Fot. Grzegorz Tabasz
Grzegorz Tabasz: LEŚNY DZIENNIK
Najważniejsze jest zameldowanie. Wróble to wszędobylscy obywatele miast. Nawet bardzo dużych. Zaś mazurki uwielbiają bardziej spokojne okolice. Wsie, parki i co najwyżej willowe, podmiejskie dzielnice.
Tak bywa u nas, ale na południu mazurki jak jeden mąż opanowały centra miast, gdzie zwyczajnego wróbla szukać ze świecą. Pewnie cieplejszy klimat ma wpływ na mazurkowy wigor. Prócz tego, mazurki po zakończeniu lęgów zaczynają się włóczyć po polach i miedzach, a nawet odbywają niedalekie wędrówki. Najczęściej jesienią i zimą. Gdy północ Europy ścisną siarczyste mrozy, tamtejsze ptaki przenoszą się na kilka tygodni do nas. Stołują się u mnie regularnie od ponad miesiąca. Jadają wszystko, czym je poczęstuję: słonecznik, nasiona lnu i konopi. Mak zmieszany z tłuszczem, a nawet zabrały się do jabłka, gdy tylko odtajało w samo południe. Ciche, zgodliwe i towarzyskie. Nie przepychają się do jadła, miejsca ustąpią. Daleko im do hałaśliwych dzwońców czy kosa, który nikogo nie wpuści do karmnika, nim nie napełni żołądka po brzegi.
Przy ostatniej odwilży poznałem kolejną właściwość mazurków - niezależność do ludzi. Gdy tylko zniknął śnieg, natychmiast zaczęły buszować po miedzach. O karmniku zapominały w mgnieniu oka. Widać moja dieta była dla nich zbyt monotonna. Tak się starałem... Niech im tam będzie. Nie jestem zazdrosny. Mało tego, pod koniec zimy mam zamiar powiesić kilka budek. Drzewa wyrosły, jest do czego przymocować domek dla ptaków. Każdy upierzony gość będzie mile widziany. Niewdzięczne mazurki też.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?