MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po wyrównaniu - szkolne błędy

Redakcja
Zawodnicy Unii Marcin Jaros (z lewej) i Jerzy Gabryś (z prawej) starają się powstrzymać Adama Bagińskiego Fot. PAP/Jacek Bednarczyk
Zawodnicy Unii Marcin Jaros (z lewej) i Jerzy Gabryś (z prawej) starają się powstrzymać Adama Bagińskiego Fot. PAP/Jacek Bednarczyk
Aksam Unia Oświęcim - GKS Tychy 2-4 (0-0, 2-3, 0-1)

Zawodnicy Unii Marcin Jaros (z lewej) i Jerzy Gabryś (z prawej) starają się powstrzymać Adama Bagińskiego Fot. PAP/Jacek Bednarczyk

Mecze półfinału play-off Mistrzostw Polski w Hokeju

0-1 Galant 23, 1-1 Krajci 29, 1-2 Woźnica 33 karny, 1-3 Simiciek 35, 2-3 Rziha 39, 2-4 Vitek 59.

Sędziowali Włodzimierz Marczuk (Toruń) i Grzegorz Dzięciołowski (Bydgoszcz). Kary: 14 - 18 minut. Widzów 3500.

Aksam Unia: Zborowski - Zatko, Dronia, Krajci, Jakubik, Rziha - Gabryś, A. Kowalówka, Klisiak, Tabaczek, Jaros - Piekarski, Połącarz, Modrzejewski, Stachura, Valusiak oraz Piotrowicz.

GKS: Sobecki - Gonera, Kotlorz, Paciga, Parzyszek, Vitek - Jakesz, Sokół, Woźnica, Simiciek, Galant - Csorich, Majkowski, Krzak, Garbocz, Bagiński - Gwiżdż, Witecki, Gurazda, Banachewicz.

Stan rywalizacji play-off: 3-1 dla GKS.

Drugie oświęcimskie spotkanie półfinałowe rozpoczęło się inaczej niż pierwsze, bo tyszanie - po wykorzystaniu dopuszczalnej wpadki - zaczęli schowani za podwójną gardą, szukając szansy w kontrze.

Wiadomo było, że wobec takiego rozwoju wypadków, trzeba umieć wykorzystać każdą okazję, a taką miał już w 3 min Jakubik, który jednak przegrał pojedynek z Sobeckim. Tyski bramkarz w całym meczu pokazał, że w jego psychice nie ma już śladu po wcześniejszym słabszym występie, kiedy tyszanie przegrali 3-4, prowadząc już 2-0. Skapitulował dopiero w 29 min, kiedy stojący przed nim Krajci zmienił lot krążka uderzonego przez Jarosa. Oświęcimianie po 26 sek. wykorzystali podwójną przewagę.

Miejscowi po strzeleniu wyrównującej bramki zaczęli popełniać szkolne błędy, które zapowiadały niekorzystny dla nich rozwój wypadków. Kiedy grali z przewagą jednego zawodnika groźnie skontrowali Woźnica i Jakesz. Z kolei po prezencie Droni bliski pokonania Zborowskiego był Krzak.

Co się jednak odwlecze, nie uciecze. Z kolei w osłabieniu oświęcimian Kowalówka zahaczył szarżującego Woźnicę. Skończyło sie karnym, a że Unia nie ma bramkarza potrafiącego wesprzeć zespół, tyszanie cieszyli się prowadzeniem. Podwyższyli je po wzorowo rozegranej akcji Bagińskiego z Sokołem, którą strzałem z bliska zakończył Simiciek, gdy karę odsiadywał Rziha.

Gospodarze złapali kontakt za sprawą Rzihy i kibice przed ostatnią odsłoną zaczęli sobie zadawać pytanie, czy - wzorem pierwszego meczu - zdołają odwrócić losy meczu. Tak się jednak nie stało, choć dwie okazje miał w 46 min Piotrowicz. Z kolei po stronie tyszan szczęścia zabrakło Pacidze z Parzyszkiem, a Sokół trafił w słupek.

W 59 min Jaros wywalczył krążek przed tyską bramką, Gabryś strzelił, ale nikt nie wepchnął go do siatki. Z kolei Rziha przy ostatniej szarży stracił krążek, więc Vitek po wygraniu pojedynku ze Zborowskim postawił pieczęć na wygranej tyszan, którzy w piątek w Tychach staną przed szansą zakończenia półfinału.

- Zabrakło nam przede wszystkim szczęścia, bo powinniśmy byli w I tercji zdobyć prowadzenie, co pozwoliłoby nam kontrolować mecz - powiedział Karel Suchanek, trener Unii.

Jerzy Zaborski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski