Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pod okupacją. Rada hrabiego Ronikiera

Marcin Chorązki
Maria Zakrzeńska w otoczeniu dzieci z Warszawy przebywających na kolonii w Sieborowicach w 1943 r.
Maria Zakrzeńska w otoczeniu dzieci z Warszawy przebywających na kolonii w Sieborowicach w 1943 r. Fot. Ze zbiorów prywatnych rodziny Zakrzeńskich
Krakowski Oddział IPN i „Dziennik Polski” przypominają. Dwukrotnie w historii Polski - kiedy przez nasze ziemie przetaczały się kolejno dwie wojny światowe - pojawiła się organizacja o nazwie Rada Główna Opiekuńcza. Jej celem za każdym razem było wspomaganie najbardziej potrzebujących, biednych, chorych i dzieci.

We wrześniu 1939 r. polskie społeczeństwo przeżyło wstrząs, który wraz z kolejnymi represjami niemieckimi, dramatycznie się pogłębiał. Pokazowe egzekucje, łapanki, likwidacja ludności żydowskiej potęgowały strach i przygnębienie.

Jedyna legalna organizacja

Sytuacja gospodarcza, która została wyreżyserowana przez Niemców ściśle według ich przedwojennych założeń, miała wpędzić polskie społeczeństwo w spiralę biedy, głodu i niezdolności do podejmowania jakichkolwiek prób oporu. Opór zbrojny, polityczny i społeczny wzrastał jednak z każdym dniem. Przejawem solidarności społecznej było również powołanie do życia Rady Głównej Opiekuńczej.

23 lipca 1940 r. zarządzeniem Generalnego Gubernatora zawieszono działalność wszelkich organizacji i związków, w tym związków zawodowych, partii politycznych, stowarzyszeń społecznych czy też klubów sportowych. Polacy mieli być przeznaczeni do pracy fizycznej na rzecz III Rzeszy, przymus pracy obejmował każdego od 16. roku życia, a Żydzi zmuszeni byli do pracy nawet od 14. roku życia. Prowadziło to do pozbawienia dzieci i młodzieży nie tylko możliwości kontynuowania nauki, ale normalnego dzieciństwa. Jeśli do tego dodamy permanentny strach i głód, otrzymamy pełen obraz poniżenia obywateli polskich, a w szczególności najmłodszych i młodzieży.

Całą tę sytuację z niepokojem obserwował książę metropolita, arcybiskup krakowski Adam Stefan Sapieha. Podjął się roli koordynatora, spotykając się z najważniejszymi działaczami społecznymi, m.in. z Adamem Ronikierem, Januszem Radziwiłłem i Konstantym Tchórznickim.

Równocześnie pojawiła się bardzo ważna zagraniczna inicjatywa. W Stanach Zjednoczonych, które do 7 grudnia 1941 r. były w tej wojnie neutralne, pod kierownictwem byłego prezydenta USA Herberta C. Hoovera powołano jesienią 1939 r. do życia Komitet Pomocy Polakom. Jego wysłannik nazwiskiem MacDonald spotykał się wielokrotnie z władzami niemieckimi, a także polskimi społecznikami i omawiał możliwości pomocy Polakom, którzy ucierpieli podczas działań wojennych. W celu sprawnego przekazywania zebranej za oceanem pomocy Niemcy zgodzili się pod koniec stycznia 1940 r. na powstanie organizacji RGO, jedynej na ziemiach okupowanych struktury pomocowej i społecznej.

Ponieważ Rada była jedynym tego typu podmiotem uznawanym przez Niemców, przyjmowała na siebie rolę reprezentanta narodu polskiego wobec władz okupacyjnych. W służbowych kontaktach każdego pracownika RGO z Niemcami, od prezesa do delegatów gminnych, dbano o to, by uniknąć nawet najmniejszych podejrzeń o kolaborację. Polskie podziemie ściśle je kontrolowało i w strukturach RGO umieszczało swoich przedstawicieli (np. Karolina Lanckorońska), którzy pracowali na rzecz konspiracji. Co więcej, Polskie Państwo Podziemne uczestniczyło w sposób zakamuflowany w częściowym finansowaniu działalności RGO, dostrzegając potrzebę wsparcia inicjatywy pomocy ofiarom wojny.

Pomoc wypędzonym obywatelom polskim

Jednym z pierwszych dramatycznych przeżyć społeczeństwa były masowe deportacje ludności polskiej z terenów przyłączonych do III Rzeszy, a więc Wielkopolski, Pomorza, Śląska czy też Kujaw i Mazowsza. Liczba Polaków przetransportowanych w nieludzkich warunkach na teren Generalnego Gubernatorstwa wyniosła 340 tys. osób.

Pociągi zjeżdżały do największych miast, co dla mieszkańców GG było zjawiskiem nie tylko nowym, ale porażającym. Widok wagonów bydlęcych zapełnionych rodzinami z walizkami, tobołkami, reprezentującymi wszystkie stany społeczne przedwojennej Polski paraliżował i budził współczucie.

Karol Hilary Tarnowski, ostatni prezes Związku Ziemian w Krakowie wspominał, że gdy zlikwidowano jego organizację, pojawił się ten dramatyczny problem: „Nadchodzi wczesna zima, dnie chłodne i mrozy. Do Krakowa nadchodzą towarowymi pociągami niezliczone ilości ludności. Są to ludzie zgłodniali, pomarznięci, między nimi są już także umarli z wyczerpania, głodu i mrozu. Trupy wyładowuje się z wagonów. […] Jako stojący na czele […] Związku Ziemian, poczuwałem się do obowiązku zorganizowania akcji ratowniczej dla tych nieszczęśliwych ludzi. […] Na moja prośbę wzięcia na siebie tego trudnego zadania płk. Włodzimierz Olszewski, członek Związku Ziemian, zabrał się natychmiast do działania, utworzył komitet, w którym kobiety odegrały najważniejszą i bardzo aktywną rolę. Komitet ten przetrwał całą wojnę, współpracując z Radą Główną Opiekuńczą (RGO)”.

W ten sposób oddolnie zainicjowano powstanie pierwszych komitetów, których celem było niesienie pomocy dotkniętym przez okupację i wojnę. Pomocy udzielali wszyscy, którzy mogli: ziemianie, kupcy, inteligenci oraz prości chłopi. Powstawały lokalne komitety samopomocy na terenie całego GG, a jednym z największych był ten warszawski, powołany m.in. z inicjatywy Adama Ronikiera we wrześniu 1939 r., nazwany Stołecznym Komitetem Samopomocy Społecznej. Powstanie RGO doprowadziło do scalenia ich w struktury jednej organizacji, która działała do stycznia 1945 r., a więc do wkroczenia Armii Czerwonej.

Darmowe kuchnie, kolonie, dary

Jak przejawiała się pomoc ze strony RGO? Organizacja pomagała wdowom i dzieciom ofiar wojny, osobom chorym, głodnym, nie posiadającym pieniędzy na zakup ubrań. Zadaniem działaczy RGO, którzy tworzyli struktury powiatowe na terenie wszystkich pięciu dystryktów GG, było również stymulowanie pomocy ze strony bogatszych dla najbiedniejszych na poziomie każdej gminy. Tworzono lokalne Polskie Komitety Opiekuńcze z udziałem księży, ziemian, młynarzy, nauczycieli, lekarzy i chłopów. To miało doprowadzić do zmobilizowania każdego do pomocy.

Efekty były różne, często uzależnione od warunków życiowych społeczeństwa, urodzaju i wrażliwości mieszkańców. Przykładem wybitnego zaangażowania było zorganizowanie pobytu dzieci z Warszawy na kolonii w gminie Michałowice.

Trzy grupy dzieci przebywały we dworze Zakrzeńskich w Sieborowicach, o czym wspominał właściciel majątku Władysław: „Skontaktowałem się z Głównym Zarządem RGO w Warszawie i przyjąłem trzykrotnie z tego miasta po 12 dzieci na trzytygodniowe wakacje. Czwórkę rozdzielałem po innych sąsiednich domach ziemiańskich (Goszcza państwa Stolcmanów, Wilków państwa Zubrzyckich i Michałowice państwa Dąbrowskich, wszystko powiat Miechów), a ósemkę gościłem u nas, organizując im w pełnym tego słowa znaczeniu dzisiejszą kolonię - z kąpielami w stawie, gimnastyką, wycieczkami, sportami itd. Przybywało im przeciętnie po 1 kg. tygodniowo”.

Na terenie całego dystryktu krakowskiego zorganizowano sieć dworów i domów chłopskich, w których umieszczono dzieci na odpoczynek wakacyjny. Według zachowanych dokumentów można podać przynajmniej jedną datę takiego turnusu kolonijnego i liczbę dzieci uczestniczących - rozpoczął się 9 maja 1942 r. i trwał 8 tygodni, a uczestnikami było 31 uczniów z warszawskich szkół powszechnych w wieku od 7 do 13 lat. 6 dzieci trafiło do dworów, a aż 25 trafiło do miejscowych gospodarzy. Podsumowując ten pobyt kontroler z RGO zaznaczył, że „akcja ta była bardzo udana, dzieci poprawiły się wybitnie, a stosunki między nimi i gospodarzami miejscowymi układały się nawet serdecznie. Przy wyjeździe dzieci zostały obdarowane (króliki, drób, gołębie, jajka itp.)”.

Pomoc polegała również na tworzeniu Kuchni dla Ubogich, czy też darmowych punktów medycznych. Zwykli ludzie pomagali poprzez darmowe przekazywanie żywności w ramach tzw. zsypek. W ten sposób na stoły najbiedniejszych trafiały warzywa, owoce, mąka, a więźniowie i jeńcy otrzymywali słomę oraz paczki z podstawowymi produktami rolnymi.

Koniec współpracy, uwięzienie, emigracja

Adam Ronikier był prezesem RGO do października 1943 r., kiedy to został zdymisjonowany przez Niemców za odmowę udziału w centralnych dożynkach organizowanych na Wawelu przez władze okupacyjne.

Jego następcą został Konstanty Tchórznicki, który swą funkcję pełnił do końca niemieckiej okupacji. Ronikier, aresztowany przez gestapo w styczniu 1944 r., został zwolniony 31 marca.

Odizolowany od RGO i kontaktów z konspiracją polityczną z powodu niespodziewanego zwolnienia, doczekał stycznia 1945 r. i wyjechał na Zachód w obawie przed aresztowaniem przez NKWD. Dostał się do Włoch, gdzie organizował pomoc społeczną przy II Korpusie Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Wyemigrował następnie do USA, gdzie zmarł w 1952 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski