Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podwodny świat

Redakcja
Człowiek schodzi pod wodę dla rozrywki, szukając pożywienia lub zarobku...

Adam Molenda

Człowiek schodzi pod wodę dla rozrywki, szukając pożywienia lub zarobku...

Woda jest przezroczysta, na dnie widać kamienie, wyżej szukającą pokarmu rybę, powoli niczym gaz podnosi się poruszony płetwami piasek. A kiedy nagle ujrzymy przed sobą... koparkę, człowiek ma wrażenie, że pogrążony jest we śnie, a nie kilka metrów pod powierzchnią wody.
 Centrum Nurkowe Orka, które ma swoją bazę nad akwenem powstałym po starym wyrobisku kopalni piasku w Jaworznie Szczakowej, rozpoczęło właśnie kolejny kurs dla tych, którzy chcą zgłębiać tajniki podwodnego świata.
 - Uprawiamy żeglarstwo i kajakarstwo, a teraz chcemy zobaczyć to, co z reguły nieświadomie mijamy pod dnem łodzi - mówi Radek, który razem z niedawno poślubioną żoną Magdą dojeżdża na szkolenie z Żywca. - Chyba każdy, kto czytał książki Verne’a i ogląda filmy o morzu, miał kiedyś ochotę spróbować.
 Nurkowanie jako forma czynnego spędzania wolnego czasu staje się coraz bardziej popularne także w Polsce. O dynamicznie rozwijającej się modzie na penetrację głębin przesądził stosunkowo nowy wynalazek, który uczynił pływanie pod wodą zajęciem lekkim, łatwym i przyjemnym. Nazywa się:

kamizelka ratunkowo-wypornościowa

i pozwala samodzielnie regulować swoją zerową wyporność pod wodą, co oznacza, że można bez wysiłku poruszać się na ustalonej przez siebie głębokości. To dzięki jacketom nurkowanie przestało być sportem ekstremalnym, zaś autorzy poradników mogą pisać na pierwszym miejscu listy ogólnych porad:
 "Nie martw się przed ani w trakcie nurkowania!".
 Człowiek schodził pod wodę od razu, kiedy tylko nauczył się pływać. Robił to dla rozrywki, ale też szukając pożywienia, a z czasem zarobku. Minęły wieki, zanim umierających na rozedmę płuc poławiaczy pereł unieśmiertelnił w swoich opowiadaniach Jack London. Krajowcy z archipelagów Polinezji penetrowali dno bez użycia masek i butli tlenowych jeszcze na początku kończącego się stulecia, choć istniał już wtedy od dawna profesjonalny sprzęt nurkowy. Współcześnie bez sprzętu, na tak zwanym bezdechu zanurzają się tylko wyczynowcy... wciągani pod wodę przez specjalne maszyny. Rekord świata należy do niejakiego Francesco Perery Pipina, który pokonał głębokość 168 metrów!
 Ludzie zawsze zazdrościli rybom swobody w eksploracji rzek, jezior i mórz. W latach sześćdziesiątych kinowym przebojem stał się film pt. "Diabeł morski", którego bohaterem był chłopiec z przeszczepionymi płucami rekina. W ten sposób uratował choremu młodzieńcowi życie ojciec naukowiec. Przykry finał opowieści jeszcze raz jednak potwierdzał odwieczną prawdę, że stworzenia żywe dzielą się zasadniczo na lądowe i wodne, zaś do nielicznych pośrednich człowiek z pewnością nie należy.
 Podstawowa trudność wiązała się zawsze z koniecznością dostarczenia nurkowi powietrza. Już starożytni usiłowali to robić w sposób najbardziej naturalny, a więc za pomocą rury wystającej nad powierzchnię akwenu, a drugim końcem wetkniętej w usta człowieka przebywającego pod wodą.
 Ponieważ do normalnego oddychania

niezbędne jest powietrze

o ciśnieniu równym ciśnieniu panującemu na głębokości, na której przebywa nurek, Włoch nazwiskiem Lorena wykonał w 1531 r. i praktycznie zastosował tak zwany dzwon powietrzny. Urządzenie, pozwalające pracować na głębokości kilku metrów, mogło dostarczać powietrze przez paręnaście minut. Działało na zasadzie poduszki powietrznej powstającej pod każdym naczyniem, odwróconym dnem do góry i zanurzonym w cieczy.
 Rozwijająca się żegluga i związana z nią budowa urządzeń portowych oraz konieczność remontów podwodnych części kadłubów statków wymuszały poszukiwania doskonalszych rozwiązań. Przełom nastąpił przed dwoma stuleciami, kiedy wynaleziono sprężarki powietrza. Wynalazcy z różnych krajów niemal natychmiast zaprezentowali kilka pomysłów na ubiory dla nurków. Najbardziej twórczy pod tym względem był Anglik nazwiskiem Siebe, który prowadząc przez kilkadziesiąt lat rozmaite próby, wymyślił zestaw akcesoriów nazywany dzisiaj klasycznym sprzętem nurkowym. Składa się ze szczelnego skafandra, hełmu w kształcie kuli oraz rury, którą doprowadzane jest sprężone powietrze.
 Nurkowie zawodowi używają takiego, modyfikowanego oczywiście wyposażenia, jeszcze do dzisiaj. Trzydzieści trzy lata temu, podczas eksperymentu, nurek w specjalnie przygotowanym sprzęcie klasycznym osiągnął głębokość 620 metrów.
 W normalnych warunkach jednak u ludzi nurkujących w skafandrach na głębokość poniżej dwudziestu metrów występowały niepokojące przypadłości: bóle w stawach, pieczenie skóry, zawroty głowy, irracjonalne zachowania, omdlenia, a nawet przypadki nagłej śmierci. Była to tak zwana choroba azotowa, wynikająca z zakłóceń występujących w organizmie poddanym wzrostowi ciśnienia.
 Tymczasem sto lat temu pojawili się pierwsi cwaniacy usiłujący sięgać

po złoto i kosztowności

z tonących przez wieki statków, spoczywających na dużych głębokościach. Finansowali konstrukcje metalowych skafandrów pancernych, odizolowujących nurka od ciśnienia zewnętrznego. Za ich pomocą udało się spenetrować skutecznie kilka wraków, lecz metalowe blachy tak bardzo krępowały swobodę ruchów, że pancerne ubrania zarzucono.
 Dopiero w latach trzydziestych zamiast zwykłego powietrza zawierającego azot, zaczęto dostarczać nurkom mieszaninę helu i tlenu, co wyeliminowało wspomnianą chorobę i umożliwiło w miarę bezpieczne zanurzenie do 150 - 200 metrów. Strój klasyczny ciągle jednak ma wady.
 - Oddychanie na dużych głębokościach wymaga olbrzymiego wysiłku przy zasysaniu do płuc mieszanki gazowej - mówi Mirosław Kierepka, właściciel Orki. - Poza tym, żeby móc wykonać zanurzenie, trzeba włożyć na siebie obciążenie, które poniżej 10 metrów pod wodą zaczyna ciągnąć nas w dół. Przez to odbicie się od dna i powrót na powierzchnię zmienia się nieraz w rozpaczliwą walkę o życie.
 Mirosław Kierepka zaczynał pływać pod wodą jeszcze w szkole. Brał udział we wszystkich ważniejszych, związanych z wodą akcjach ratowniczych na pograniczu Małopolski i Śląska oraz w wielu innych na terenie całego kraju. Został dwukrotnie odznaczony Medalem za Ofiarność i Odwagę. Od początku lat dziewięćdziesiątych prowadzi własną firmę usług podwodnych Orka. Posiada Muzeum Sprzętu Nurkowego i prowadzi sklep z takim nowoczesnym sprzętem w Bielsku-Białej, wypożyczalnię wodniacką nad Jeziorem Międzybrodzkim oraz Centrum Nurkowe Gródek w Jaworznie Szczakowej, które jako jedyne z ponad 200 podobnych baz w Polsce otrzymało kilka dni temu certyfikat CMAS, czyli Międzynarodowej Federacji Nurkowej.
 Gdyby Kevin Costner w trakcie kręcenia "Wodnego świata" zobaczył ten akwen, z pewnością sekwencja stąd stałaby się widokową wizytówką kinowego przeboju. Funkcjonują tutaj dwie

podwodne trasy

wycieczkowe. Rozciągnięte pod wodą linki prowadzą zwiedzających do znakomicie zachowanych obiektów po likwidowanej kopalni: rozdzielni prądu, bunkra strzelniczego, dwóch stojących w różnych miejscach koparek, stacji pomp, dawnego magazynu materiałów wybuchowych. Największe wrażenie robi jednak... rowerzysta w podgumowanym stroju wojskowym, ustawiony na dnie zbiornika.
 Oczywiście nikt tutaj ani w innych miejscach, gdzie nurkuje się rekreacyjnie, nie używa skafandra i rury wychodzącej na powierzchnię. Nowoczesne nurkowanie, pozwalające na swobodę ruchu i wolność w wyborze kierunku płynięcia, zapewniają butle na plecach. Nikt bodaj nie uczynił więcej dla umasowienia podwodnej rekreacji niż ich konstruktor, J.Y. Cousteau, który w 1941 roku wraz z inżynierem E. Cagnanem stworzył niezależny aparat nurkowy, a następnie przez całe życie pokazywał w licznych filmach podwodny świat.
 A jest tam co oglądać, skoro ciekawskich nie brakuje.
 - W ostatnich trzech latach wydaliśmy ponad 20 tysięcy licencji płetwonurków - mówi Wiesław Wachowski, przewodniczący Komisji Działalności Podwodnej PTTK w Warszawie, pod egidą której pracują wszyscy szkoleniowcy w Polsce.
- Ten rodzaj aktywności uprawia większa liczba osób, ale nie wszyscy figurują w naszej ewidencji. Szkoli się coraz więcej ludzi, zaś o tym, że inwestują w swoją pasję, świadczy najlepiej, że powstają coraz to nowe sklepy ze sprzętem.
 Kurs pierwszego stopnia kosztuje w tym roku 750 złotych i więcej, zaś baz nurkowych jest już w naszym kraju tyle, że właściwie każdy chętny znajdzie jakąś w promieniu pięćdziesięciu kilometrów. Maska, fajka i płetwy, czyli zestaw ABC, to wydatek paruset złotych. Jeśli dołożymy do tego pas balastowy, kombinezon piankowy, kamizelkę ratunkowo-wypornościową, rękawice, buty, skarpety i aparat do oddychania wraz z butlami, będziemy musieli zapłacić około 5 tysięcy. Cóż, przyjemności kosztują...
 Niebawem ukaże się

mapa najciekawszych

w Polsce miejsc do nurkowania. Podstawowym problemem naszych krajowych wód jest ich kiepska z reguły przezroczystość, ale i u nas znaleźć można ciekawe akweny. Nadadzą się ciekawskim niektóre jeziora na północy kraju i w Zielonogórskiem, coraz większym powodzeniem cieszy się również Bałtyk. Amatorom dopiero od niedawna wolno penetrować jego głębiny.
 - Organizujemy wyprawy na łodziach rybackich i kutrach - informuje Grzegorz Bernaciak, szef Bałtyckiego Centrum Nurkowego Explorer. - Największe zainteresowanie budzą dobrze zachowane wraki z okresu II wojny światowej.
 Wypożyczenie kilkuosobowej łodzi kosztuje 120 złotych, czarter kutra z 6-8 miejscami do spania 1,2 tys. na dobę. Na przewodnika wydać trzeba 50 złotych dziennie.
 Ci z zacięciem odkrywców szukają miejsc, gdzie nie był nikt przed nimi. Sięgają dna glinianek, zapadlisk, rzek, modne jest również nurkowanie w jaskiniach. Z tym jednak należy być ostrożnym, mając na uwadze chociażby pamiętną tragedię młodego Jugosłowianina, który utonął przed kilkunastu laty w tatrzańskiej Jaskini Bystrej.
 - Kręciliśmy z Jurkiem Owsiakiem film do cyklu "Bezpieczne wakacje" - opowiada Mirosław Kierepka. - Postanowiliśmy sprawdzić legendę, że w studni fortu Srebrna Góra istnieje boczne odgałęzienie. Alpiniści przygotowali nam zjazd w dół i zanurzyliśmy się w wodzie. Korytarz rzeczywiście był, na głębokości 35 metrów. Woda była idealnie czysta, więc umówiłem się z kamerzystą, że popłynę tym "tunelem" przez trzy minuty, a potem wrócę. Zdawało mi się, że nie ma sensu wiązać linki asekuracyjnej i to był błąd. Kiedy zawróciłem, zobaczyłem przed sobą... czarną ścianę. Woda była tak zmącona jakimś mułem, że nic nie widziałem. Bałem się, że podczas drogi powrotnej wpłynę w istniejące być może odgałęzienie kanału i będzie po mnie.
 Znacznie bezpieczniejsze jest nurkowanie

w wodach otwartych.

Korzystając z usług polskich firm nurkowych, można pojechać do Hiszpanii, na Morze Czerwone, na Korsykę czy Sardynię. Tygodniowy, połączony z nurkowaniem pobyt na Adriatyku, wynosi równowartość 800 marek, wliczając w to udostępnienie sprzętu. Mało kto wie, jak atrakcyjny jest podwodny świat u wybrzeży... Norwegii, opływanych przez ciepły prąd. Niezbyt chętnie widzą u siebie ciekawskich z butlami na plecach Grecy, a to z obawy przed pozbawianiem ich mórz starożytnych skarbów. Często kontrolują łodzie i jachty, a kiedy zobaczą na pokładzie sprzęt do nurkowania, przeszukują pływadło od stępki po top masztu. Ci, którzy nie boją się rekinów, a mają nadzieję natrafić na wraki pełne skarbów konkwistadorów i piratów, powinni się wybrać na Morze Karaibskie. Prawie trzytygodniowy rejs na pokładzie "Fryderyka Chopina" połączony ze szkoleniem nurkowym to wydatek ponad 3 tysięcy złotych.
 Nurkowie są przede wszystkim oglądaczami, o czym świadczy najlepiej popularność konkursów na fotografię podwodną. Zamiera natomiast jakoś łowiectwo podwodne z kuszą, może dlatego, że prywatni właściciele akwenów są takiemu "wędkarstwu" niechętni. Osoby z nadmiarem energii wyżywają się za to w rozgrywkach podwodnego hokeja oraz... rugby, ale to już całkiem odrębny rozdział historii nurkowania.

Adam Molenda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski