Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogrom busów. Co drugi samochód był niesprawny.

Redakcja
Małopolskie Stowarzyszenie Przewoźników Osobowych proponuje, żeby inspektorzy wsiedli do busów i z siedzenia pasażera przyglądnęli się szoferom. Policja zauważa poprawę stanu taboru. Fot. Anna Kaczmarz
Małopolskie Stowarzyszenie Przewoźników Osobowych proponuje, żeby inspektorzy wsiedli do busów i z siedzenia pasażera przyglądnęli się szoferom. Policja zauważa poprawę stanu taboru. Fot. Anna Kaczmarz
Kursy niezgodne z rozkładem jazdy, brak świateł stop i kierunkowskazów, wyścigi na trasie - to główne grzechy przewoźników. Inspekcja Transportu Drogowego latem przeprowadziła kontrole. - Wyniki były szokujące - alarmuje Michał Pierzchała, małopolski wojewódzki inspektor transportu drogowego.

Małopolskie Stowarzyszenie Przewoźników Osobowych proponuje, żeby inspektorzy wsiedli do busów i z siedzenia pasażera przyglądnęli się szoferom. Policja zauważa poprawę stanu taboru. Fot. Anna Kaczmarz

KOMUNIKACJA. - Ponad połowie kontrolowanych kierowców zabraliśmy dowody rejestracyjne, a jeszcze więcej ukaraliśmy mandatami - twierdzi inspektor Michał Pierzchała

- Ponad połowie kontrolowanych kierowców zabraliśmy dowody rejestracyjne, a jeszcze więcej ukaraliśmy mandatami - twierdzi inspektor Pierzchała. Również policja nie próżnowała. Przez osiem miesięcy tego roku ukarała 102 kierowców busów.

Do Krakowa busy wjeżdżają każdego dnia trzy tysiące razy. Na pozór to sprawne, nowe pojazdy, ale Inspekcja Transportu Drogowego ujawniła dramatyczną rzeczywistość.

Podczas wakacji inspektorzy przez kilka dni dokładnie skontrolowali 107 busów. Najpierw pod lupę wzięli samochody jeżdżące na trasie Kraków - Wieliczka, potem także te do Proszowic, Olkusza, Krzeszowic, Myślenic. Kontrolujący nie mogli uwierzyć w ilość uchybień, którą odkryli. Zatrzymali 56 dowodów rejestracyjnych, 63 kierowców otrzymało mandaty.

- Nic nie wiem o kontrolach, byłem wtedy na urlopie - mówi co drugi kierowca. Pan Józef, który wozi pasażerów m.in. do Wieliczki, zajechał na parking przy ul. Ogrodowej w Krakowie podczas akcji kontrolnej. - Pogrom był - przyznaje. - Zawsze stoi tu kilkanaście aut, a wtedy wszystkich wymiotło. Ci z ITD czepiali się. Jednemu zabrali dowód, bo wymontował z busa siedzenie pilota, które stało w drzwiach i przeszkadzało ludziom przy wsiadaniu - dziwi się. Pan Stanisław również twierdzi, że karali za mocno. - Przecież brak świateł stopu to nie powód, żeby zabierać dokumenty. Może coś tam jeszcze znaleźli, nie wiem - dodaje niepewnie.

- To, co zobaczyliśmy, to nie były drobne usterki. Z błahych powodów nikt nie zabiera dowodu rejestracyjnego - podkreśla Piotr Marzec, pełniący obowiązki naczelnika wydziału inspekcji w krakowskiej ITD.

Oto najczęstsze grzechy, za które przewoźników spotykały kary: niesprawne układy hamulcowe, luzy na kierownicy, wycieki paliwa i oleju, kursy niezgodne z rozkładem, w godzinach nieujętych w harmonogramie. Mało tego, na trasie pojawiały się samochody, które w danych dniach nie miały pozwoleń na jazdę.

Kontrolerzy zarzucają wielu firmom przewozowym, że zatrudniają zbyt mało kierowców, a ci, którzy pracują, są przemęczeni, do tego nieuczciwie konkurują, podjeżdżają bezprawnie na przystanki, urządzają sobie wyścigi wioząc pasażerów, a auta często są przepełnione i panuje w nich ścisk oraz tłok.

Kierowcy bagatelizują sprawę. Kiedy jednak przychodzi stawić się do kontroli - robią uniki. - Miałem naprawdę lepsze zdanie o przewoźnikach. Po poprzednich kontrolach mogłem mówić o poprawie komfortu jazdy - mówi inspektor Michał Pierzchała.

Kontrole te to efekt sygnałów od zrzeszeń przewoźników. Nieprawidłowości zgłaszali również pasażerowie.

- Postanowiliśmy zmienić system kontroli. Dotychczas były przeprowadzane na początkowych i końcowych przystankach, żeby pasażerom nie komplikować jazdy. Teraz robimy je na wyrywki - dodaje inspektor.

Kierowcy bagatelizują usterki w autach, są przemęczeni, stwarzają zagrożenie i unikają kontroli. A pasażerowie tłoczą się w pojazdach.

Gdy na końcowych przystankach ustawiają się pracownicy Inspekcji Transportu Drogowego, kierowcy próbują ich przechytrzyć. Nie podjeżdżają na ostatnie przystanki, zbaczają z trasy. Jeśli ktoś wjeżdża na punkt kontroli, to tylko wtedy, gdy był pewien sprawności pojazdu i ma wszystkie dokumenty. Reszta chowa się po zakamarkach. Ten proceder inspektorzy wykryli. ITD zorganizowała kontrole wyrywkowe, na przypadkowych przystankach.

Piotr Marzec, p.o. naczelnika Wydziału Inspekcji ITD zapowiada stały nadzór nad przewoźnikami. - Co drugi dzień wyślemy grupę kontrolujących, którzy zajmą się tylko przewozem osób. Tak będzie do momentu, aż stwierdzimy, że stan pojazdów i komfort jazdy się poprawił - mówi Marzec. Podaje przy okazji przykład zadziwiającego braku odpowiedzialności. - Zatrzymaliśmy pojazd, który miał liczne usterki, m.in. wycieki paliwa i płynów eksploatacyjnych, brak świateł stop i kierunkowskazów. A data badania technicznego wskazywała, że przed dwoma czy trzema dniami wyjechał ze stacji diagnostycznej. Z tyloma usterkami? Nieprawdopodobne - przyznaje inż. Marzec. ITD skierowała sprawę do prokuratury o możliwości niedopełnienia obowiązków przez diagnostę.

Marek Dyszy, prezes Małopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników Osobowych wyników ostatnich kontroli jeszcze nie zna. - Problemy omawiamy z Inspekcją Transportu Drogowego raz na kwartał. Spodziewam się spotkania jeszcze we wrześniu - mówi. Czasem, po interwencjach pasażerów, stowarzyszenie prosiło ITD o kontrole. - Nie słyszałem jednak o tak złym stanie technicznym pojazdów, żeby połowa traciła dowody rejestracyjne. Były przypadki, że przewoźnicy byli na bakier z zezwoleniami na jazdę, albo przeholowali z czasem pracy kierowców - dodaje.

Zaznacza, że interweniował również w imieniu przewoźników w Inspekcji Transportu Drogowego, żeby nie kontrolowali na trasie. Kontrola i spisanie protokołu trwa. To uciążliwe. Pasażerowie muszą wysiąść, trzeba czekać na drugi samochód, oddać pieniądze za bilety. Jednak kontrole na początkowych i końcowych przystankach nie sprawdziły się tak, jak te wyrywkowe. Dlatego stowarzyszenie proponuje, żeby inspektorzy wsiedli do busów i z siedzenia pasażera przyglądnęli się szoferom.

Marek Dyszy zauważa jednak duży postęp w branży. - Przewoźnicy, którym zależy na pracy i myślą perspektywicznie wymieniają tabor, mają nowoczesne auta. Nie ukrywam, że na wszystkich liniach zdarzają się nieuczciwy ludzie zarówno wobec własnego sumienia, prawa, jak i innych przewoźników - przyznaje.

Policja też ma sporo pracy z przewoźnikami, którzy nie dbają ani o swój pojazd, ani o bezpieczeństwo pasażerów. Drogówka jest zobowiązana przeprowadzać, co dwa lata, kompleksowe kontrole pracy kierowców. W latach 2007-2008 skontrolowano 8220 pojazdów. Czas na kolejne kontrole przyszedł w tym roku. - Przez osiem miesięcy skontrolowaliśmy 6219 samochodów i kierowców przewożących osoby i towary, czyli ciężarówki i busy - wylicza podinsp. Krzysztof Dymura z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. - Podczas tych akcji nałożyliśmy 298 mandatów i kar, z tego 102 mandaty były dla kierowców busów.
Policjanci również wykryli sporo wad pojazdów. Podinsp. Dymura wymienia brak badań kierowców, nieprawidłowy czas odjazdów i przyjazdów na przystanki. - Najczęstsze usterki to braki w oświetleniu pojazdu. Ale sporo busów ma uszkodzone koła, zużyte opony - policjant powiększa listę grzechów przewoźników i potwierdza te wykryte przez ITD, czyli wycieki oleju, kłopoty z układem hamulcowym i kierowniczym.

Policja, mimo stwierdzenia wielu usterek, zauważa poprawę stanu taboru. - Pamiętamy jeszcze sprzed kilku lat nyski z wstawionymi siedzeniami. Niektórzy dostawiali stołki w przejściu. To minęło. Teraz problem przeniósł się na kierowców - ich odpowiedzialność i sumienność. Natomiast na komfort jazdy sami pasażerowie mają wpływ. Nie powinni się godzić na upychanie ich jak śledzi do busa. Niezadowolenie z takich praktyk trzeba wyrażać głośno - podpowiada Dymura.

BARBARA CIRYT

[email protected]

MAŁOPOLSKA ZACHODNIA

Wadowiccy policjanci zatrzymali busa, którym podróżowało 37 osób, a miejsc siedzących i stojących było 20!

Przewożenie zbyt dużej liczby pasażerów w mikrobusach to najpoważniejszy problem na terenie Małopolski Zachodniej - twierdzą policjanci. Przyłapani na gorącym uczynku kierowcy tłumaczą, że pasażerowie wsiadali do busa na własne życzenie. Za "przeładowanie" busa grozi im 100-złotowy mandat. Wielu przewoźników wlicza go w koszty działalności firm.

Poprawia się natomiast stan techniczny pojazdów. - Co nie znaczy, że wszystko jest już w porządku. Obecnie jednak stwierdzamy znacznie mniej nieprawidłowości niż jeszcze kilka lat temu. Wiele prywatnych firm systematycznie wymienia pojazdy na nowsze - mówi Franciszek Kwaśniewski, naczelnik wadowickiej drogówki.

Oprócz policji prywatnych przewoźników kontroluje również Inspekcja Transportu Drogowego. Podczas sierpniowej kontroli w powiecie wadowickim funkcjonariusze ITD zatrzymali 8 dowodów rejestracyjnych oraz naliczyli 850 zł mandatów za niewłaściwy stan techniczny busów. Odkryli m.in. wycieki płynów eksploatacyjnych, a także "łyse" opony.

W powiecie wadowickim działa kilkadziesiąt firm przewozowych. W wielu miejscowościach wyparły one z rynku publicznych przewoźników, jak PKS Wadowice czy MZK Kęty. Te ostatnie mają coraz większe problemy. W wadowickim PKS pracowało niegdyś ponad 200 pracowników, a obecnie około 50. Z kolei w powiecie olkuskim prywatne minibusy, które jeżdżą z Olkusza do okolicznych gmin, a także do Krakowa i na Śląsk, wypełniły lukę, jaka powstała po likwidacji olkuskiego PKS. Władze Związku Komunalnego Gmin "Komunikacja Międzygminna" zarzucają właścicielom minibusów, że jeżdżą niezgodnie z rozkładami jazdy. Najczęściej podjeżdżają na przystanki chwilę przed odjazdem autobusów komunikacji miejskiej i zabierają im pasażerów.

Na przystankach brakuje też rozkładów jazdy minibusów. Właściciele prywatnych firm tłumaczą, że systematycznie przyklejają kartki z rozkładami na tabliczkach przystanków, ale są one zrywane.
Problem ten potrafili rozwiązać właściciele minibusów kursujących z Olkusza do Wolbromia. Tam obok kierowcy są wyłożone pliki kartek z rozkładami jazdy dla pasażerów. Z kolei duża tablica z rozkładem jazdy minibusów do Krakowa jest na placu manewrowym przy olkuskim Supersamie.

- Nie znam się na stanie technicznym pojazdów, ale w niektórych minibusach jest brudno i są przeładowane, szczególnie w porze szczytu - twierdzi mieszkanka Olkusza, która codziennie korzysta z minibusów.

(GM, SYP)

PODHALE

Stan techniczny samochodów nie jest najlepszy. Kierowcy nagminnie łamią przepisy, a pasażerowie zdani są na ich łaskę lub niełaskę.

Zakopane nie ma komunikacji miejskiej. Zadania te częściowo spełniają prywatni przewoźnicy. Wadą tego rozwiązania jest konieczność zdania się na ich łaskę i niełaskę. Jest to szczególnie uciążliwe dla pasażerów w przypadku tzw. linii nieregularnych.

- Taki kierowca jeździ tam, gdzie mu się opłaca. Nie ma określonych godzin odjazdów, tylko czeka, aż zbierze komplet pasażerów - mówi Kazimierz Pietruch, rzecznik prasowy Powiatowej Komendy Policji w Zakopanem.

Co miesiąc policja - często we współpracy z przedstawicielami Starostwa Powiatowego w Zakopanem, Urzędu Skarbowego, Najwyższej Izby Kontroli lub Inspekcji Transportu Drogowego - przeprowadza kontrole busów. Efekt - zatrzymywanie co najmniej kilku dowodów rejestracyjnych podczas każdej kontroli.

Podczas ostatniej wakacyjnej kontroli sprawdzono 20 pojazdów, w 12 przypadkach ujawniono różne nieprawidłowości. - Zbyt duża liczba pasażerów, brak gaśnicy, a także wywieszki informującej o zniżkach i kto jest przewoźnikiem - to najczęstsze grzechy kierowców. Problemy nie omijają popularnych w Zakopanem tzw. taxo-busów, szczególnie, gdy chodzi o swobodny dostęp do czterech drzwi. - Mimo wszystko stan techniczny busów jest coraz lepszy - mówi rzecznik prasowy zakopiańskiej policji.

Stan techniczny samochodów jeżdżących po drogach powiatu nowotarskiego sprawdzano w wakacje oraz w pierwsze dni września. Prowadzono wtedy akcję "bezpieczna droga do szkoły". Stan pojazdów był zadowalający. Niestety, kierowcy nagminnie łamali przepisy drogowe.

- Od początku lipca do 10 sierpnia wydział ruchu drogowego Komendy Powiatowej Policji dokonał 25 kontroli busów i autobusów i to zarówno na drodze, jak i na żądanie nauczycieli oraz rodziców przed wyjazdem dzieci na obozy - wyjaśniał nam wczoraj podinspektor Dariusz Bańka, zastępca naczelnika sekcji ruchu drogowego KPP w Nowym Targu. - W dwóch przypadkach policjanci byli zmuszeni nakazać podstawienie nowego pojazdu, bo stojący nie spełniał wymogów bezpieczeństwa ruchu drogowego - dodaje.

Rodzice dzieci dowożonych do szkół gimbusami mogą spać spokojnie. - W poprzednich latach mieliśmy uwagi do gimbusów. Teraz są one sprawne i bezpieczne - mówi podinspektor Dariusz Bańka. Dodał, że pozytywny efekt dała współpraca pomiędzy urzędami gmin, policją i Inspekcją Transportu Drogowego.

BEATA SZKARADZIŃSKA

AGNIESZKA SZYMASZEK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski