W połowie roku rozstrzygnie się konkurs na operatora wyznaczonego do świadczenia powszechnych usług pocztowych. Zwycięzca od 2016 r. przez dziesięć lat będzie dostarczał większość listów, przesyłek i przekazów. Gra idzie o część rynku pocztowego wartą ponad 3 mld zł rocznie.
Operator wyznaczony ma obowiązek dostarczania listów na terenie całego kraju przez przynajmniej pięć dni w tygodniu. Musi też zapewnić dostęp do swych oddziałów nawet w miejscowościach, w których placówki są nierentowne, ale w przypadku deficytu może liczyć na pomoc państwa.
Obecnie operatorem wyznaczonym jest Poczta Polska, prowadząca ponad 7,8 tys. placówek w całej Polsce i zatrudniająca około 80 tys. osób. Jeżeli straci uprzywilejowany status, utrzymanie tak gęstej sieci oddziałów i tylu pracowników stanie się nierealne.
- Zwolnienia mogą dotknąć nawet połowy załogi - szacuje Jan Guz, prezes Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Dlatego związkowcy apelują do Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji oraz Urzędu Komunikacji Elektronicznej o zmianę zasad konkursowych. W taki sposób, by gwarantowały one zwycięstwo Poczcie. - Powinna być brana pod uwagę nie tylko cena, ale też interes społeczny. W przeciwieństwie do prywatnego operatora Poczta Polska zatrudnia ludzi na umowach o pracę, a nie na "śmieciówkach" - mówi Guz.
W internecie rozpowszechniane są informacje o tym, że wygrana InPost oznaczać będzie m.in. konieczność przejechania kilkudziesięciu kilometrów w celu nadania listu, a "przesyłki w najlepszym razie będziemy nadawali w kioskach ruchu, w sklepie rybnym, monopolowym, agencji towarzyskiej, w jakimś punkcie na bazarku itd.".
- To jest próba wywierania nieuprawnionej presji na organy państwa i naruszanie dobrego imienia firmy - uważa Sebastian Anioł, prezes InPostu. Twierdzi, że właśnie dzięki konkurencji jego firmy Poczta Polska obniżyła ceny usług i poprawiła ich jakość. - Brak konkurencji w konkursie na operatora wyznaczonego oznacza brak motywacji Poczty Polskiej do podnoszenia jakości i zmniejszenia cen - uważa Anioł.
Są jednak wątpliwości, czy prywatny operator rzeczywiście będzie w stanie zastąpić Pocztę Polską i dostarczać listy oraz inne przesyłki na terenie całego kraju.
- InPost to już na tyle doświadczona firma, że powinna sprostać wyzwaniu- ocenia Rafał Michalski, ekspert ds. rynku pocztowego. Powołuje się na doświadczenia z dostarczaniem od 2014 r. przez InPost i jego partnerów listów z sądów i prokuratur. Na początku wywołało to sporo kontrowersji. Klienci skarżyli się m.in. że muszą odbierać ważne listy w kioskach i sklepach spożywczych, a kurierzy nie dostarczają przesyłek. - Część problemów była rzeczywista, a część mocno wyolbrzymiona. W każdym razie wszystko szybko zostało uporządkowane i dziś prywatni operatorzy wcale nie są gorsi od Poczty Polskiej - twierdzi Michalski.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?