Michał Chrapek (z prawej) w starciu z Adamem Pazio z Polonii Fot. Wojciech Matusik
Rozmowa z MICHAŁEM CHRAPKIEM, piłkarzem Wisły Kraków
- Cóż można powiedzieć, to kolejny mecz, który słabo zaczęliśmy, nie mogliśmy wejść w to spotkanie i dopiero w drugiej połowie zaczęliśmy coś grać. Tak to wyglądało.
- Dla Pana zapewne jedynym pocieszeniem jest to, że w końcu dłużej zagrał Pan w ekstraklasie?
- Cieszę się, że zagrałem, ale nie jestem zadowolony, bo przegraliśmy 1:3.
- To nie był Pana debiut. Pierwszy raz w barwach Wisły zagrał Pan za czasów trenera Macieja Skorży, jednak bardzo krótko, tylko przez minutę i to w dodatku na stadionie w Sosnowcu. Przed tym pierwszym występem na obiekcie przy ul. Reymonta była u Pana duża trema?
- Na pewno między tymi meczami była duża różnica. Tam nie dość, że zagrałem krótko, to jeszcze przy pustych trybunach. Tutaj wystąpiłem w zupełnie innej atmosferze. To tylko mnie zmobilizowało do ciężkiej pracy i tego, aby jak najwięcej pomóc drużynie.
- Kibice po meczu dali Wam do zrozumienia, że wymagają dużego zaangażowania w grę i nieustępliwej walki na boisku. Jak się Pan czuł, stojąc przed kilkoma tysiącami skandujących ludzi? Co pomyślał wtedy młody człowiek, taki jak Pan, który rozegrał pierwszy taki mecz w barwach Wisły?
- Zastanawiałem się, czy dałem z siebie wszystko, aby pomóc drużynie. Kibice mają do tego prawo, aby skandować takie słowa jak po tym meczu. Nie jest to przyjemne, ale widocznie na to zasłużyliśmy.
- Zszedł Pan z boiska z czystym sumieniem?
- Ze swojej strony dałem w tym spotkaniu wszystko, co mogłem, zagrałem na sto procent.
- Z jakimi zadaniami wchodził Pan na boisko? Co powiedział Panu trener Michał Probierz?
- Wszedłem razem z Łukaszem Gargułą. Przede wszystkim mieliśmy stworzyć jakieś akcje ofensywne, mieliśmy prowadzić grę bardziej do przodu.
- Miał Pan okazję na zdobycie gola, ale strzał odbił bramkarz Polonii Mariusz Pawełek.
- Uderzyłem piłkę końcem buta, ale Mariusz popisał się refleksem i obronił.
- Co przesądziło o tym, że Polonia była lepszym zespołem i zasłużenie wygrała?
- Trudno powiedzieć, może zadecydowało to, o czym mówiłem wcześniej, że wychodzimy na boisko mało skoncentrowani. Myślę, że problemem jest to, że nie gramy dobrze od pierwszej minuty, tylko budzimy się w późniejszej fazie meczu.
- Mając na uwadze obecną sytuację, jak Pan przypuszcza, co będzie dalej z Wisłą?
- Trzeba podnieść głowy do góry. Mamy teraz dwa tygodnie przerwy, trzeba je dobrze przepracować i jedziemy na następny mecz (z Pogonią Szczecin - przyp. red.) po trzy punkty.
- Jest Pan ofensywnym zawodnikiem. Na jakich pozycjach może Pan występować? Może Pan grać na boku obrony?
- Zazwyczaj byłem ustawiany na środku pomocy, ale było też kilka spotkań, szczególnie w zeszłym sezonie, kiedy grałem w I lidze w Kolejarzu Stróże, że byłem ustawiany na boku pomocy. Nie robi mi to więc wielkiej różnicy.
- Jakby miał Pan wybierać między prawym a lewym skrzydłem, to z której strony wolałby Pan grać?
- Jak już miałbym wybierać, to wolałbym lewą stronę. Zawsze ciągnęło mnie do środka, a z lewej strony częściej mógłbym schodzić do środka niż z prawej.
- Trener próbuje Pana w roli bocznego pomocnika?
- Raczej ustawia mnie na środku pomocy. Chociaż w jednym ze sparingów jedną połowę zagrałem na prawej pomocy.
Rozmawiał Piotr Tymczak
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?