Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogranicznicy pójdą w ślady tropicieli z USA

Piotr Subik
Zabawa w chowanego, czyli szkolenie z tropienia w Bieszczadach
Zabawa w chowanego, czyli szkolenie z tropienia w Bieszczadach FOT. BIESZCZADZKI ODDZIAŁ STRAŻY GRANICZNEJ
Bezpieczeństwo. Charmaine Harris i Kevin Car­los to Indianie, na co dzień wyłapują przemytników i nielegalnych imigrantów na granicy Stanów Zjednoczonych I Meksyku. Natomiast od początku tego tygodnia w okolicach Ustrzyk Górnych trudnej sztuki tropienia śladów uczą polskich pograniczników.

Bieszczady, najbardziej na południowy wschód wysunięty skrawek Polski. Przebiega tędy granica z Ukrainą, będąca zarazem zewnętrzną granicą Unii Europejskiej. Dlatego funkcjonariusze Straży Granicznej niemal co dzień stykają się z osobami, które wbrew prawu przedostają się przez zieloną granicę do Polski. I próbują ich przechytrzyć.

Teraz będzie to jednak trudniejsze. Kurs tropienia śladów kończy 14 funkcjonariuszy straży granicznej pracujących nie tylko na granicy z Ukrainą, ale także z Białorusią.

– Celem szkolenia jest wzbogacenie wiedzy i umiejętności strażników granicznych dotyczących identyfikacji śladów i wykorzystanie nieszablonowych, lecz skutecznych metod, stosowanych wciąż przez rdzen­nych Indian – mówi koordynator szkolenia mjr Jerzy Ostrowski z Bieszczadzkiego Oddziału SG w Przemyślu.

– Wprawdzie dysponujemy nowoczesnymi technikami specjalnymi, ale zdarzają się sytuacje, kiedy trzeba uciekać się do metod tradycyjnych. Dzieje się tak np. podczas poszukiwań nielegalnych imigrantów czy turystów – podkreśla z kolei mjr Elżbieta Pikor, rzeczniczka prasowa pograniczników z Przemyśla.

Instruktorzy to doświadczeni indiańscy tropiciele Char­maine Harris i Kevin Carlos. Od 20 lat należą do elitarnej grupy „Shadow Wolf” („Wilk Cie­nia”), która słynie ze skutecznego ścigania nielegalnych imigrantów i przemytników narkotyków na niebezpiecznej granicy USA i Meksyku. Prócz koordynacji działań pograniczników w Arizonie, zajmują się szkoleniami z zakresu ochrony granic państwowych.

Można podczas nich usłyszeć m.in., że tropiciel musi mieć oczy dookoła głowy, że po ułożeniu strąconego z krzaka liścia czy ruszonego kamienia można wywnioskować, czy przechodził tędy człowiek czy zwierzę. I że po zapachu da się odróżnić krew męską od żeńskiej, a dym z papierosa jest wyczuwalny w lesie nawet po kilku godzinach.

Elitarna grupa tropicieli powstała w Arizonie w 1972 roku. Indianie wyrazili wtedy zainteresowanie pilnowaniem granicy na swoim terenie, a pomysł zaakceptował Kongres USA. Od początku członkami grupy mogli być tylko Indianie (m.in. z plemion Tohono O’Od­ham, Pima, Omaha, Lako­ta, Navaho, Sacafox, Yorock, Oto Missouri). Przyświeca im hasło: „W najjaśniejszy dzień, w najciemniejszą noc, nie ma zła, które uszłoby moim oczom, bo jestem Wilkiem Cienia”.

To nie pierwsza wizyta Indian na Podkarpaciu. Szkolenia z tropienia zaczęły się w 2003 r., gdy w Bieszczadzkim OSG gościli: David Scout – Siuks z południowej Dakoty, Jasson Gar­cia – pół-Hopi, pół-Tohono O’Odham i Bryan Nez. Teraz członkowie „Shadow Wolf” przyjechali do Polski po raz piąty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski