Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podhale czy Unia? Dzisiaj wszystko będzie jasne

Jerzy Zaborski, Maciej Zubek
Hokej. Dzisiaj o godz. 18.45 w Nowym Targu rozegrane zostanie piąte, decydujące spotkanie ćwierćfinałowe między Podhalem, a Unią Oświęcim.

Do tej pory obie drużyny wykorzystywały atut własnego lodowiska i stan rywalizacji jest remisowy 2:2.

- To jest właśnie play-off. W nim jeden moment może wszystko przewrócić do góry nogami. Po meczach u siebie byliśmy w komfortowej wydawałoby się sytuacji. Porażki w Oświęcimiu mocno ją skomplikowały, ale wciąż wszystko jest w naszych rękach, nogach i przede wszystkim głowach - mówi kapitan „Szarotek” Jarosław Różański, którego zdaniem głównym powodem przegranych meczów w Oświęcimiu były kary: - Zdecydowanie zbyt dużo ich łapaliśmy i to w dodatku w kluczowych momentach. Grając w osłabieniu nie tylko traciliśmy gole, ale i siły, co nie było bez znaczenia w końcówkach obu tych spotkań. Zdecydowanie musimy poprawić ten element.

Sporym wzmocnieniem „Szarotek” byłby powrót do gry Fina Jarmo Jokili, którego zabrakło w każdym z dotychczasowych meczów ćwierćfinałowych. Najskuteczniejszy zawodnik nowotarżan walczy z kontuzją stawu skokowego jakiego nabawił się na jednym z ostatnich treningów przed pierwszym meczem w Nowym Targu. W czwartek po kilku dniach przerwy po raz pierwszy wyjechał na lód, w piątek już trenował z zespołem. To czy zagra w dzisiejszym spotkaniu rozstrzygnie się na porannym rozjeździe. Także pod dużym znakiem zapytania stoi występ Mateusza Michalskiego, który z powodu krwotoku z nosa, przez dwa dni przechodził badania laryngologiczne i kardiologiczne.

W Oświęcimiu szukają wytłumaczenia metamorfozy Unii, która pierwsze dwa spotkania w Nowym Targu oddała bez walki. Wszystko dlatego, żeby w decydującym starciu realnie ocenić jej szanse w hali rywala.

W oświęcimskiej drużynie mówi się, że magiem okazał się prezes Ryszard Skórka, który przed zwycięskimi u siebie potyczkami odwiedzał zawodników w szatni. Tym razem także ma z nimi przeprowadzić rozmowę.

- Nie przychodzę z żadną dodatkową kasą, bo w klubie z finansami się nie przelewa - wyjawia sternik Unii. - Przychodzę do chłopców, żeby porozmawiać z nimi jak kumpel. Mam z nimi szczególną więź. Niektórzy twierdzą, że jestem dla nich jak ojciec. Razem przeszliśmy w tym sezonie ciężką próbę, bo wszyscy pamiętamy, że we wrześniu nasz los wisiał na włosku. Chciałbym przy okazji zdementować szerzące się po mieście plotki, że pierwsze dwa mecze przegrane pod Tatrami były wynikiem zaległości finansowych. Chłopcy nie mają prawa narzekać na finanse.

W decydującym meczu w barwach Unii zabraknie Mateusza Gębczyka. Kilku zawodników jest poobijanych, ale to są skutki podjęcia z góralami walki na bandach.

W dobrej dyspozycji jest Michał Fikrt, a jednym z czynników decydujących o wyniku, może być właśnie postawa bramkarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski