Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podolsze. Sołtyska zawsze jest na pierwszej linii

Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
Franciszka Jarosz od 40 lat jest prezesem Koła Gospodyń Wiejskich i już prawie 30 lat sołtysem. To zdecydowana i energiczna kobieta. Ludzie mówią o niej, że nie daje sobie w kaszę dmuchać

Ludzie w Podolszu (gm. Zator) mówią o niej, że to człowiek instytucja, nie do zastąpienia. Niedawno, jako prezes Koła Gospodyń Wiejskich obchodziła jubileusz 40-lecia. Już prawie 30 lat jest sołtysem Podolsza, przez siedem kadencji była radną. Nie ma ważniejszych wydarzeń we wsi bez jej udziału. O takich ludziach, jak Franciszka Jarosz mówi się, że są społecznikami z urodzenia. Pewnie nie bez znaczenia był także fakt, że pochodzi z leżącej na samym skraju wsi Grzybionki.

– Tam ludzie nie oglądali się, aż ktoś im coś zrobi. Sami łatali dziury w drodze, a zimą brali się za odśnieżanie – opowiada
Franciszka Jarosz.

Miała być jedna kadencja

W całym Podolszu szybko dała się poznać, jako osoba energiczna i zdecydowana. – I taką jest do dzisiaj. W każde działanie na rzecz wioski angażuje się zawsze maksymalnie. Co ważne, potrafi słuchać ludzi i korzystać z ich rad, ale z drugiej strony nie daje sobie w kaszę dmuchać – podkreśla Bogdan Bartula, prezes LKS Skawa Podolsze i członek rady sołeckiej od czterech kadencji.

Miała tylko 33 lata, gdy została wybrana na szefową miejscowego KGW, chociaż działało w nim wiele zasłużonych gospodyń. Myślała, że będzie prezesem na jedną kadencję. – Tymczasem zrobiło się z tego ponad 40 lat – uśmiecha się pani Franciszka. W tym czasie charakter kół bardzo się zmienił.

– Kiedyś KGW zajmowało się rozprowadzaniem wśród gospodyń piskląt, paszy, organizowało kursy gotowania, pieczenia i szycia dla młodych kobiet. Dzisiaj wszystko jest w internecie, a koła spełniają już inne role – zauważa szefowa KGW Podolsze. – Broń Boże nie spotykamy się, żeby obgadywać chłopów. Dla naszych członkiń jest to okazja, aby wyrwać się z domu i zająć czymś innym, niż to co robią na co dzień – dodaje. Koło prowadzi także zespół śpiewaczy „Podolszanki”, którego prezesem jest oczywiście także pani Franciszka.

Drożdżowe pierwsza klasa

Elżbieta Mostowik, dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury w Zatorze podkreśla świetną współpracę z gospodyniami z Podolsza przy organizacji różnych gminnych świąt i imprez.

– Wystarczy jeden telefon i panie zawsze są chętne, żeby włączyć się w różne przedsięwzięcia. Poza tymi dużymi imprezami są to na przykład warsztaty kulinarne dla najmłodszych – mówi Elżbieta Mostowik.

Jak każde koło w gminie Zator KGW w Podolszu ma swój sposób na przyrządzenie smakowitego karpia. Inny jego specjał to placki drożdżowe. – Przepis dawno temu dała mi babcia Marysia. W tym przypadku nie wszystko zależy tylko od drożdży i mąki, ale też od serca, które wkłada się w pracę – zaznacza Franciszka Jarosz.

Plackami z Podolsza zajadają się zawsze goście różnych imprez w Zatorze, pielgrzymi, którzy przechodzą tędy na Jasną Górę. Palce oblizywali także Węgrzy z zaprzyjaźnionego z Zatorem miasteczka Berekfurdo, a w ubiegłym roku także Argentyńczycy i Meksykanie, którzy mieszkali tutaj podczas Światowych Dni Młodzieży. O KGW z Podolsza słyszała już cała Polska. Panie mają za sobą występ w ogólnopolskim programie „Pytanie na śniadanie”.

Zawsze mogą na nią liczyć

Panią Franciszkę trudno zastać w domu. Często za to widać ją, jak na rowerze jeździ w różne zakątki Podolsza. Ludzie we wsi wiedzą, że mogą na nią liczyć w różnych trudnych momentach. – Nie brakuje jej odwagi, gdy przychodzi reprezentować mieszkańców. Różnym ważnym osobom zawsze mówi śmiało, co myśli – dodaje Bogdan Bartula.

Tak było ze sprawą Natury 2000, gdy urzędnicy zza biurka wyznaczyli jej przebieg po posesjach mieszkańców. Pani Franciszka pokazuje opasłą teczkę z pismami do rozmaitych ważnych urzędów, parlamentarzystów, a nawet do Brukseli. Była i spektakularna blokada drogi wojewódzkiej 781. Na pierwszej linii zawsze była sołtyska Jarosz.

Podolszanie wygrali tę walkę. Obszary Natury 2000 zostały ograniczone. Tak samo stało się z obwodnicą Podolsza, którego mieszkańcy od lat skarżyli się na niebezpieczną drogę przecinającą ich wieś na pół. Ostatnio doszły do tego kilometrowe korki. Wkrótce ma ruszyć budowa nowej trasy omijającej Podolsze.

Franciszka Jarosz podkreśla, że wiele udało się zrobić dzięki zaangażowaniu mieszkańców. – Były czasy, że w wiosce powstawał jeden komitet społeczny za drugim – wspomina sołtyska Podolsza. Dzięki temu już w latach 80 miejscowość była skanalizowana, a telefony były w całej wsi. Tutejsza rada sołecka miała nawet swój autobus.

Podolsze to największa wieś w gminie. Gdy Franciszka Jarosz została sołtysem, liczyło 1100 mieszkańców, teraz ma prawie 1500. Pani Jarosz została dwukrotnie odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi. Jest także prezesem Gminnego Zarządu Sołtysów i prezesem Spółki Pastwiskowej. Panie z KGW żartują, że ma więcej pieczątek niż burmistrz Zatora.

WIDEO: Chory na raka chłopiec z Olkusza spełnił marzenie - na jeden dzień został policjantem

Źródło: TVN24, x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Podolsze. Sołtyska zawsze jest na pierwszej linii - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski