Fot. Archiwum
- Zaczyna się olimpijski sezon. Przed Panią pierwszy start w Kuusamo. Odczuwa Pani dreszczyk emocji?
- To jasne, że adrenalina rośnie. Mam za sobą siedem miesięcy ciężkich przygotowań, bardzo ciężkich. Nigdy tak mocno nie harowałam. Jest coraz trudniej, cóż, nie jestem już nastolatką. Jak to w życiu, były wzloty i upadki, momenty optymistyczne, ale i patowe. Ale najważniejsze, że dałam radę. Zima wszystko zweryfikuje, dopiero wtedy będzie wiadomo, jak rzeczywiście przepracowałam okres przygotowań.
- Kibiców zaniepokoiła dopiero 24. lokata na 10 km w Muonio, a przede wszystkim informacje, że podczas tego biegu rozgrywanego stylem łyżwowym narzekała Pani na mocne bóle piszczeli.
- Cierpiałam bardzo, piszczele bolały mnie jak nigdy do tej pory. Ale tak jest od kilku lat. Nie ma mowy jednak o rezygnowaniu ze startów w "łyżwie", są przecież ważne biegi w Pucharze Świata, Tour de Ski, na igrzyskach w Soczi.
- Czego spodziewa się Pani po pierwszych biegach?
- Chciałabym zacząć od jakiegoś dobrego wyniku, ale wiem z doświadczenia, że początki sezonu bywają dla mnie trudne. Dopiero startami dochodzę do formy. Dlatego nie będę wygłaszała jakichś hurraoptymistycznych opinii. Zresztą nigdy nie mówię, że wszystko jest super, że jestem w wielkiej formie. Mam dużo pokory dla siebie, szacunek dla rywalek, które na pewno nie spały podczas przygotowań.
- Soczi to będzie Pani trzeci olimpijski start. Jak Pani wspomina poprzednie igrzyska w Turynie i Vancouver?
- Obie super! Każda była dla mnie dramatyczna, z happy endem. Brąz w Turynie na 30 km, zwłaszcza po omdleniu na trasie 10 km, był czymś niesamowitym, złoto w Kanadzie wywalczone po morderczej walce z Marit Bjoergen, też na 30 km, to było jak bajka.
- Co Panią zadowoli w Soczi?
- Odpowiem tak, będę zadowolona, jeśli po tych igrzyskach powiem sobie - dałam radę. Cały narciarski świata mobilizuje się na igrzyska w Soczi. Widać to było choćby na treningach na lodowcu.
- Na jakich dystansach wystartuje Pani w Soczi? Na jakim liczy na najlepszy wynik?
- Oboje z trenerem jesteśmy zdania, że moim dystansem powinien być bieg na 10 km stylem klasycznym. Ale to są igrzyska, może być różnie. Każdy start będzie ważny.
- Pobiegnie Pani w sprincie rozgrywanym "łyżwą"?
- Osobiście jestem temu przeciwna, ale decyzję co do startu podejmie trener Aleksander Wierietielny. On to rozważa, mówi, że teraz nie mamy co o tym decydować, wszystko rozstrzygnie się na miejscu, zobaczymy, jak mój organizm będzie się regenerował.
- Spodziewa się Pan niespodzianek w Soczi?
- Tak, wyniki mogą być zaskakujące. A to wszystko przez zwariowaną pogodę. Nagłe opady śniegu mogą wywrócić klasyfikację do góry nogami. Dlatego tak wielką rolę w Soczi będzie odgrywał sprzęt. Cieszę się, że ponownie dołączył do naszej ekipy szwedzki serwismen Ulf Olsson, potrzebowałam w moim teamie kogoś, kto świetnie smaruje narty do stylu klasycznego.
- Marit Bjoergen w jednym z wywiadów powiedziała, że liczy na sześć złotych medali. Co Pani na to?
- Każdy ma prawo wierzyć w siebie.
- Może Was pogodzić Therese Johaug?
- Pewnie, że może. Ona ma ogromne możliwości, słyszałam, że na sprawdzianach spisywała się rewelacyjnie.
- Z Soczi napływają różne wieści, nie boi się Pani bałaganu organizacyjnego, nadmiernych kontroli?
- Sama jestem bałaganiarą, więc bałagan mnie nie przeraża. Byłam wiele razy w Rosji i pobyty w tym kraju zawsze mile wspominam. A zamiast narzekać, wolę przejść przez pięć bramek kontrolnych i mieć potem święty spokój.
- Zamierza Pani walczyć o piątą "Kryształową Kulę", a tym samym zrównać się z wyczynem rosyjskiej rekordzistki Jeleny Vaelbe?
- Puchar Świata to bardzo prestiżowa impreza. Szalenie trudna. Bardzo chciałabym znowu wygrać klasyfikację generalną, nie będę od takiej możliwości uciekać.
- A Tour de Ski? Ma Pani rekordową liczbę zwycięstw na swoim koncie, triumfowała Pani czterokrotnie...
- Poprzednie lata pokazują, że od Tour de Ski zaczyna się moje dobre bieganie. Nie będziemy więc z trenerem niczego zmieniać w cyklu startowym. To nie miałoby sensu.
- Po raz drugi w naszym kraju zostaną rozegrane zawody o Puchar Świata w biegach narciarskich. Ale już teraz Norweżki zapowiedziały, że nie przyjadą do Szklarskiej Poręby. Martwi to Panią?
- Bardzo cieszę się, że Puchar Świata znowu zawita do Polski. Także z tego powodu, iż po raz pierwszy od kilkunastu lat, kiedy biegam na nartach, swoje urodziny (Justyna Kowalczyk 19 stycznia 2014 roku skończy 31 lat - przypis AS) będę mogła obchodzić na polskiej ziemi. A że nie wystartują Norweżki? To ich sprawa, ich strata.
Rozmawiał Andrzej Stanowski
Kalendarz biegów
* 29.11.- 1.12. PŚ Kuusamo
* 7-8.12. PŚ Lillehammer
* 14-15. 12 PŚ Davos
* 21-22.12. PŚ Asiago
* 28.12.- 5.01. PŚ: Tour de Ski
* 11-12.01. PŚ Nove Mesto
* 18-19.01. PŚ Szklarska Poręba
* 1-2.02. PŚ Toblach
* 8-23.02. Igrzyska w Soczi
* 1-2.03. PŚ Lahti
* 5.03. PŚ Drammen
* 8.03. PŚ Oslo
* 14-16.03. finał PŚ Falun
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?