Norwegia obawia się skażenia radioaktywnego
Norwegia bardzo obawia się skutków zatonięcia rosyjskiego okrętu podwodego "Kursk". Katastrofa wydarzyła się w odległości zaledwie 240 kilometrów od granic Norwegii, a Morze Barentsa jest najważniejszym łowiskiem dla norweskich rybaków. Wycieki radioaktywne z okrętu mogą zatruć ławice ryb. "Seaway Eagle", norweski statek do remontów podwodnych z ekipą nurków głębinowych, płynie na miejsce zatonięcia "Kurska".
- Pomiary robimy co kilka godzin. Na razie nie zauważyliśmy żadnych wycieków, lecz mogą one nastąpić w przyszłości. Nie wiemy, w jakim stopniu uszkodzony został reaktor. Najgorsze, co może się zdarzyć, to reakcja łańcuchowa, która rozpocznie się w reaktorze. Pomimo że kadłub i ściany reaktorów są wodoszczelne, temperatura może dojść do takiej wysokości, że rozsadzi ściany najpierw reaktorów, a następnie kadłuba - ocenia fizyk atomowy Nils Boehmer z norweskiej organizacji ochrony środowiska "Bellona".
Wczoraj na miejsce zatonięcia "Kurska" wyruszył "Seaway Eagle" - norweski nowoczesny statek służący do remontów podwodnych przy platformach wiertniczych. Premier Rosji Władimir Putin zwrócił się z prośbą o pomoc do Torbjoerna Jaglanda, ministra spraw zagranicznych Norwegii. Statek został wyczarterowany przez norweskie MSZ.
"Seaway Eagle", armatora Stolt Comex, jest wyposażony w najnowocześniejsze urządzenia do prac podwodnych, jak również lądowisko dla helikopterów, a na pokładzie znajduje się ekipa nurków głębinowych. Wśród załogi są również Polacy.
ZBIGNIEW KUCZYŃSKI (Oslo)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?