MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po-dręczniki

Redakcja
Wrzesień uparcie wywołuje szkolne wspomnienia. A wzmacnia je widok tłumów wciąż kłębiących się w księgarniach z podręcznikami. Owszem, zawsze na początku roku szkolnego bywało w nich tłoczno, ale z reguły książki do następnej klasy kupowało się w czerwcu albo podczas wakacji. Ale wtedy szło się na pewniaka - wiadomo było, co kupić.

BARBARA ROTTER- -STANKIEWICZ: Za moich czasów

Czy pamiętacie Państwo elementarz Falskiego? Na pewno. I każdy przedstawiciel "starszej młodzieży" wie doskonale, że "Ala ma kota". A książka do rachunków ze słupkami do dodawania i odejmowania? Pewnie też wryła się obecnym wielolatkom w pamięć. Potem było już coraz więcej podręczników - do biologii, historii, geografii. Ale zawsze, w określonych klasach, były to takie same książki. Podręczników nie wyrzucało się po skończeniu roku szkolnego - wiadomo było, że mogą się przydać, jeśli nie młodszemu rodzeństwu, to dzieciom krewnych, znajomych, sąsiadów. Nawet wtedy, gdyby miały czekać na potencjalnych użytkowników i leżeć odłogiem przez kilka lat. Fakt, że używane książki były niekiedy bardzo wysłużone, bo obsługiwały kilka roczników uczniów, ale z kupieniem nowych też nie było na ogół kłopotów.
Dziś nawet te w stanie prawie idealnym z trudem znajdują nabywców, m.in. dlatego, że program szkoły zmienia się co kilka lat. Ale głównym powodem tego, że są "do jednorazowego użytku" jest to, że każda szkoła, a nawet w ramach jednej szkoły - każdy nauczyciel - wybiera inną książkę. A wybierać jest w czym. Nikt też nie kupuje podręczników w czasie wakacji, bo rodzice po prostu nie wiedzą, jakie książki będą obowiązywać. A czasem zdarza się i tak, że lista podana w czerwcu zostaje we wrześniu zmieniona. Trzeba więc nie tylko i tak odstać swoje w księgarni, ale wydać dodatkowe kilkadziesiąt czy kilkaset złotych na nowy zestaw. W tym więc przypadku traci się nie tylko czas, ale i pieniądz. Ale za to podręczniki dzisiejszych uczniów zadowolić mogą najwybredniejsze gusta: dopracowane graficznie, wydane na dobrym papierze, z pięknymi ilustracjami i fotografiami... O takich starsze pokolenia nie mogły nawet marzyć.
Jeden z moich licealnych nauczycieli, prof. Satora zaczynał lekcję od stwierdzenia: Wyjmijcie po-dręczniki. No co, przecież są do dręczenia...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski