Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podhalańscy gazdowie grożą blokadą ruchu na zakopiance

Łukasz Bobek, Tomasz Mateusiak
Gazda nie może sam w gospodarstwie zabić owcy. Musi zwięrzę odstawić do ubojni, a według hodowców, powoduje to dodatkowe koszty
Gazda nie może sam w gospodarstwie zabić owcy. Musi zwięrzę odstawić do ubojni, a według hodowców, powoduje to dodatkowe koszty Katarzyna Prokuska
Podhale. Hodowcy chcą protestować w majowy weekend. Domagają się zgody na ubój owiec u gospodarza w domu

Górale nieprzypadkowo wybrali czas i miejsce protestu. Na zakopiance w długi weekend majowy zawsze jest ogromny ruch. Desperacki krok podhalańskich gospodarzy to efekt słabszego niż w latach poprzednich wiosennego skupu jagniąt, które miały trafić na wielkanocne stoły do Włoch. Potwierdzają ten fakt zarówno Kazimierz Furczoń, który prowadził skup w Leśnicy Groniu, jak Jan Janczy z Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz w Nowym Targu.

- W tym roku myśleliśmy, że sprzedamy ok. 13 tysięcy sztuk jagniąt. Poszło ok. 11 tysięcy - mówi Janczy. Wszystkiemu winne są późne święta. Włosi najchętniej kupują jagnięta o wadze ok. 10-11 kg. Tymczasem młode owieczki na Podhalu mą już ok. 15 kg.

Gospodarze mogą teraz sprzedać je komuś innemu (choć chętnych na razie nie widać) albo zostawić w gospodarstwach. Problem jednak w tym, że jeśli zwiększy się pogłowie owiec, zwłaszcza z gatunków zagrożonych, Unia Europejska obetnie dopłaty do ich hodowli. Te wynoszą rocznie od ok. 120 do 320 zł za sztukę. Stawka uzależniona jest od gatunku hodowanej owcy.

- Dlatego najlepszych wyjściem były ubój w domu na własny użytek lub drobny handel - mówią gazdowie. Jednak zgodnie z przepisami nie da się tego robić.

- Zwykły gazda nie ma prawa zabić sam w domu jagnięcia - wyjaśnia Barbara Zelek, powiatowy inspektor weterynaryjny w Nowym Targu.- Od tego są ubojnie. Tak zarządził ustawodawca.

Według przepisów gospodarz musi oddać zwierzę do ubojni i na drugi dzień przyjechać po mięso. To kosztuje. Za jedną owieczkę trzeba zapłacić 37 zł. Do tego - według przepisów - gospodarz powinien wieźć zwierzęta w wozach do tego przystosowanych, a odbierać mięso samochodem z chłodnią. Jeśli nie posiada takiego sprzętu, za transport trzeba zapłacić.

- Ubojnie kosztują tyle, że hodowla jest nieopłacalna. Sami też nie możemy sobie zabić jagnięcia i go zjeść, bo za "nielegalne zabicie" grożą mandaty - lamentuje Kazimierz Furczoń. Kary wahają się od 100 zł aż do 2 000 zł. W 2013 r. inspektorat weterynarii w powiatach tatrzańskim i nowotarskim nałożył z tego tytułu aż 300 mandatów.

- Przepisy mamy, jakie mamy i gazdowie powinni ich przestrzegać - mówi stanowczo Barbara Zelek.

- Dlatego uważamy, że wzorem innych krajów w Unii Europejskiej górale z Podhala powinni mieć możliwość ubijania zwierząt samemu. To tzw. ubój gospodarski - mówi Furczoń.

Majowym protestem na zakopiance hodowcy owiec chcą wymóc na rządzących zmianę przepisów. - Namawiam swoich kolegów baców i gazdów hodujących owce, byśmy w weekend majowy wyszli ze swoimi stadami na zakopiankę - mówi góral z Leśnicy.

- Jeśli zablokujemy drogę i pokażą to media, to być może w Warszawie ktoś wreszcie się opamięta i przestanie dobijać górskiego rolnika. Moim zdaniem problem hodowców owiec jest równie istotny, co hodowców świń, którzy stracili rynek rosyjski. Ten drugi problem jest jednak nagłośniony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski