Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pokemon Legends Arceus - powiew świeżości i rewolucja dla serii? Recenzja kontrowersyjnej odsłony cyklu

Kacper Derwisz
Kacper Derwisz
Kacper Derwisz / Gra.pl
GameFreak - deweloper stojący za grą - obiecywał, że Pokemon Legends Arceus to nowa świeżość i rewolucja wśród tytułów wydawanych pod tą niezwykle popularną marką. Jednak niestety nie jest tak kolorowo, jak byśmy tego chcieli - zobacz, czy warto zagrać i czego się spodziewać po nowej odsłonie kieszonkowych potworów.

Studio odpowiedzialne za tytuł przez lata zaskarbiło sobie nie lada złą sławę - przede wszystkim za leniwy development i biedną jak na możliwości konsoli oprawę graficzną. Wiele osób na informację o nowo powstającej grze od GameFreak odpowiedzieli jednogłośne "Nie kupię, bo znowu będzie brzydka i słaba". I szczerze mówiąc, należałem do tego grona. Po zobaczeniu pierwszej zapowiedzi na evencie Nintendo z okazji 25-lecia marki Pokemon westchnąłem głośno w myślach i zapomniałem o Legends na długo. Jednak chwilę przed premierą, zachęcony przeciekami, złożyłem zamówienie przedpremierowe i zadbałem o wolny czas w weekend po pojawieniu się pudełek na półkach.

Zmiany w formule rozgrywki

Pokemon Legends: Arceus reklamowane było jako powiew świeżości dla serii i wejście marki w nowy rozdział. Rozgrywka miała znacząco różnić się od sztampowych przedstawicieli pokroju Pokemon Sword i Shield. Tym razem nie wyruszamy w podróż po regionie, pokonując liderów i zdobywając odznaki, by w końcu pokonać obecnego Mistrza Pokemon i zająć jego tron. Misja głównego bohatera jest z goła inna, choć po części zgadza się z hasłem przewodnim dla całej franczyzy - Złap je wszystkie!

Spójrzcie na tę wodę - uh...
Spójrzcie na tę wodę - uh... Kacper Derwisz / Gra.pl

Tym razem wcielamy się w pomocnika badacza Pokemonów. W świecie przedstawionym w tej odsłonie ludzie i Pokemony nie żyją razem - wioska w której mieści się nasza baza wypadowa otoczona jest wysokim płotem dla poczucia bezpieczeństwa mieszkańców. Społeczeństwo boi się stworków. My mamy to zmienić - powierzone nam zadanie to stworzenie pierwszego na świecie Pokedeksa, czyli encyklopedii wiedzy o Pokemonach.

Złap je wszystkie!

W celu poznania ich zwyczajów i pozyskania informacji podróżujemy po mapie i zbieramy szczegółowe informacje. Wpis w Pokedeksie posiada różne statusy - szara fotografia stworka oznacza, że widzieliśmy go, walczyliśmy z nim i nic poza tym. Kolorowa ilustracja oznacza, że złapaliśmy choć jednego osobnika z gatunku. Wpis uważany jest za kompletny, gdy wykonamy 10 celów wskazanych w instrukcji. Wpis zyskuje miano Perfekcyjnego, gdy spełnione zostaną wszystkie wypisane zadania, co wymaga ogromnej ilości czasu. Nie chcę nawet myśleć, ile czasu może zająć 100% wypełnienie całego albumu, gdy w grze dostępnych jest 242 rodzajów istot.

Pokedex to album, w którym zbieramy informację o Pokemonach.
Pokedex to album, w którym zbieramy informację o Pokemonach. Kacper Derwisz / Gra.pl

Gra się świetnie

W nowe Pokemony gra się dużo przyjemniej niż w ostatnie odgrzewane przez GameFreak kotlety. Twórcy odważnie podeszli do przebudowy znanej formuły i wyszło im to zaskakująco dobrze. Mamy pełną dowolność w sposobie badania stworków i pozyskiwania o nich informacji. Najciekawszą zmianą jest możliwość złapania Pokemona bez walki z nim. Żyją one w skupiskach i od razu widzimy, z kim przyjdzie nam się zmierzyć - nie musimy brodzić w wysokiej trawie i liczyć na łut szczęścia. Kiedy już zauważymy pożądanego potworka, możemy od razu spróbować rzucić w niego PokeBallem, bez przymusu walki. Jeśli się uda - super, lecz jeśli nie, możliwe są trzy scenariusze. Pokemon ucieknie, zaatakuje nas lub nie zrobi nic.

PokeBalle strzelają fajerwerkiem, gdy uda nam się złapać stworka.
PokeBalle strzelają fajerwerkiem, gdy uda nam się złapać stworka. Kacper Derwisz / Gra.pl

Walki też przeszły pewne zmiany. Nadal możemy trzymać przy sobie 6 Pokemonów, jednak teraz możemy wybrać za każdym razem, którym z nich zaatakujemy jako pierwszym. Wystarczy rzucić w dzikiego stworka PokeBall z naszym towarzyszem, aby rozpoczął się pojedynek między nimi. Ciekawy jest też wprowadzony system inicjatywy, który kolejkuje wykonywane ruchy na podstawie ich charakterystyki. Dzięki temu możemy wykonać w "turze" jeden silniejszy atak lub nawet trzy słabsze. Dostępne ataki każdego stworka możemy teraz zmieniać pomiędzy walkami.

W walkach czuć powiew świeżości.
W walkach czuć powiew świeżości. Kacper Derwisz / Gra.pl

Nie jest idealnie

Jest też kilka frustrujących aspektów całości. Mała pojemność plecaka na przykład wymusza wracanie co chwile do obozu by zmagazynować zebrane surowce. Pojemność ekwipunku można powiększyć, ale każde ulepszenie kosztuje wykładniczo coraz więcej pieniędzy. Ale najbardziej frustrujące jest to, ile gadania jest między misjami. Sam samouczek to 2 godziny czytania rozlazłych, nudnych linii dialogowych, które śmiało można by podać bardziej kompaktowo. Co więcej, nadal wszystko trzeba czytać - Nintendo chyba nigdy nie przekona się do nadania głosów swoim postaciom.

Dialogi potrafią być bardzo długie.
Dialogi potrafią być bardzo długie. Kacper Derwisz / Gra.pl

Grafika nie powala

Najgorszym aspektem Legends jest oprawa graficzna. Jeszcze przed premierą internauci ostro krytykowali to, co widzieli na zwiastunach. Porównywali szatę tytułu do tej z czasów świetności PlayStation 2, i według mnie jest w tym trochę prawdy. Wszystkie tekstury są bardzo niskiej jakości - czasami zauważyć możemy nawet rozmazane i rozpikselizowane szczegóły postaci. Modele zarówno ludzi jak i Pokemonów są kanciate i leniwie wykonane, co brutalnie burzy immersję. Najgorzej ze wszystkiego wygląda chyba woda - z większej odległości doskonale widać, że tafla sklejona jest z sześcianów identycznej tekstury. Całość w trybie przenośnym da się jeszcze bezboleśnie konsumować, jednak po podpięciu konsoli do doku nie ma już nawet czego bronić.

Spójrzcie na tę wodę - uh...
Spójrzcie na tę wodę - uh... Kacper Derwisz / Gra.pl

Najlepsza muzyka to jej brak

Tytuł nie oferuje obszernej listy utworów i melodii do posłuchania. Przez większość czasu rozgrywki towarzyszy nam błoga cisza, przeplatana dźwiękami wirtualnej natury. W tym przypadku mniej zdecydowanie znaczy lepiej - dzięki temu zabiegowi możemy bardziej skupić się na łapaniu i badaniu zachowań stworków. Zbliżając się do miejsca występowania danego gatunku towarzyszą nam jedynie ich krzyki i szum wiatru. Znajome brzmienia pojawiają się dopiero w przypadku, gdy przebywamy w wiosce lub wdamy się w walkę z przeciwnikiem.

Słowem podsumowania

Pokemon Legends: Arceus to bardzo miłe zaskoczenie. Kiedy nikt już nie dawał GameFreakowi szans i fani marki nawoływali do odsunięcia ich od Pokemonów, Ci zaskoczyli wszystkich świeżą, ciekawą formułą i obronili swoją pozycję. Całość fabuły bez wątków pobocznych to 20-25 godzin gry, jednak po jej ukończeniu zostają jeszcze setki godzin zabawy z uzupełnianiem albumu i wykonywaniem zadań nieobowiązkowych. Największym zarzutem według mnie pozostaje oprawa graficzna. Jak na 2022 rok jest po prostu okropna. Nintendo wiele razy udowadniało, że Switch potrafi generować piękna grafikę - chociażby z premierą The Legend of Zelda: Breath of the Wildw 2017 roku. Przygody Linka mają już pięć lat, a wyglądają wiele, wiele lepiej. Jeśli ktoś jest w stanie przymknąć oko na wygląd i skupi się gameplayu, będzie się bawić fantastycznie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dronowa Dolina, czyli wydarzenie dla pasjonatów nowych technologii

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pokemon Legends Arceus - powiew świeżości i rewolucja dla serii? Recenzja kontrowersyjnej odsłony cyklu - GRA.PL

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski