Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poemat dla dorosłych

Redakcja
- Zaraz po bitwie - burza z piorunami, nawałnica, prawie namacalna ciemność. Po szczęku broni gromy, mocowanie się żywiołów. Historycy gotowi nas zapytać, czy Mickiewicz nie zafundował tu czytelnikom pewnej aluzji historycznej. I chyba mieliby rację. 20 września 1792 roku pod Valmy po konfrontacji artyleryjskiej armii francuskiej z wojskami Prus i Austrii rozpętała się burza, sprzyjająca, jak miało się okazać, Francuzom. Przyniosła pierwsze wojenne zwycięstwo państwu republikańskiemu - bo w Paryżu właśnie obalono króla - nad monarchiami europejskimi. Goethe, który wojował tam w pruskim mundurze, wyraził się nieco patetycznie, że właśnie zaczęła się nowa epoka w historii świata. Zwycięskim dowódcą był gen. Charles Dumouriez. Dobry nasz znajomy: konfederat barski. Maciej Dobrzyński wzmiankuje o nim, owym "Dymuryjerze", podczas "ostatniej uczty staropolskiej" … Tak więc prawdopodobieństwo, że Mickiewicz rzucił nam tutaj wyzwanie erudycyjne, wydaje mi się niemałe… Ale do rzeczy, do epopei. Pamiętajmy o jednym. Romantyk nie robi epopei, jak krawiec szyje ubrania, według wykrojów i wzorów. Nie jak szewc, który formuje but na prawidle. "Pan Tadeusz" pokazuje nam, lepiej niż każdy inny poemat, że epopeję trzeba wytworzyć od pierwocin. Wykuć z surowców w kuźniach natury i historii. Wywalczyć własnym duchem, odrodzić w wyobraźni nowoczesnego człowieka… Księga Dziesiąta to walna bitwa o epopeję, zwieńczona całkowitym tryumfem. DP Podczas czytania tej księgi odnosi się wrażenie, że przenosimy się do innego świata. Szkolna mantra każe odtwarzać w oparciu o tę część dzieje Jacka Soplicy Księdza Robaka, podczas gdy tak naprawdę jedną z istotniejszych osnów organizujących Księgę Dziesiątą jest baśniowość…

Z prof. BOGUSŁAWEM DOPARTEM, znawcą twórczości Adama Mickiewicza, wykładowcą UJ, na temat "Pana Tadeusza" gawędy część dziesiąta. Rozmawia Marcin Wilk

DP Księga Dziesiąta to pierwotnie zakończenie całości poematu. Tu też, jak się zdaje, najmocniej rozpycha się duch epopei. Końcowa scena jest znamienna. Otwarcie tej księgi i cała aura zresztą też nastraja w szczególny sposób, prawda?
- Czytamy Mickiewicza Przybosiem? "Historia szlachecka", czyli baśń - tak mistrz awangardy poetyckiej zobaczył "Pana Tadeusza". Jako "polonez wyobraźni narodowej", pas słucki baśniowej fantazji. W tym przypadku "baśniowość" znaczy tyle, co "poetyckość"; chodzi o świat wyobrażony, umowny, świat ani realny, ani nieprawdziwy. Nowatorska, odświeżająca metoda czytania, ale ona niszczy Mickiewiczowską epopeiczność. Chcemy czy nie chcemy, wywalczona duchem epopeja musi pulsować rzeczywistym Dobrem i Prawdą, za którą bierze się odpowiedzialność. Duch epopei, powiedział pan, rozpycha się w Księdze Dziesiątej. Rozpycha się, od początku. Burza jest z tej wysokiej sfery poezji, bo ona ocala Soplicowo, czyni zeń bezpieczną wyspę, a więc objawia opatrznościowy, Boski plan stworzenia, oparty na jedności przyrody i ludzkiego świata moralnego. Epopeicznym epizodem jest eksodus emigrantów, w tym rycerskie pożegnanie Tadeusza z Zosią. Mamy tragiczny splot okoliczności w związku ze zbrodnią Gerwazego: zabójstwem bezbronnego jeńca, ale też wyjątkowo groźnego wroga. Mamy konanie bohatera i patos ostatnich pożegnań. Bohaterstwo równe męczeństwu i wieniec patriotycznych zasług. Wielkość moralną na miarę świętości. Wzniosłość kapłańskiej posługi i chrześcijańskiej walki duchowej, gdy Ks. Robak wypędza z Klucznika demony zemsty. Mamy kolosalną postać, utworzoną z pokornego mnicha i prostego żołnierza. A jego literacki wizerunek jest zlepiony z tradycji epopei rycerskiej i chrześcijańskiej, z medytacji nad żywotami świętych i wczytania się w gorzką jak piołun elegię patriotyczną czasów końca Rzeczypospolitej. Opowiedzieć, jak się patrzy dzieje Ks. Robaka, o, to kawał wielkiej roboty… DP W gruncie rzeczy Księga Dziesiąta - skoro już przy wątku Księdza Robaka jesteśmy - to także ogromne wyzwanie poznawcze dla czytelników, którzy chcą posklejać istotne wątki "Pana Tadeusza". Z drugiej strony, Boy w tekście "Robak wojskowy i cywilny" stwierdził nawet, że wszystko w tej Księdze "jest cudownie zamydlone poezją". Miał słuszność?
- Boy ma jedną wielką zasługę. Postawił na ostrzu noża kwestie majątkowe i prawne w poemacie. Uznał je, słusznie, za mocno zagmatwane. […] Kwestia majątku po Stolniku ma pierwszoplanowe znaczenie i dla wartości moralnej poematu, i dla jego historycznej wiarygodności. Jak pamiętamy, dobra horeszkowskie rozparcelowano między dalekich krewnych, dalej, uwaga, między wierzycieli, bo majątek okazał się obdłużony, oraz sąsiadów zza miedzy, Sopliców. Ci ostatni otrzymali je z rąk Targowicy, było nie było, legalnej władzy. Tak się złożyło, że tylko oni odwdzięczyli się za nie opieką nad Zosią, tylko ich część została otoczona prawdziwą gospodarską troską, tylko z ich strony zachodziła wola restytucji dóbr. Ale realne warunki przywrócenia majątku i naprawienia krzywd długo nie istniały. Komu miano je zwrócić? Wnuczka Stolnika, a jeszcze małoletnia, nie miała prawnego tytułu dziedziczenia po konfiskatach włości dziadka i ojca. Dopiero małżeństwo Zosi z Tadeuszem okazało się praktycznym sposobem przywrócenia stanu prawnie i moralnie godziwego. A jeszcze lud został włączony w krąg beneficjentów. Rozkład tych dóbr został zawiniony i przez właściciela, i przez zabójcę, i przez okoliczności niezależne od czyjejkolwiek woli. Po balzakowsku, jak chciałby Boy, nie da się tego do dna wyczerpać. Bo nie są to sprawy, na które nie wywarła wpływu historia: rozkład państwa, chaos wojenny. Bo nie są to sprawy odrębne od tajemniczych i tragicznych powikłań losowych, od katastrofalnych następstw grzechów i namiętności. Prawo i ekonomię trzeba widzieć w tej epopei wespół z czynnikami historycznymi oraz nadnaturalnymi, metafizycznymi. Z prawnego punktu widzenia wyświetlił te kwestie Stefan Breyer w książce "Spór Horeszków z Soplicami". Pan mecenas z łatwością wybronił Mickiewicza przed Boyowym pozwem, który Pan przywołał. Lecz to nie kończy sprawy. W to wszystko trzeba się jeszcze raz wgłębić, przemyśleć, bo w połączeniu przez Mickiewicza w gordyjski węzeł spraw wojskowych i cywilnych, heroicznych i przyziemnych, widzę wielkie wyzwanie filozoficzne i moralne. "Pan Tadeusz" to w najwyższym znaczeniu poemat dla dorosłych. DP Są wreszcie też w tej księdze pamiętne łzy (w. 597 - 602 i dalej). Łzy, które stanowią coś więcej niż fizjologiczny odruch. Jak je odczytywać?
- Ile tam łez… Strumienie łez. W tej księdze pożegnań i pojednań wiele jest do opłakania. Tzw. spowiedź Jacka Soplicy to przecież wstrząsający poemat o kondycji ludzkiej, o biesach i aniołach ludzkiego żywota. To wielki moralitet polski: szlachetny kapłan uniża się in articulo mortis przed zatwardziałym grzesznikiem, bo tylko od niego może przyjść ziemskie wybaczenie, ale jednocześnie haruje nad zbawieniem tej zmarnowanej duszy wiernego sługi. Także - wielki poemat miłosny, bo to, co było dobre i czyste w miłowaniu Ewy, przetrwało pod habitem franciszkańskim. Czemu miałoby nie przetrwać? Płaczą młodzi, których wypiękniałe dusze rzuciły się sobie w objęcia, a teraz muszą żyć w rozłące. Płacze ojciec, który nie może uchylić maski przed synem, a widzi go po raz ostatni. Płacze wspomnienie Ewy. Gerwazy się wzrusza! Polały się łzy z najczystszych nurtów człowieczeństwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski