Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podskoczył jak piłka

Redakcja
Auto przewodniczącego RM Grzegorza Dobosza wpadło w dziurę przy studzience wodociągowej na ul. Piotra Skargi

Auto przewodniczącego RM Grzegorza Dobosza wpadło w dziurę przy studzience wodociągowej na ul. Piotra Skargi

Auto przewodniczącego RM Grzegorza Dobosza wpadło w dziurę przy studzience wodociągowej na ul. Piotra Skargi

Na ponad trzy tysiące złotych wstępnie wycenione jest uszkodzenie lanosa przewodniczącego Rady Miasta Grzegorza Dobosza. Samochód przewodniczącego ma m. in. wyrwany układ kierowniczy po tym jak wpadł w dziurę przy studzience wodociągowej na ulicy Piotra Skargi w samym centrum Nowego Sącza.

Kilka dni trwało ustalenie, kto jest temu winien, Miejski Zarząd Dróg, czy Sądeckie Wodociągi. - Stanęło na tych drugich, ale chwilami traciłem cierpliwość - powiedział nam Grzegorz Dobosz.

- Do zdarzenia doszło późnym wieczorem. Jechałem przez rynek, a potem w dół ulicą Piotra Skargi - opowiada przewodniczący Dobosz. - Nagle przy skrzyżowaniu z Franciszkańską samochód wpadł w dziurę w asfalcie, a następnie podskoczył jak piłka i nadział się na klapę od studzienki stojącą na sztorc. Z kierownicą coś się zaczęło dziać dziwnego. Zgłosiłem sprawę na policji. - Samochodem nie dało się jechać. Muszę przyznać, że dyrektor Żytkowicz zjawił się bardzo szybko, żeby na miejscu zobaczyć co się dzieje i czyja to może być wina - kończy przewodniczący.

Następnego dnia w oględzinach miejsca wzięli udział także pracownicy Sądeckich Wodociągów.

- Przyznam szczerze, że chwilami traciłem cierpliwość, kiedy dochodzili między sobą, czyja to wina - mówi Grzegorz Dobosz. - Decyzja prezesa Kowala, który wziął za to odpowiedzialność dotarła jakiś czas później. Samochód jest w naprawie. Sądzę, że koszty naprawy przekroczą trzy tysiące złotych. Układ kierowniczy jest wyrwany, pęknięty wahacz, nagrzewnica, uszkodzona klimatyzacja.

Dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg Czesław Żytkowicz, odesłał nas do prezesa Kowala po szczegóły, jednak stwierdził, że ulice się niszczą w zastraszającym tempie:

- Robione były pod inne obciążenia, dziesięciokrotnie mniejszy ruch. Gdybym miał 300 mln zł, a nie kilkanaście, byłyby drogi jak malowane.

Prezes Sądeckich Wodociągów Zbigniew Kowal potwierdza odpowiedzialność firmy, ubytek wokół studzienki kanalizacyjnej i jej wyszczerbienie:

- Jesteśmy ubezpieczeni od odpowiedzialności cywilnej do niecałych 500 zł. Coś z tego zapłacimy. Tak samo zachowalibyśmy się w wypadku pęknięcia wodomierza i zalania piwnicy na przykład.

- Mam obsesję na punkcie wyrw w jezdni i na pewno wskazałbym niejedno miejsce, gdzie mógłby się zdarzyć taki wypadek jak mnie - twierdzi właściciel lanosa.

(WCH)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski