Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podhale udźwignęło presję i ma medal

Rozmawiał Maciej Zubek
Rozmowa. GABRIEL SAMOLEJ, były bramkarz Podhala Nowy Targ ocenia dokonania zespołu w minionym sezonie.

- Jak Pan skomentuje trzecie miejsce wywalczone przez hokeistów TatrySki Podhale w kończącym się sezonie?

- Trzeba to docenić i rozpatrywać w kategoriach sukcesu. To był trudny sezon dla tego zespołu. Wywalczony przez rokiem brązowy medal znacząco podniósł poprzeczkę oczekiwań wobec drużyny. Presja wyniku była już dużo większa. Na szczęście zawodnicy i trener Ziętara wyszli z tego obronną ręką. Ponownie wskoczyli na podium i dokonali tego naprawdę w dobrym stylu.

- Po tym sezonie skończył się kontrakt trenerowi Markowi Ziętarze, który łącznie spędził 4 lata w roli pierwszego szkoleniowca „Szarotek”. Co do jego dalszej przyszłości w klubie zdania są podzielone.

- Wiadomo, że znajdą się tacy, którzy do czegoś się doczepią, ale trenera zawsze rozlicza się z wyników. A pod tym kątem trudno cokolwiek mu zarzucić. W ciągu tych 4 lat pracy drużyna pod jego wodzą poczyniła ogromne postępy. Przywrócił blask nowotarskiemu hokejowi. Potrafił zbudować zespół oparty na wychowankach. Był w swojej filozofii niezwykle konsekwentny i cierpliwy. Czy powinien zostać? Jeżeli czuje się na siłach, czuje, że jest jeszcze w stanie coś z tej drużyny wydobyć, to uważam, że działacze powinni mu po raz kolejny zaufać i powierzyć opiekę nad drużyną.

- Proszę wskazać zawodnika, który zrobił na Panu największe wrażenie.

- Nie będę raczej oryginalny i wskażę Patryka Wronkę. Potwierdził wielki talent, jakim dysponuje. Stał się już ligowcem „pełną gębą”, który nie bał się w trudnych momentach brać ciężaru gry na swoje barki. Trudno też nie docenić Krzysia Zapały, który wrócił po pięciu latach do zespołu i na nowo stał się jego liderem. Także Filip Wielkiewicz na przestrzeni całych rozgrywek pokazał się z bardzo korzystnej strony i gdy tylko zacznie panować nad emocjami, to naprawdę sporo może osiągnąć.

- A ktoś Pana rozczarował?

- Nie chcę kogoś jakoś szczególnie krytykować. Sam byłem zawodnikiem i wiem doskonale, że rożne czynniki mają wpływ na dyspozycję. Niemniej, na pewno poniżej oczekiwań, zwłaszcza w meczach play-off, zagrali nasi obcokrajowcy. Szczególnie po Finach, którzy w sezonie zasadniczym pokazali się z naprawdę niezłej strony, spodziewałem się znacznie więcej.

- Czeka nas kolejny rozbiór Podhala przez możniejszych?

- To chyba nieuniknione. Kilku zawodników pokazało się z bardzo dobrej strony i na pewno pojawią się oferty z innych klubów. Wcale się nie zdziwię, jeżeli się skuszą. Kariera zawodnika jest bardzo krótka i czasem pewne sentymenty trzeba odłożyć na bok. Niezwykle kusząca stała się też wizja gry w Lidze Mistrzów, w której od nowego sezonu grał będzie mistrz Polski. To może być dodatkowy bodziec, by przystać na ewentualną propozycję z Tychów czy Krakowa. Oczywiście wolałbym, i myślę, że nie tylko ja, aby z tej drużyny nikt nie odszedł, bo może to mieć bardzo przykre konsekwencje. Niestety, ale na tę chwilę pole manewru, jeżeli chodzi o dookoptywanie wychowanków do pierwszej drużyny, jest zerowe. Liczę, że działaczom uda się stworzyć takie warunki, aby ten trzon drużyny został.

- Co Pan może powiedzieć o regulaminowych nowinkach?

- Zupełnie nie sprawdził się pomysł z tym, że polski bramkarza ma bronić przynajmniej w 50 procentach meczów w sezonie zasadniczym. Nie sądzę, by przyniosło to jakiekolwiek korzyści szkoleniowe. Można byłoby wrócić do zasady, że obcokrajowca-bramkarza traktuje się za dwóch obcokrajowców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski