Niektóre polskie firmy zdążyły już odczuć negatywne skutki wprowadzenia kontyngentów
Po 1 maja polskie cła zostały zastąpione jednolitym dla całego obszaru UE taryfikatorem celnym oraz - nie mniej skomplikowanym - systemem ochrony wspólnego rynku. System ten przewiduje tzw. środki taryfowe i pozataryfowe, w ramach których udzielane są licencje i kontyngenty na przywóz towarów spoza UE.
Polskie firmy od czasu naszego przystąpienia do UE do początku 2005 r. mogą sprowadzać towary z krajów trzecich w ramach kontyngentów. Przedsiębiorcy, którzy mają taki zamiar, składają w resorcie wnioski o pozwolenie. Część kontyngentów ma charakter ilościowy (ulegają wyczerpaniu), a w wyścigu po nie od 1 maja biorą udział przedsiębiorcy nie tylko z Polski, ale z wszystkich nowych krajów wspólnoty. Dlatego też - jak informuje resort gospodarki - już 3 maja do tamtejszego Departamentu Instrumentów Polityki Handlowej wpłynęło 21 wniosków o zezwolenia na przywóz stali spoza UE i 224 wnioski importowe dotyczące tekstyliów.
Niektóre polskie firmy, szyjące swoje ubrania w Azji, zdążyły już odczuć negatywne skutki wprowadzenia kontyngentów ilościowych w handlu z Chinami, Indiami i innymi krajami azjatyckimi na import tekstyliów: na przykład łódzki Redan, właściciel marki odzieżowej Top Secret, zredukował z tego powodu swoje prognozy dotyczące zysku netto za bieżący rok o kilka milionów złotych. Przed akcesją firmy odzieżowe zwiększały zamówienia, chcąc wwieźć jak najwięcej towaru do Polski przed wprowadzeniem kontyngentów. Wiosną zamawiano już więc także kolekcje jesienno-zimowe, co znacznie wzmogło popyt przy niezmienionych mocach produkcyjnych i zaowocowało wzrostem kosztów produkcji. Wyższe ceny wpłynęły na obniżenie marży, a to z kolei na poziom zysków.
Na szczęście, żywot kontyngentów na tekstylia nie jest już długi. Zostaną zniesione 1 stycznia 2005 r. Wynika to z porozumienia w sprawie tekstyliów i odzieży, przyjętego przez Światową Organizację Handlu. Od przyszłego roku jedyną ochronę będą stanowiły postępowania antydumpingowe i ochronne.
Dla odmiany: rodzimi producenci rowerów, którzy montują je z części sprowadzanych z Chin i po 1 maja muszą płacić za nie wysokie cła antydumpingowe (w wysokości 30,6 proc.), uważają, że nowy środek ochronny przyniesie im same korzyści. Pod warunkiem że otrzymają zwolnienie z cła. W tym celu musieli złożyć specjalne wnioski bezpośrednio do Brukseli.
- Wnioski można było składać już od 10 marca, jednak tylko dwie firmy - Zawada i Kross__- zrobiły to przed datą naszej akcesji - mówi Katarzyna Stecz z Departamentu Instrumentów Polityki Handlowej Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej. - Można przypuszczać, że większość producentów została zaskoczona informacją o wprowadzeniu cła.
- Pierwsze efekty obowiązywania ceł będą widoczne dopiero w przyszłym sezonie, bo teraz sprzedawcy pozbywali się jeszcze zapasów - mówi Michał Rogatko z firmy Kross. - Na pewno wyeliminowanie "chińszczyzny" zaowocuje podwyżką cen, ale i wzrostem jakości. Główną konkurencją dla polskich rowerów będą teraz jednoślady z Tajwanu, które w większości są produktami drogimi, wysokiej klasy.(B.CH.)
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?