Podpowiadają wójtowi jak ma rządzić

Radny Paweł Oczkowicz (z lewej) przedstawił sprawozdanie, z którym kilkoro radnych się nie zgodziło Fot. Magdalena Uchto

Wyliczyli, że koledzy z komisji budżetu spotkali się więcej razy niż przewidywał plan. To nie jedyny zarzut. - Nie może być tak, że w pięcioosobowym składzie decyduje się o przyszłości gminy - komentował Janusz Madejski.

Radna Kazimiera Oracz wyliczyła, że nieplanowane posiedzenia to dodatkowy koszt około 5 tys. zł. Oceniła też, że sprawozdanie szefa komisji było ogólnikowe. Zabrakło w nim wyjaśnień spraw ważnych dla gminy, dotyczących m.in. dzierżawy budynku po zlikwidowanej szkole w Rzędowicach, wydatków na remont remizy w Boczkowicach czy skutków wypowiedzenia Punktu Skupu Żywca.

Paweł Oczkowicz tłumaczył, że te i inne kwestie były wielokrotnie omawiane na posiedzeniach komisji, a zapisy obrad są dostępne w protokołach. Jan Solarz pytał jak wyglądają prace nad opracowaniem budżetu gminy i kto decyduje, jakie i gdzie inwestycje będą wykonywane. - To zależy od nas wszystkich - komentował Oczkowicz. Jednak radny Madejski wytknął mu, że komisja budżetu nie chce się spotkać z rewizyjną. Jego zdaniem, jest taka konieczność, bo jak zauważył "zadłużenie gminy sięga 9 mln zł". - My nie widzimy takiej potrzeby - odparł Paweł Oczkowicz.

Kazimiera Oracz dopytywała, jakie były powody zwoływania dodatkowych posiedzeń komisji budżetu. - To już trzecia kadencja, w której w gminie nie ma zarządu. Wójt sam podejmuje decyzje. Ale ja komisję budżetu traktuję jako swego rodzaju zarząd, który mi podpowiada pewne rozwiązania. Dobrze na tym wychodzę i ja, i gmina, która się rozwija prawidłowo - tłumaczył wójt Marek Szopa. Dodał, że 16-milionowy budżet nie pozwala na realizowanie wszystkich inwestycji w każdej miejscowości. Jednocześnie dziękował komisji za to, że głosowała za jego projektami. Przyznał, że czasami szef komisji zwołuje jej posiedzenie na prośbę wójta. - Lepiej podjąć decyzję w kilka osób. Choć za wszystko i tak ja odpowiadam - mówi.

Radna Barbara Zyguła pytała czy wójt kiedykolwiek spotkał się z odmiennym zdaniem członków komisji. Marek Szopa wyjaśniał, że nawet jeśli są różnice zdań, najważniejsze, by wypracować wspólne stanowisko. - Kilka razy nie udało mi się obronić swojego zdania - przyznaje. Barbara Zyguła podkreśliła, że skoro przewodniczący Rady jest już kolejną kadencję, to "uczciwiej byłoby poinformować, że są miesiące, w których pojawiają się dodatkowe sprawy". - Bo my nie mamy wiedzy, że działo się coś nie cierpiącego zwłoki - dodała. Henryk Huma, szef Rady przyznał, że nie widzi problemu, by członkowie komisji spotykali się ponadplanowo.

Jednak finał dyskusji był nieoczekiwany. Janusz Madejski zapytał: "Jak długo w gminie będzie jeszcze cygaństwo". Zarzucił wójtowi, że przez pięć lat nic nie wyjaśniono w sprawie afery dotyczącej wyprowadzenia znacznej kwoty za pomocą czeków oraz nie w pełni płacone składki ZUS. Wówczas mówiło się, że na konta emerytalne prawie stu pracowników gminnej oświaty nie wpłynęło prawdopodobnie ok. 800 tys. zł. Wójt poinformował, że prokuratura umorzyła postępowanie, ale jeszcze sprawę prowadzi sąd cywilny.

(MAU)

O tym, co dzieje się w Książu - w najbliższych dniach