Trzech protestujących zatrzymano
Gawłowska pytana, czy wśród zatrzymanych jest też Janusz Gajek, powiedziała, że tak. Gajek jest przewodniczącym komitetu protestacyjnego stoczniowców upadłej Stoczni Szczecińskiej i koordynatorem Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjnego, który zawiązał się w Szczecinie 13 lipca i skupia przedstawicieli firm zagrożonych upadkiem oraz grup zawodowych, którym grożą masowe zwolnienia.
Szczecińscy stoczniowcy wczorajszą manifestacją planowali wyrazić solidarność z pracownicami "Odry", które od pół roku nie dostają wypłat. Zebrani przed budynkiem stoczniowcy obrzucili budynek firmy jajkami, a następnie kilku z nich, wraz z kilkoma kobietami z "Odry", wtargnęło do gabinetu prezesa Henryka Walusia. Tam zaczęła się szarpanina. Jeden z mężczyzn rzucił się na niego, poszarpał mu ubranie.
Wszczęcie formalnego śledztwa nakazał wczoraj minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk szczecińskiej prokuraturze, która rozpoczęła postępowanie sprawdzające zajście w Szczecinie, gdzie stoczniowcy poturbowali prezesa ZPO "Odra". Jednocześnie wydał prokuratorowi krajowemu polecenie objęcia tego śledztwa osobistym nadzorem.
H H H
Szczecińscy stoczniowcy środową manifestacją planowali wyrazić solidarność z pracownicami "Odry", które od pół roku nie dostają wypłat. Postanowili zorganizować przemarsz ulicami Szczecina przed budynek zakładów. Nieśli ze sobą flagę narodową i flagę stoczni, a kiedy zbliżali się do siedziby firmy, zaczęli skandować: - Już idziemy po złodzieja!. Na miejscu przed budynkiem czekały na idących pracownice "Odry", które powitały ich oklaskami.
Zebrani stoczniowcy obrzucili budynek firmy jajkami, a następnie kilku z nich, wraz z kilkoma kobietami z "Odry", wtargnęło do gabinetu prezesa Henryka Walusia. Usiłowali wywieźć go na taczce. Zaczęła się szarpanina. Jeden z mężczyzn rzucił się na niego, poszarpał mu ubranie.
Półnagiego prezesa wywleczono przed budynek i tam nadal go szarpano, bito pięściami i obrzucono jajkami. Napadnięty wzywał na pomoc policję. Ta nie interweniowała, chociaż policjanci, którzy zabezpieczali przemarsz stoczniowców przez miasto, byli przed budynkiem "Odry". Walusiowi udało się wyrwać z tłumu i schronić w budynku. Wtedy stoczniowcy rozeszli się. Po kilkudziesięciu minutach przed "Odrę" przyjechała karetka pogotowia ratunkowego, do której poszkodowany zszedł o własnych siłach.
Niezależnie od tych działań, inspektorat policji prowadzi własne postępowanie, mające wyjaśnić przyczyny niepodjęcia interwencji przez funkcjonariuszy będących wśród protestujących stoczniowców. Komendant główny policji zawiesił w czynnościach służbowych wicekomendanta miejskiego ze Szczecina i szefa sztabu komendy wojewódzkiej. Nadinsp. Antoni Kowalczyk mówił, że już po pobieżnym zapoznaniu się ze sprawą widoczne są poważne uchybienia w pracy szczecińskiej policji. (PAP)
Z bronią u nogi!
Przed kilkoma dniami minister Krzysztof Janik stwierdził, że policjanci nie będą przeszkadzać w blokowaniu dróg protestującym, "jeśli nie dojdzie do łamania prawa".
Wczoraj szczecińscy stoczniowcy, działając w imieniu szwaczek z Zakładów Przemysłu Odzieżowego "Odra", wyciągnęli prezesa tej firmy z gabinetu, zwyzywali go od ostatnich, niszcząc ubranie rozebrali nieomal do naga, obrzucili jajami i pobili. Policja stała z bronią u nogi.
Również wczoraj szef MSWiA zażądał od komendanta głównego policji zawieszenia w czynnościach wicekomendanta miejskiego i szefa sztabu Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
Czy premier, któremu - jak wielu twierdzi się nie odmawia - mógłby zażądać czegoś od ministra Krzysztofa Janika?
ANDRZEJ KOZIOŁ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?