Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poezja Twardowskiego jest subtelna, ale silna w wyrazie

Rozmawiał Paweł Gzyl
Krzysztof Napiórkowski lubi śpiewać polską poezję współczesną
Krzysztof Napiórkowski lubi śpiewać polską poezję współczesną Universal
Muzyka. KRZYSZTOF NAPIÓRKOWSKI opowiada o swej nowej płycie - „10 x Twardowski”

- Nie pierwszy raz sięga Pan po poezję. Przed księdzem Twardowskim był przecież Herbert. To dlatego, że zaczynał Pan swoją działalność na scenie studenckiej?

- Myślę, że tak. To są moje korzenie. Dorastałem zresztą w domu, który był bardzo literacki. Mój tata jest polonistą i miałem wokół siebie mnóstwo książek, po które często sięgałem. Z czasem poezja stała się więc dla mnie naturalnym językiem.

- Nie znajduje Pan wśród współczesnych autorów kogoś, po kogo teksty chętnie by Pan sięgnął?

- We współczesnym świecie muzycznym nie ma już zawodowych tekściarzy. Od kilkunastu lat nastała moda na samodzielne pisanie przez wokalistów. Niby w ten sposób chcą przekazywać swoje emocje i przemyślenia. Z poziomem literackim tych tekstów bywa jednak różnie. Stąd mój zwrot w stronę poezji, bo tam mogę znaleźć utwory najwyższej próby.

- Dlaczego tym razem sięgnął Pan po wiersze księdza Twardowskiego?

- Urzekła mnie w jego poezji przede wszystkim prostota i uważność w stosunku do ludzkiej natury. To subtelna poezja, a jednocześnie silna w wyrazie. Ma też tą niezwykłą serdeczność w stosunku do czytelnika.

- Twardowski jest bardzo lubiany w Polsce: nie obawiał się Pan konfrontacji z tak popularną poezją?

- Nie wziąłem na warsztat jego najbardziej znanych wierszy, ale sięgnąłem po te mniej popularne. Po to, aby przybliżyć je szerokiej publiczności, ale też, aby uzyskać efekt świeżości. Liczyło się także to, czy dany utwór nadaje się na piosenkę, bo przecież nie wszystkie mają takie cechy z racji swojej konstrukcji.

- Nie miał Pan problemów z uzyskaniem zgody spadkobierców księdza Twardowskiego do takiego wykorzystania jego wierszy?

- Pani doktor Aleksandra Iwanowska, która jest spadkobierczynią księdza Twardowskiego, traktowała mnie od początku z dużą dozą serdeczności. I właściwie w ciemno wyraziła zgodę na wykorzystanie wybranych przeze mnie utworów, akceptując napisanie do nich muzyki i ich publikację. Nie wiedziała przecież, jaki będzie efekt końcowy. Dla mnie była to nobilitacja, zostałem obdarzony sporym zaufaniem.

- Mówimy tu o poezji pisanej przez kapłana: to nie zawęża kręgu jej odbiorców do ludzi wierzących?

- Zdecydowanie to poezja dla wszystkich. Dla wierzących, niewierzących i poszukujących. Zresztą korzystałem ze zbioru wierszy noszącego znamienny tytuł „Nie przyszedłem pana nawracać”. To najbardziej reprezentatywne zdanie dla księdza Twardowskiego. Na pewno nie był moralistą, nie próbował nikogo pouczać, a raczej pokazywał piękno i głębię duchowości, różne poziomy relacji międzyludzkich i relacji z Bogiem, co jest moim zdaniem bardziej pociągające niż typowe kaznodziejstwo.

- Mnie najbardziej zaskoczyła w wierszach, które wybrał Pan na płytę mocna nuta poczucia samotności.

- Starałem się wybrać takie utwory, które pokazywałyby różne tematy poezji Twardowskiego. I samotność też się tam pojawia - bo przecież kapłan nie ma rodziny i brak kogoś bliskiego może mu czasem dokuczać. Jest przecież tylko człowiekiem. Ale są tu też utwory, którą mówią o niezwykłej miłości do przyrody, o uważnej obserwacji natury ludzkiej, no i oczywiście o miłości do człowieka i do Boga.

- Zaśpiewał je nie tylko Pan, ale i goście - Anna Maria Jopek oraz Adam Strug. Dlaczego akurat oni?

- Są to wspaniali wokaliści, obdarzeni niesamowitym talentem interpretacyjnym, ale również miłośnicy i znawcy poezji. W związku z tym wybór ten był niemal naturalny. Ja zasugerowałem im konkretne utwory, gdyż kiedy te pomysły powstawały, piosenki nie były jeszcze do końca opracowane. Byłem więc kreatorem tego przedsięwzięcia.

- Muzyka towarzysząca tym tekstom jest bardzo stonowana i oszczędna.

- Starałem się przede wszystkim nie przeszkadzać słowu i nie przesłaniać tekstu. Działałem w zgodzie z naturalnym tokiem wiersza. Bo nie ukrywajmy - to jest płyta nastawiona na tekst, i muzyka pełni wobec niego rolę służebną. Nie chciałem więc doprowadzić do sytuacji, w której aranżacja uniemożliwiłaby właściwy odbiór tych utworów.

- Ma Pan doświadczenie w tworzeniu muzyki ilustracyjnej do kina i telewizji. To pomogło?

- Na pewno. Zawsze wykorzystujemy przy pracy wszystkie swoje życiowe doświadczenia. Nawet czasem nieświadomie. Praca na różnych polach muzycznych powoduje, że jesteśmy nie tylko coraz bardziej sprawni technicznie, ale też potrafimy zastosować w odpowiednim momencie właściwe środki. To jest kluczowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski