Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podróż sentymentalna

Włodzimierz Jurasz
Po(d)gląd na świat. Tak się jakoś złożyło, że w ciągu kilkunastu dni w różnych telewizjach obejrzałem (oczywiście po raz kolejny) kilka klasycznych polskich komedii nakręconych w latach 60. czy na początku lat 70. - „Męża swojej żony”, „Rzeczpospolitą babską”, „Nie lubię poniedziałku”, „Żonę dla Australijczyka”.

I to obejrzałem nie bez przyjemności, a ponieważ ciągle ktoś te filmy wznawia, podejrzewam, że w swych uczuciach nie jestem osamotniony. Skądinąd wiem, że i pokolenie, które PRL-u nie zaznało, również te filmy darzy sentymentem, a nawet nimi, kurka wodna, mówi…

Oczywiście, ponieważ żyłem już w czasach, kiedy je kręcono, nie daję się nabrać na wpisaną w nie propagandę - sympatycznych milicjantów czy wojskowych osadników w trudnych warunkach zagospodarowujących Ziemie Odzyskane. Wiem, skąd wzięli się w nich bogaci Polonusi, przyjeżdżający do kraju z walizkami pieniędzy, by wspomóc odbudowującą się po wojnie ojczyznę czy znaleźć sobie tu idealną żonę. Znam kulisy drobnych, codziennych radości bohaterów - jak nabycie naszyjnika papieru toaletowego. Z wyższością uśmiecham się, śledząc akcenty tzw. krytyki społecznej (wszechmoc działaczy związków sportowych czy bumelanctwo). Wiem wreszcie, co działo się w Polsce w tych czasach poza filmowym kadrem, ale…

Wszystkie przywołane filmy, i im podobne, mimo wspomnianych wad, przemilczeń, wpisanej w nie propagandy są po prostu sympatyczne, a ich bohaterowie budzą w widzu ciepłe uczucia, niezależnie od pozafilmowego kontekstu. I to właśnie jest ich największą zaletą.

Faktem jest, z jednej strony, że kręcili je znakomici fachmani („Mąż swojej żony” i „Żona dla Australijczyka” to dzieła Stanisława Barei). Z drugiej zaś, że były wtedy wskazane, pożądane, popierane - jako ocieplanie wizerunku ponurej rzeczywistości. Ale zastanawiam się, dlaczego w III czy IV RP podobne filmy powstają niezwykle rzadko… Nie żebym od razu tęsknił za dawką analogicznej propagandy, jednak chętnie bym od czasu do czasu coś współczesnego w tym stylu obejrzał.

Choćby ku pokrzepieniu mego udręczonego serca…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski