Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pociągdla jaśniepanów

Paweł Kowal
Politycy chcą być widzialni i rozpoznawalni, za przełomowy moment w karierze uważają ten, kiedy sprzedawca w sklepie wyszukuje dla nich „ten lepszy” kawałek polędwicy.

To utrwaleniu rozpoznawalności służą ustawki w prasie kolorowej, udział w programach o tańczeniu czy gotowaniu. Nie dałoby się szybko zbudować rozpoznawalności jedynie na debatach o sprawach międzynarodowych czy o demokratycznych standardach. A bez rozpoznawalności trudniej marzyć o elekcji w kolejnych wyborach. I tak się koło zamyka.

Ludzka rozpoznawalność jest dość miałka, ludzie często wiedzą, że kogoś znają ale nie tylko nie wiedzą, czy gość jest z PO czy z PiS. Nie wiedzą, czy widzieli go w rozmowie politycznej poranka czy w „M jak miłość”. Niemniej ludzie wciąż zaczepiają, dopytują, skąd się znamy, wspominają wspólne wczasy w Świnoujściu dziesięć lat temu i posiedzenie spółdzielni w Sieradzu, których oczywiście nie było. Było tylko jakieś podobieństwo z kimś innym, kto w tych wydarzeniach uczestniczył.

Wtedy przychodzi myśl, że skoro rozpoznawalność już zbudowana, czas na dumne odizolowanie się od zwykłych ludzi, szczególnie władza wpada na ten pomysł. Dla premiera wielkiej Kanady nie stanowi problemu podróżowanie metrem, w Polsce od czasów Mazowieckiego w autobusie nie widywano polityków w środkach publicznego transportu, nie licząc kolejowej kampanii Ewy Kopacz, która swoją drogą była jej najlepszym pomysłem kampanijnym i promującym Pendolino - jednocześnie. Dzisiaj InterCity ma zyski (pewnie nie tylko dlatego, że Ewa Kopacz wraz z Michałem Kamińskim jadła w Pendolino jajecznicę), a PO dostała dzięki pociągom parę punktów więcej w wyborach.

Wielomiesięczny spór o dziennikarzy w Sejmie miał w podgłębiu właśnie to: poczucie ekskluzywnej wyjątkowości polityków, którzy zyskawszy rozpoznawalność w sklepie i na basenie, akurat w Sejmie zapragnęli spokoju od dziennikarzy. Z tej samej serii są stałe debaty w Polsce o lotach byłego premiera Tuska do Gdańska i obecnej szefowej rządu do Krakowa.

Toż zamiast wydawać krocie na „ocieplanie wizerunku”, mogliby PR-owcy kupić przez internet bilet na pociąg, choćby w pierwszej klasie i za sto pięćdziesiąt złotych byłby PR jak się patrzy. Co się dzieje z polskimi elitami, że choć w większości przecież nie pochodzą z żadnych panów, tylko ze zwykłych prostych robotniczych czy chłopskich rodzin, gdy zyskują władzę, już nie chcą lepszego kawałka wołowiny w sklepie „za twarz” i ludzkiego pytania „czy będzie lepiej?”’.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski