Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podolińskiemu wpadł w oko, kiedy bronił jeszcze w IV lidze

Rozmawiał Tomasz Bochenek
Krystian Stępniowski (191 cm), wychowanek Hutnika, dwa ostatnie sezony spędził w Puszczy Niepołomice
Krystian Stępniowski (191 cm), wychowanek Hutnika, dwa ostatnie sezony spędził w Puszczy Niepołomice FOT. KRZYSZTOF PORĘBSKI
Rozmowa z KRYSTIANEM STĘPNIOWSKIM, jednym z nielicznych rodowitych krakowian w drużynie „Pasów”.

– Jest Pan w ekstraklasowym klubie, jednak – biorąc pod uwagę to, jak mocną pozycję w Cra­covii ma Krzysztof Pilarz – przed Panem chyba długa droga do ekstraklasy.

– Jest w tym trochę racji, ale nie powiedziałbym, że do ekstraklasy mam daleko. Cały czas jestem w zespole. Wiadomo, że to Krzy­siek ma pozycję pierwszego bramkarza, jednak – jeśli mówię o sobie – to lepiej być w ekstraklasie niż gdzieś niżej.

– Przez dwa lata do sprowadzenia Pana przymierzał się Piast. Dlaczego nie trafił Pan do Gliwic?

– Wpłynęły na to pewne zawiłości w rozmowach między klubami (Piastem i Puszczą Niepołomice – przyp.); myślę, że także zmiana szkoleniowca i całego sztabu trenerskiego w Piaś­cie. Różne sprawy mają wpływ na to, czy podpisze się kontrakt.

– To, że trenerem Cracovii jest Robert Podoliński, ma związek z tym, że został Pan jej zawodnikiem?

– To nie do mnie pytanie. Nie wiem.

– Bo kiedy grał Pan jeszcze w IV lidze, w Hutniku, pojawił się temat Pana wyjazdu na testy do Dolcanu Ząbki, prowadzonego właśnie przez Podolińskiego...

– Rzeczywiście tak było. Chociaż ostatecznie na te testy nie pojechałem.

– Trenerowi dobrze przypomniał się Pan w jesiennym meczu Puszczy z Dol­canem. Bronił Pan znakomicie.

– Nie sądzę, żeby tamten mecz miał jakiś wielki wpływ na to, że jestem teraz z Cracovii.

– Ofertę od „Pasów” dostał Pan już rok temu. I wtedy z niej nie skorzystał...

– To prawda. Warunki nie były zadowalające.

– Teraz zmieniły się one, a także Pana nastawienie?

– Trochę się wahałem przed podpisaniem tej czteroletniej umowy. Ale upłynęło już nieco czasu od złożenia podpisu i mogę powiedzieć, że jestem zadowolony. Mam klub dość poukładany, niedaleko domu, jestem przecież z Krakowa. I przede mną duża możliwość rozwoju.

– Rodowitych krakusów w szatni Cracovii jest jak na lekarstwo. Znał Pan w ogóle kogoś, gdy do niej wchodził pierwszy raz?

– Przede wszystkim Sebastiana Stebleckiego, bo graliśmy przeciwko sobie w juniorach. Z młodzieżowej reprezentacji Polski znałem Damiana Dąbrowskiego. Ogólnie jednak nie miałem większych problemów z nawiązaniem kontaktu z drużyną.

– Po minionym sezonie w Pu­sz­czy – gdy z reprezentanta Polski U-20 stał się Pan w klubie bramkarzem częściej siedzącym na ławce niż grającym – nie był Pan rozgoryczony, zgaszony?

– Nie za bardzo chciałbym do tego tematu wracać i o tym mówić.

– Aż tak? Rozumiem, że otwiera Pan nowy rozdział.

– Dokładnie tak.

– I jakie stawia Pan sobie cele, jak ta kariera ma się rozwijać?

– Myślę, że spokojnie. Na razie, jak wiadomo, Krzysiek Pilarz ma pozycję numer 1. Ale ja na pewno nie będę się poddawał, na każdym treningu będę robił swoje. I myślę, że doczekam się swojej szansy, a potem będę już regularnie grał w ekstraklasie.

– Jeśli nie liga, to może występ w Pucharze Polski na początek by Pana satysfakcjonował?

– Oczywiście. Ja jeszcze jestem stosunkowo młody jak na bram­karza – chociaż sam uważam, że już nie bardzo, mam prawie 22 lata. Ale mówią mi, że młody... W tym momencie każdy mecz by mnie zadowolił, każdy będzie cennym doświadczeniem.

– Czy jest w klubie określona strategia dla Pana? Zakładając, że nie będzie Pan grał w ekstraklasie, będzie wówczas bronił w rezerwach Cracovii?

– Nie wiem, nie zostało to omówione.

– Oglądając mundial, coś Pan dla siebie podpatrzył? Bramkarze byli bardzo chwaleni.

– To były bardzo dobre mistrzostwa bramkarzy. W żadnym zespole golkiper nie był słabym punktem. Nie było jakichś kiksów, może poza „babolem”, którego puścił Akinfiejew. Ja grę innych bramkarzy analizuję nie tylko przy okazji mistrzostw świata. Tutaj rzeczywiście wyróżniali się ci, o których wszyscy mówią – Neuer, Ochoa, Navas. Ze sposobu gry każdego można coś dla siebie wyciągnąć.

– Neuer jest teraz krok przed resztą?

– Tak, zdecydowanie. Czytałem gdzieś, że wyprzedził epokę i się z tym zgadzam. Ma takie parametry fizyczne, że może robić w bramce wszystko.

– Pan tych parametrów też chyba złych nie ma.

– O to trzeba zapytać trenera od przygotowania fizycznego.

– A jakie są te treningi – w porównaniu z Puszczą?

– Na pewno bardziej profesjonalne, wszystko jest monitoro­wane. Mnie zajęcia bardzo odpowiadają. A sam ćwiczę jeszcze przed treningami, lubię sobie „dołożyć”.

– Co Pana do tego motywuje?

– Chyba mam to w genach. Przed treningiem – rozciąganie, ćwiczenia wzmacniające. Od dawna jest to dla mnie ważne.

– Jaką szkołę Pan kończył?

– Liceum ogólnokształcące, „szesnastkę”.

– Naukę skończył Pan po maturze?

– Podjąłem studia, ale po kilku miesiącach zrezygnowałem. Chciałem całkowicie poświęcić się piłce nożnej.

– Skoro doszedł Pan na ten poziom, miało to sens.

– Mam nadzieję, że dalej tak to się będzie toczyć, że cały czas będę szedł w górę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski