Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogorzelcy znaleźli własny kąt

Paulina Marcinek-Kozioł
Paulina Marcinek-Kozioł
Paulina Marcinek
Rodzina państwa Gut z Tarnowa w pożarze straciła dach nad głową, ale także cały dorobek życia. Po miesiącu, dzięki pomocy wielu ludzi i instytucji, może wspólnie zaczynać wszystko od nowa

- Jesteśmy wdzięczni wszystkim osobom, które pomogły nam stanąć na nogach i wyciągnęły do nas rękę w trudnych chwilach. Dzięki dobrym ludziom zaczynamy drugie życie - mimo utrapień, Ewa Gut uśmiecha się. Mieszkanie socjalne, które otrzymała pięcioosobowa rodzina jest już niemal gotowe. Za kilka dni można będzie się wprowadzić.

Prawie urządzona jest kuchnia i łazienka. Są tam podstawowe sprzęty - lodówka, kuchenka, pralka, meble. - Kubki, łyżeczki, talerze też się jakieś znajdą. To prezenty od przyjaciół - podkreśla tarnowianka.

Pokoje jeszcze nie w pełni wyposażone, ale da się już mieszkać, a co najważniejsze spać. - Z niecierpliwością odliczmy już czas kiedy wreszcie będziemy mogli być na swoim. Znajomi mówią, że jesteśmy jak młode małżeństwo i zaczynamy wszystko od zera - mówi pani Ewa. - Jednak z dorosłymi dziećmi i zbyt dużym bagażem doświadczeń, których nie życzyłabym nikomu - dodaje, a jej myśli wracają do daty 14 października.

Ogień zabrał wszystko

Dochodziła godz. 18 kiedy pani Ewa razem z trzema córkami: Sylwią, Kasią i Julitą wracały do domu. - Postanowiłyśmy zrobić sobie babski wieczór. Jedna z córek przyjechała na dwutygodniowy wypoczynek z zagranicy i chciałyśmy pobyć trochę razem - opowiada. Kiedy były już niedaleko swojej posesji, ich oczom ukazał się widok, w który nie mogły uwierzyć. - Nasz dom, w którym mieszkaliśmy 15 lat, stał w płomieniach. Nie zapomnę tego widoku do końca życia. - załamuje głos pani Ewa.

Ogień zaprószył się od pieca centralnego ogrzewania. Kiedy żeńskiej części rodziny nie było w domu, pan Grzegorz - mąż pani Ewy chciał w nim rozpalić. Gdy otworzył drzwiczki, buchnął w niego olbrzymi płomień. - Nigdy wcześniej nic takiego się nie zdarzało - załamuje głos tarnowianka. Z poparzonymi drogami oddechowymi trafił do szpitala, jednak jeszcze tego samego dnia wyszedł i noc spędził już w Centrum Interwencji Kryzysowej.

Nie zawiedli ludzie

Sąsiedzi pospieszyli pogorzelcom z pomocą już kilka chwil po pożarze. Przynieśli co tylko mogli, a przede wszystkim przygarniali pod swój dach. Pierwsza noc, spędzona oddzielnie, była jednak bardzo ciężka. - Wszędzie gdzie byliśmy, mogliśmy liczyć na wsparcie i słowa otuchy, bardzo ważne dla nas w tych trudnych chwilach. Ja do czwartej rano nie zmrużyłam oka. Przyjaciółka była przy mnie cały czas i pocieszała - podkreśla Ewa Gut.

Rankiem ich niedawny dom wyglądał jak pobojowisko. Spaliło się niemal wszystko. Każdy został w tym, co miał na sobie.

Pomocną dłoń wyciągnęło Stowarzyszenie Anioł Struś, które zorganizowało szybko przez facebooka zbiórkę odzieży, kosmetyków i pieniędzy.

- Ta rodzina potrzebowała pomocy, nie mogliśmy przejść wobec ich sytuacji obojętnie - mówi Katarzyna Potoczny ze stowarzyszenia. Przez cały czas wolontariusze dowozili potrzebne rzeczy. Do dzisiaj rodzina może liczyć na ich pomoc.

- Zorganizowali taką akcję, że odezwały się koleżanki, których ja nie widziałam od liceum, żeby pomóc - wzrusza się pani Ewa.

Kiedy przyszedł czas sprzątania tego co zostało z domu, młodzież z osiedla już z samego rana pojawiła się na miejscu. Cztery dni pracowali pełną parą. Sąsiedzi służyli prądem, przybiegali z kubkami kawy albo herbaty.

Z odsieczą pospieszyło również Stowarzyszenie Rodzin Katolickich Diecezji Tarnowskiej. Nauczyciele ze szkoły najmłodszej córki pani Ewy załatwili podręczniki dla gimnazjalistki. Miasto udzieliło pomocy finansowej m.in. na zakup sprzętów do mieszkania.

- Osoby, których nigdy na oczy nie widziałam, podchodziły do mnie, przytulały i mówiły ciepłe słowa - wzrusza się pani Ewa.

Chcą wrócić do domu

Złych wspomnień, które zostały po pożarze pewnie nie da się szybko wymazać. - Dwuletnia wnuczka Amelka po tym co widziała, cały czas mówi do nas, że boi się dymu. To dla nas bardzo trudne chwile, kiedy musimy wejść do środka spalonego domu. Niejedna łezka w oku staje - mówi tarnowianka.

Marzeniem rodziny jest odbudowanie domu, który stawiał jeszcze tata pani Ewy. Z czasem, stopniowo dobudowywali kolejne pomieszczenia. Na razie jednak cieszą się tym co mają i dziękują komu mogą.

- Wszyscy, którzy nas wspierali w trudnych chwilach, to nasi przyjaciele. Nie starczy pewnie czasu, żeby podziękować każdemu z osobna. Zresztą to niemożliwe, bo wszystkich nie znamy. Tego co zrobiliście dla nas, nie zapomnimy do końca życia - mówi Ewa Gut.

Jak można pomóc?

- W tym momencie tarnowska rodzina mieszka w Centrum Interwencji Kryzysowej przy ul. Szarych Szeregów w Mościcach. Zostanie tam już niedługo, ponieważ ich mieszkanie socjalne jest prawie gotowe. Miasto oraz tarnowianie pomogli w jego urządzeniu. Są już najpotrzebniejsze jak twierdzą państwo Gut przedmioty m.in. sprzęt agd oraz łóżka.
Przydałyby się jeszcze szafy na ubrania oraz komoda do przechowywania drobnych rzeczy.

- Pomóc rodzinie można za pośrednictwem Stowarzyszenia Anioł Struś, które akcję rozpoczęło zaraz po pożarze.

Na profilu facebookowym - Anioł Struś. Inicjatywa Miejska - znajdują się wszelkie informacje w jaki sposób można udzielić wsparcia rodzinie. Do tej pory zorganizowano dla niej pomoc rzeczową w postaci m.in. ubrań oraz środków higienicznych. Otrzymała również wsparcie finansowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pogorzelcy znaleźli własny kąt - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski