Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podaj cegłę, podaj pędzel

Włodzimierz Jurasz
Halina Kowalska-Krysińska, „Jan Wiktorski, brygadier teatralny”
Halina Kowalska-Krysińska, „Jan Wiktorski, brygadier teatralny” Fot. Archiwum
Czytnik. Portrety Josifa Wissario-nowicza Stalina. Trud robotnika, ze szczególnym uwzględnieniem budowlańca. Nowoczesność w polu i zagrodzie, oczywiście zagrodzie wcześniej skolektywizowanej.

To najpowszechniejsze motywy dominujące w malarstwie polskim (i nie tylko) pierwszej połowy lat 50. XX wieku. Zwanej, co jeszcze wielu z nas pamięta z własnego doświadczenia, okresem socrealizmu.

Zadaniem sztuki w tym czasie było wspieranie budowy socjalizmu. Literatura, film, sztuki piękne miały sławić przywódców, lansować pozytywne wzorce (zwłaszcza przodowników pracy), demaskować wrogów. Pewna część środowisk twórczych podjęła to zadanie – do historii malarstwa socrealistycznego przeszły nazwiska Aleksandra Kobzdeja, Wojciecha Fangora, Juliusza Krajewskiego.

Autorzy takich obrazów jak legendarny „Podaj cegłę” (Kobzdej) byli lansowani i nagradzani, jednak ich trud nie przynosił oczekiwanych efektów, nie przeorał świadomości klasowej społeczeństwa. „Tworzone obrazy świadczyły o powierzchownym wypełnianiu postulowanych zasad, a nie o powstawaniu przekonującej i żywej sztuki społeczeństwa socjalistycznego” – pisze Jolanta Studzińska w opublikowanej właśnie pracy „Socrealizm w malarstwie polskim”.

Rzecz jasna, nie wszyscy artyści poddali się wywieranej na nich politycznej presji. Udziału w tej propagandowej hucpie odmówił na przykład Jonasz Stern, przed wojną więziony za lewicowość, przyjęty do pracy w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych dopiero po śmierci Stalina, w roku 1954.

Ale zarówno ci, którzy odmawiali, jak i podejmujący stawiane przez partię wyzwania nie byli pozbawieni wątpliwości. Świadczą o tym ich przywoływane przez Studzińską wypowiedzi. „Wszyscy przechodzili okres socrealizmu na swój sposób. Jedni zamykali się w wieży z kości słoniowej jak Jonasz Stern. Inni próbowali znaleźć jakąś własną drogę w nowej sytuacji. Należałem do tych drugich. Byłem młody, nie mogłem zamykać się w izolacji. Szukałem dróg wyjścia, kompromisów. Taką drogę znalazłem w plakacie” – mówił Jan Lenica.

Z kolei Maria Jarema, przedstawicielka krakowskiej awangardy, która nie zdecydowała się na kompromis z socrealizmem, wspominała: „Ba, gdybym była wtedy pewna. Byłam pewna tylko, kiedy malowałam”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski