spadek o 2 pkt.). Do przeciwników rządu zalicza się 43 proc. badanych. Spadki w notowaniach są zwykle wynikiem bieżących wydarzeń niż całościowej oceny pracy gabinetu. Które wydarzenia, Pana zdaniem, w ostatnich miesiącach były kluczowe dla oceny działań partii rządzącej?

Andrzej Zybertowicz jest profesorem socjologii UMK i byłym doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego Fot. Marcin Obara

ROZMOWA. Z prof. ANDRZEJEM ZYBERTOWICZEM o rządzie Donalda Tuska i sytuacji w Platformie Obywatelskiej

- Nauki społeczne nie znają prostego wzoru, który umożliwiałby jednoznaczną odpowiedź na takie pytania. Interpretując, powiem, że wyborcy coraz lepiej widzą rozbieżność między swoimi oczekiwaniami z 2007 i 2011 roku, kiedy oddawali swój głos na Platformę, a tym, co PO faktycznie robi. Dla krytyków władzy, takich jak ja, ta rozbieżność istniała od początku. Już po pierwszym roku rządów, a zwłaszcza po ujawnieniu afery hazardowej, prawdziwy kształt polityki PO było wyraźnie widać. Jednak mimo to wiele osób stało przy Platformie. Dlaczego? W wyniku mobilizacji emocjonalnej, która uniemożliwiała im zdystansowanie się od własnej wcześniejszej decyzji politycznej. W miarę upływu czasu i odsłaniania kolejnych warstw nieudolności i korupcyjności tego systemu władzy wyborcom łatwiej jest odciąć się od wcześniejszych, emocjonalnych zaangażowań.

- Na notowania partii politycznych bardziej niż sprawy światopoglądowe czy wewnętrzne konflikty wpływa więc korupcyjność?

- Jakiś czas temu prof. Mirosława Marody, wybitna polska socjolog, oceniła, że spora część elektoratu reprezentuje następujące podejście: rozumiem, że kradną, ale niech chociaż dobrze rządzą. Gdyby Platforma, przymykając oczy na patologie w swoich szeregach, jednocześnie skutecznie rządziła, ocena społeczeństwa byłaby inna. Powiedzmy, że przy przetargach na autostrady rzeczywiście widać nieprawidłowości, ale ostatecznie drogi szybko i dobrze wybudowano. Tymczasem okazało się, że chociaż w autostrady wpompowano ogromne unijne pieniądze, to mówi się o bankructwie kilkuset firm. Gołym okiem widać poważne problemy na kolei. Podobne informacje płyną z całego kraju. Jeśli je połączyć, to skala niekompetencji - powiązanej z przyzwoleniem na korupcję - zaczyna ludzi irytować.

- Zmniejsza się też różnica między PO a PiS w sondażach. W mediach takie spadki są pretekstem do - często chyba przedwczesnych - przewidywań wyników nadchodzących wyborów parlamentarnych. Czy rzeczywiście już dziś można się zastanawiać, jak będzie wyglądał sondażowy wyścig w przededniu wyborów?

- Gdy włączam radio, takie jak Tok FM, albo program publicystyczny, słyszę żarliwe głosy podpowiadające PO i Donaldowi Tuskowi, co robić, by odzyskać zaufanie. To jest jednak niemożliwe. Proporcje między względnie efektywnym administrowaniem a przyzwoleniem na złodziejstwo zostały zaburzone w takim stopniu, że Platforma nie może już ich wyprostować. Coraz więcej działaczy myśli nie o odrodzeniu PO, ale w jaki sposób coś jeszcze dla siebie ugrać lub jak zatrzeć za sobą ślady. Donald Tusk nie ma kadr, które byłyby zdolne dokonać odnowy, ponieważ zdemoralizował swą partię. Nie chodzi nawet o korupcję w czystej postaci, ale o przymykanie oczu na niewłaściwe działania. Sytuacja, w której spółka publiczna ma 20 dyrektorów, z których każdy ma pewnie po kilku doradców, nie jest korupcją w czystej postaci. To jednak nie tylko obciążenie spółki nadmiernymi kosztami i paraliżem organizacyjnym. To także negatywny przekaz do społeczeństwa: żerowanie na zasobach publicznych jest OK. Oto Marcin Rosół, współpracownik ministra sportu Mirosława Drzewieckiego, rozsyła e-maile: "W załączeniu przesyłam CV klienta od Mira (...) zależy mi, aby realizacja nastąpiła jak najszybciej, forma umowy dowolna, o pracę, zlecenie, termin na pół roku, kwota między 6 a 8 brutto PLN". Odbiorców e-maili takie dyspozycje nie dziwią. Tu nie chodzi tylko o marnotrawstwo etatów dla ludzi o wątpliwych kompetencjach. Jeszcze bardziej szkodliwe jest niszczenie etosu służby publicznej. W spółkach Skarbu Państwa wiadomo, że dla osób zaufanych aranżuje się pewne posady lub sytuacje czysto korupcyjne i ta świadomość demobilizuje obywateli.
- Bardzo ważna - z punktu widzenia ocen wyborców - jest kompetencja członków rządu. Jakie czynniki są kluczowe dla postrzegania gabinetu premiera?

- W pierwszej kadencji swoich rządów premier Tusk powierzył Ministerstwo Kultury Bogdanowi Zdrojewskiemu, politykowi z doświadczeniem w dziedzinie wojskowości i dość silną pozycją w partii. Ministerstwo Kultury nie daje możliwości na budowanie pozycji politycznej w takim stopniu jak MON. Szefem MON został zaś psychiatra. Premier wysłał tym samym komunikat: ważniejsza jest dla mnie kontrola nad partią niż sprawne zarządzanie krajem; kompetencja nie ma znaczenia pierwszoplanowego. Taki przekaz jest od razu odczytywany w tajnych służbach, policji, administracji: władza stawia na ludzi lojalnych, którzy będą posłusznie wykonywać polecenia, nawet te niezgodne z racjonalnymi standardami. Tak jak odwołanie Mariusza Kamińskiego po wykryciu afery hazardowej i manipulowanie sejmową komisją śledczą w tej sprawie było sygnałem: od patologicznych powiązań odwracajcie oczy!

- Przyjrzyjmy się zmianom w rządzie obecnej kadencji. Z Ministerstwa Sprawiedliwości - w wyniku wewnętrznych sporów politycznych - odchodzi Jarosław Gowin. O czym to świadczy?

- Gowin nie został odwołany za złe zarządzanie resortem. Odszedł z powodów polityczno-ideowych. Był niepokorny. Nikt nie zarzucił mu błędów w pracy merytorycznej. Deregulacja zawodów jest traktowana jako jeden z sukcesów tego rządu. Odwołanie Gowina to oznaka uległości premiera w obliczu wojny kulturowej z chrześcijaństwem, którą podsyca część mediów.

- Jednak jego zastępcą zostaje Marek Biernacki, z wykształcenia prawnik, a więc człowiek - wydaje się - odpowiedni na to stanowisko. W dodatku uznawany za nieformalnego szefa frakcji konserwatystów. Trudno chyba więc mówić o marginalizacji konserwatystów w PO?

- Aktywność Marka Biernackiego na polu obrony wartości konserwatywnych jest znacznie mniejsza. A zanim Biernacki wdroży się w sprawy ministerstwa, minie sporo czasu. Zauważmy, że resort, który od 2007 r. ma już piątego ministra, to ciąg porażek Donalda Tuska. Patologie, jakie w nim występują, opisywał chociażby kilka dni temu w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Jarosław Gowin. I tak okazało się, że od lat w ministerstwie na stanowiskach administracyjnych pracowali sędziowie, którzy decydowali o ruchach kadrowych w resorcie. Jak z tego typu sieciami zależności mają dać sobie radę - raz po raz wymieniani - ministrowie? Ale premier Tusk jest przecież mistrzem premiowania nieodpowiedzialności. Ewę Kopacz, która zawaliła wiele spraw w Ministerstwie Zdrowia i wprowadzała w błąd opinię publiczną co do sposobu prowadzenia śledztwa smoleńskiego, czyni marszałkiem Sejmu. Cezarego Grabarczyka, który ma na koncie wpadki z okresu kierowania resortem infrastruktury, czyni wicemarszałkiem. Ministrowi skarbu Aleksandrowi Gradowi, który nie potrafił w przejrzysty sposób rozwiązać spraw przemysłu stoczniowego, daje w nagrodę wysoko płatną posadę prezesa zarządów spółek PGE Energia Jądrowa i PGE EJ 1.
- Innym przykładem ministerialnych problemów jest minister Sławomir Nowak poddany medialnej krytyce za aferę zegarkową oraz sprawę niejasnych, zdaniem "Wprost", zleceń dla agencji CAM Media.

- Drogie zegarki są częścią luksusowego stylu życia. Niektórym wydaje się, iż to symbol bycia modnym, atrakcyjnym, wpływowym. Ale w tym przypadku są oznaką oderwania od normalnego życia. Kiedy biznesmen zaprasza polityka do drogiego klubu, by ten zasmakował luksusowego, lepszego życia, czeka, by utracił kontakt z rzeczywistością. Kiedy byłem doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego, w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że mógłbym nie robić właściwie nic innego poza przemieszczaniem się z przyjęcia w ambasadzie na bal w fundacji, a potem na uroczystą kolację z okazji otwarcia wystawy. Idealna recepta na oderwanie się od prawdziwego życia.

Rozmawiała

Barbara Dziedzic

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski