Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podczas lekcji stałam po mięso dla nauczycielki. To był przywilej

Rozmawia Katarzyna Spyrka
fot. TVN/Piotr Rewucki/W-Impact
Film „Obywatel” Jerzego Stuhra przypomniał jej czasy PRL-u. Kiedy to biegała z kluczem na szyi, grała w trzy cegły, a szczęk butelek pełnych mleka stawiał ją na nogi z samego rana. – I wspominam ten czas z niezwykłym sentymentem –mówi Sonia Bohosiewicz

– W „Obywatelu” gra Pani kobietę i młodszą, i starszą od siebie. To trudne?

– Byłam zachwycona, gdy zobaczyłam scenariusz i okazało się, że moja rola jest tak rozpięta w czasie. Grana przeze mnie postać Renaty Zgółki skrywa w sobie niejedną tajemnicę. Oprócz tego, że za młodu jest inna niż na starość, to z wiekiem staje się okrutnie zacietrzewiona. Na początku wiedziałam, że Jerzy Stuhr do roli matki głównego bohatera, w którego sam się po części wcielił, wybrał trzy aktorki. Miały odgrywać rolę na różnych etapach. Ostatecznie zagrałam sama. Byłam i panną na wydaniu w wieku lat dwudziestu paru, i niemiłą staruszką.

– Jak buduje Pani takie role?

– Wszystko jest kwestią wyobraźni. Nie mam problemu z graniem osoby starszej czy młodszej. Warunki fizyczne sprawiają, że trudniej jest grać kogoś młodszego od siebie. W drugą stronę jest dużo łatwiej. Jeśli zaś chodzi o psychikę i mentalność, to lepiej wcielić się w młodą, naiwną pannę z jaśniejszym głosem. Być kobietą starą, zgorzkniałą, z lekko chrypowatym głosem i innego rodzaju chodem to większe wyzwanie.

–Podglądała Pani kogoś, żeby wiarygodnie wcielić się w rolę starszej kobiety? Może mamę?

–Bardzo by się obraziła, gdyby tak było, bo mama jest sympatyczną osobą, a pani Zgółka niemiłą i zacietrzewioną. Specjalnie nie musiałam obserwować konkretnych osób, żeby się przygotować. Wystarczyło, że przypomniało mi się od około 15 do 25 „pań Zgółek” w wieku 60 lat, które spotkałam na swojej drodze w przeróżnych miejscach: na poczcie, w kasie, na ulicy czy w urzędzie. Niestety, podobnych kobiet, z krótką fryzurą, trwałą ondulacją w kolorze oberżyny i w bardzo niedobrze dopasowanych garsonkach, jest dość dużo. Z całej tej galerii „Zgółek” stworzyłam moją Renatę Zgółkę, którą, mam nadzieję, nigdy się nie stanę.

– To bardzo wyrazista postać. Używa bardzo soczystych słów.

– Ależ skąd, tylko raz mówię: „Ty ch...”. Zresztą reżyser pilnował, żebym powtarzała wulgaryzmy dokładnie tyle razy, ile zapisane jest w scenariuszu. Przy pierwszych dwóch podejściach, kiedy padały częściej, strasznie się ze mnie śmiał i mówił: „Nie, nie, nie, w tekście są tylko cztery powtórzenia”.

– W życiu też używa Pani ostrych słów?

– Pracuję słowem, więc nie jest to dla mnie narzędzie straszne i obce. To nośniki emocji i energii – i o ile w życiu staram się oczywiście nie obrażać nikogo, być elegancką, taktowną i kulturalną, o tyle w pracy brzydkie słowa zdarzają mi się dość często. I nie jest to rodzaj chamstwa, tylko podkreślenie wyrazistości i energii.

– W filmie znalazły się relacje radiowe z ważnych dla Polski momentów, jak wybór Karola Wojtyły na papieża. Pamięta je Pani?

– Niedokładnie, byłam wtedy dzieckiem. Wszystkie te ważne chwile, które jednoczyły Polaków, jak mistrzostwa świata w piłce nożnej, Polak na tronie papieskim czy wygrana w Konkursie Chopinowskim nie dotknęły mnie osobiście. Oglądałam na filmach, że ludzie, widząc je, niesamowicie się wzruszają, bo to były momenty jedności, niezależnie od tego, w jakiej kondycji politycznej był wtedy kraj.

Pamiętam za to, że gdy byłam dzieckiem, siedziałam między rodzicami na kanapie czy na dywanie, bawiąc się klockami, i nagle oni podskakiwali do góry, i krzyczeli radośnie. To jest mi znane. Ale z jakiego powodu się cieszyli ? Nie wiem. Przypuszczam, że jeśli wtedy były pootwierane wszystkie okna i na zewnątrz też było słychać krzyki, to musiały być mistrzostwa świata w piłce nożnej.

–A pamięta Pani, jak rano do domów przynoszono świeże mleko?

– Pamiętam. I właśnie mój rocznik oraz ci trochę starsi ode mnie oglądają „Obywatela” z rozrzewnieniem. Nie chodzi tu tylko o te butelki, które miały srebrną zatyczkę, kiedy mleko było półtłuste i złoty celofanik przy tłustym, ani o ten szczęk, który budził nas, kiedy jeszcze leżeliśmy w łóżku. Przypominam sobie kształt butelki z oranżadą, radia, szafek, atmosferę. To wszystko jest zapisane w naszej pamięci i nas rozczula niezależnie od tego, czy te czasy były straszne, bo było biednie. Byłam wtedy tylko dzieckiem, które biegało z kluczem na szyi i bawiło się przed blokiem w trzy cegły i chowanego.

– To było, gdy mieszkała Pani na Śląsku?

– Tam skończyłam liceum. Niestety, nie było w pobliżu uczelni, a tym bardziej możliwości kształcenia się w kierunku, o którym marzyłam, czyli szkoły teatralnej. Przeniosłam się więc do Krakowa i tam mieszkałam przez następnych 15 lat. Kolejnym etapem była Warszawa.

– Czasy PRL-u i stanie w kolejkach przeżyła Pani na własnej skórze?
– Sklep mięsny było widać z okien naszej podstawówki i nauczycielka, której nazwiska już nie pamiętam, wysyłała mnie i moją przyjaciółkę, żebyśmy stały w kolejce. To był przywilej.

–Kiedy już widzowie powspominają stare czasy w „Obywatelu”, w jakich innych produkcjach filmowych będą mogli Panią zobaczyć w najbliższym czasie?

– Czekam na premierę filmu „Polskie gówno” w reżyserii Tymona Tymańskiego. To śmieszny pastiż musicalowy o polskim show-biznesie. Gram tam piękną piosenkarkę. Do kin wszedł też film „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków”, gdzie robiłam dubbing pod postać ohydnej czarownicy. Niedługo na ekrany wejdzie także „Fotograf” Waldemara Krzystka, produkcja z aktorami nie tylko polskimi, ale i rosyjskimi. Będzie to historia kryminalna. Tam mam okazję wcielić się w młodą kobietę, która rodzi dziecko, a potem zagrać tę samą postać, tyle że już 60-letnią, która jest matką bohaterki granej przez Agatę Buzek. Zaczynam być specjalistką wśród aktorek sztucznie postarzanych.

– To dobrze?

– Oczywiście, że tak. To rodzaj zaufania reżyserów do aktorki, którzy wierzą, że jest w stanie wykreować postać absolutnie do siebie niepodobną. No i świadczy to o tym, że jestem plastyczna. Ja to traktuję jako komplement.

***

– Urodziła się 9 grudnia 1975 r. w Cieszynie. Dzieciństwo spędziła w niewielkim miasteczku Żory. Tam skończyła podstawówkę i liceum.

W ostatniej klasie liceum brała udział w warsztatach aktorskich w studiu art-play. Ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im. Ludwika Solskiego w Krakowie i związała się ze Starym Teatrem w Krakowie. W 2005 r. dostała również angaż w Teatrze Słowackiego w Krakowie. Była związana z artystyczną krakowską Grupą Rafała Kmity.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski