MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pokochać wiatr

Redakcja
"Wciągnął obersztangę na bajer. Blaufunda zafalowała lekko na wasermordzie. - Trzeba przymajdać greps do luflklempy - rzekł cyper"

Adam Molenda

     (Stefania Grodzieńska - parodia)
     
Niegdyś sezon rozpoczynano z pompą 1 maja. Były wielkie gale banderowe na masztach stanic, fajerwerki i przemówienia działaczy. Łódki stały już wtedy na wodzie, dopieszczone zimą przez troskliwe ręce klubowiczów. Trzeba było odrobić swoje przy remoncie sprzętu, żeby na nim pływać. Im więcej godzin, tym większa szansa załapania się na mazurski rejs - szczyt marzeń początkujących żeglarzy, zwłaszcza z południa Polski.
     Dziś żagle pojawiają się na akwenach wcześniej i bez fanfar, mnóstwo jachtów pozostaje w prywatnych rękach, więc ludzie wodują je kiedy chcą. Ba, ci, którzy nie lubią tłoku, żeglują zimą, tyle że na Adriatyku czy Morzu Śródziemnym, gdzie w marcu woda ma temperaturę około dwudziestu stopni, a słońce świeci całkiem mocno.
     Prywatyzacja i otwarcie na szeroki świat dotyczą współczesnego żeglarstwa tak samo jak innych dziedzin życia. Po siermiężnym początku lat dziewięćdziesiątych, gdy rozpadały się kluby, wyzbyte państwowego sponsoringu i gniły pozbawione opieki pływadła, dziś turystyka pod żaglami okrzepła i nabrała nowego charakteru. Miłośnicy cichego pływania wykupili od zakładów i organizacji sportowych sprzęt, który nadawał się jeszcze do remontu, powstały nowe stocznie jachtowe, pośrednicy z Niemiec, Anglii czy USA oferują używane łajby za nieduże pieniądze. Na wodzie zrobiło się różnorodnie, kolorowo i pełno. Z ogródków znikły prawie brunatne formy, w których szkutnicy - amatorzy laminowali własnoręcznie swoje wymarzone foki czy maki.
     - Ludzie wolą kupować

gotowe łódki

niż latami budować je pod wiatą -twierdzi Jerzy Pieśniewski, jeden z najbardziej znanych polskich konstruktorów. - Czas stał się cenny i lepiej przeznaczać go na zarabianie pieniędzy. Poza tym zaczynamy dbać o wygodę i własne możliwości transportowe, dlatego największym powodzeniem cieszy się sprzęt o długości 6 - 6,5 m.
     "Skorupy" to półfabrykat, służący do stworzenia jachtu: burty z dnem w jednym kawałku oraz pokład w drugim. Trzeba je razem połączyć, zabudować wnętrze kojami, półkami i szafkami, które noszą wspólną nazwę "jaskółek", wreszcie urządzić kambuz, czyli miejsce do gotowania... Dziś, jeśli nawet kogoś nie stać na gotowy jacht, zamawia skorupy częściowo zabudowane, żeby odfajkować w ten sposób najbardziej pracochłonną część inwestycji. Elementy do samodzielnego montażu jachciku popularnej klasy micro (5,5 m długości i 2,5 szerokości), np. jumpera, kosztują 6,8 tys. złotych. Kupując maszt, żagle, takielunek, osprzęt pokładowy i środki bezpieczeństwa, dołożymy co najmniej drugie tyle.
     Na micro dość wygodnie pływa małżeństwo z dwojgiem dzieci, z czasem jacht trzeba zmienić na większy, choćby popularną sasankę (6,20 x 2,50 m). Za zmontowane skorupy zapłacimy 9 tys. złotych, za gotową do pływania łódź 26 tysięcy. Jej wykonana pod klucz starsza siostra, dłuższa o 40 cm (to tak jakby do mieszkania dobudować pokój) jest do wzięcia za 35 tysięcy. Powyżej pół setki kosztują jachty luksusowe o długości przekraczającej 7 metrów. Nie trzeba długo szukać w stoczniach, żeby wydać na takie cacko i ponad miliard starych złotych. Jeszcze bardziej podraża zabawkę z żaglami profesjonalne wyposażenie do dalekomorskich wypraw.
     Od paru miesięcy są one realne dla żeglarzy już na drugim etapie wtajemniczenia, czyli sterników jachtowych. Mogą oni prowadzić swe jednostki

po morzach i oceanach,

byle nie dalej niż dwadzieścia mil od brzegu. Jest to sygnał, że biurokraci z Polskiego Związku Żeglarskiego zaczynają się wreszcie łamać pod naciskiem żeglarzy, którzy w lwiej części zresztą do PZŻ nie należą. Co do przepisów, ciągle są rodem z minionej epoki, mimo że od ładnych paru lat kierownictwo Związku reprezentuje już tylko siebie, bowiem wobec prywatnej własności polskiej floty jachtowej stało się niepotrzebne. Na całym świecie, no może poza krajami byłego ZSRR, na własnym jachcie pływa się tam, gdzie się chce i nikt nie pyta o papiery. Patent kapitański ma znaczenie tylko dla niektórych firm ubezpieczeniowych oraz osób, które wynajmują jacht razem z kapitanem, by popływać dla przyjemności.
     W Polsce większość ludzi żegluje na śródlądziu, a co do krakusów to najczęściej na jeziorach: Żywieckim i Rożnowskim. Na obydwu sezon mniej lub bardziej oficjalnie już rozpoczęto.
     - Prowadzimy pierwszy kurs stacjonarny na stopień żeglarza -_informuje Norbert Szymała, prezes Yachtklubu Polskiego w Bielsku-Białej, mającego ośrodek w Tresnej przy zaporze. - _Cena wynosi 450 złotych, ale nie obejmuje opłaty za patent i książeczkę żeglarską.
     Prawie wszystkie ośrodki wypoczynkowe nad małopolskimi akwenami zaczęły wynajmować żaglówki. Ceny są zróżnicowane w zależności od standardu łodzi oraz tego, czy pływamy w dzień powszedni, czy podczas weekendu. Za użyczenie omegi na cały poniedziałek lub czwartek zapłacimy 25 - 35 zł, na godzinę 5 - 8, za kabinówki, o długości około 6m, podobnie. Wieloosobowe dwumasztowce - czyli DZ oraz trener w dni powszednie kosztują 70 - 100 zł, w sobotę i niedzielę o 20 - 30 zł drożej. Za godzinę czarterodawcy liczą sobie 15 - 25 złotych. Należy się spodziewać, że we wszystkie wakacyjne dni obowiązywały będą ceny, jak na razie, weekendowe.
     Ci, którym na pojedynczych akwenach jest za ciasno, w większości wybiorą się na Mazury. Dwutygodniowy kurs żeglarski to przyjemność warta według organizatorów od 900 do 1500 złotych w zależności od tego, czy uczestnicy śpią w namiotach, czy w domkach lub pensjonacie. Nieco mniej, gdy żeglarze mieszkają na jachtach, zapłacimy za obóz pod żaglami.
     Wynajęcie kabinówki z czterema miejscami do spania to koszt od 60 do 100 złotych za dobę. Tango, morsa czy któregoś z większych pegazów można wyczarterować za 120 do 200 złotych za dwadzieścia cztery godziny. W tym sezonie największą flotę czarterową oferuje na wielkich jeziorach firma TIGA YACHT SA z Warszawy. Luksusowych jachtów jest 90, zaś wypożyczenie na tydzień kosztuje od 1,1 do 2,5 tys. zł.
     Nie są to ceny na przeciętną kieszeń, tym bardziej że z reguły żegluje się przez dwa tygodnie. Jeśli ktoś przy tym może i chce popływać w każdy weekend, powinien zastanowić się nad kupnem własnej łódki, choćby znacznie skromniejszej. Używane pływadło w niezłym stanie, z kabiną mieszczącą trzy, z biedą cztery osoby, można mieć już za około 10 tys. złotych i to nieraz z wózkiem, służącym do transportu jachciku za samochodem.
     Z drugiej strony ceny czarterów przed i po wakacjach są zwykle o połowę tańsze... I tak mieni się odwieczny, żeglarski dylemat: kupić czy wynajmować?
     Zdaniem specjalistów, sytuacja w Polsce nadal nie jest normalna. Na Zachodzie sprzętu do pływania istnieje już tak dużo, że stocznie bankrutują, bowiem ponad dwie trzecie obrotów na rynku jachtowym dotyczy łodzi używanych. Kadłuby z laminatu są bardzo trwałe, więc sprzęt się nie niszczy i tylko często zmienia właścicieli, przechodząc z rąk do rąk. W Polsce na stoczniowe jachty, zwłaszcza te o przystępnych cenach, nadal się czeka w kolejce.
     Podczas nadchodzących wakacji spodziewajmy się zmian na Mazurach. Inspektorat Żeglugi Śródlądowej w Giżycku opracował nowe przepisy żeglugowe dla wodniaków, korzystających z uroków wielkich jezior.
     - Myślę, że z aplauzem spotka się to, że umożliwiamy żeglarzom pływanie w porze nocnej: do dwóch godzin po zapadnięciu zmroku oraz na godzinę przed świtem - mówi Tadeusz Zdanowicz, kierownik Inspektoratu. -Oczywiście jachty muszą nieść wtedy przewidziane przepisami światła...
     Do tej pory nocą po jeziorach żeglować nie było wolno, co po pierwsze - odbierało pływaniu wiele uroku, po drugie - było kłodą pod nogi spóźnialskim oraz wędkarzom spod żagli, którzy wiadomo - z sowami chodzą spać i wcześnie wstają.
     Szlak żeglowny na całych WJM został zawężony ze stu do sześćdziesięciu metrów, a to na życzenie prywatnych dzierżawców akwenów, którym wodniacki ruch turystyczny przeszkadza w rybaczeniu. Nadal obowiązuje zakaz ruchu jachtów pod żaglami na kanałach oraz Węgorapie od jeziora Mamry do portu w Węgorzewie.
     Znaki na brzegach ograniczają prędkość jachtów (również motorowych) do 6 lub 10 km na godzinę. Miłośnicy Pojezierza Augustowskiego powinni wiedzieć, że nie szybciej niż 6 km/godz. wolno pływać po Kanale oraz skanalizowanym odcinku Czarnej Hańczy od śluzy Przewięź do granicy państwa.
     Zakazów jest sporo, niestety i w tym roku nie doczekamy się oznakowania szczególnie niebezpiecznych miejsc: Głazów Sztynorckich, podwodnych kamieni na jeziorze Dargin, kamiennych ławic Śniardw. Trudno ustalić w czyich jest to kompetencjach, Inspektoratu czy Okręgowej Dyrekcji Gospodarki Wodnej w Warszawie, ale pod tym względem o bezpieczeństwo łodzi i załóg nie dba nikt.
     Jeśli ktoś lubi cumować przy pomostach maleńkich przystani i dużych portów, musi liczyć się z wydatkiem od 4 do 7 złotych za dobę. Możliwość własnoręcznego zwodowania swojego jachtu na betonowanej pochylni kosztuje 15-25 złotych, jeśli do tej samej czynności zaangażujemy dźwig, zapłacimy 40 - 60 zł.
     - Jestem z tych, którzy dość dawno odkryli, że Chorwacja pod wieloma względami jest tańsza -stwierdza Marek Jurczyński z Wolnej Grupy Adriatyckiej, która nawiasem mówiąc swój trzon członkowski ma w Krakowie. - Za półdarmo przechowujemy swoje jachty u miejscowych, użyczamy je znajomym i wszelkie koszty rozkładają się na wiele osób. Właśnie pakuję rzeczy...
     Spora część polskich żeglarzy

odwiedzała Adriatyk

już w latach siedemdziesiątych. Jugosławia, jako kraj "półkapitalistyczny" była dla nas dość łatwo osiągalna i nie tak droga jak Grecja czy Włochy. Ktoś, kto chciał pływać po Bałtyku na państwowym jachcie pod kapitańskim dowództwem, musiał dać się obwąchać paru służbom i wystarać o "klauzulę pływań morskich". Na Adriatyku nikt nie żądał patentów i atestów na sprzęt. Trzeba było tylko wykupić w lada jakim porciku "permit" czyli pozwolenie na żeglugę i mieć dobre mapy, żeby nie wtarabanić się w jakąś wojskową strefę.
     Mniej więcej podobnie jest i dziś. Polskie oriony, venusy, skalary czy liczne micro od lat są wożone przez właścicieli na Jadran, gdzie, choć są w istocie łódeczkami śródlądowymi, radzą sobie wcale nieźle. Trzeba tylko unikać superdrogich marin Adriatic Yacht Clubu oraz mieć żyłkę majsterkowicza, bowiem Chorwat, któremu zleci się choćby wbicie gwoździa, chce przy tym od razu zarobić na samochód.
     Armatorzy, holujący swe łódeczki za samochodami osobowymi, robią zwykle zakupy na Słowacji bądź w Czechach, gdzie jest najtaniej. Paliwo w Chorwacji kosztuje niewiele ponad markę, konserwy są dwukrotnie droższe niż u nas, porcja kalmarów w restauracyjce to wydatek około 10 marek. Jeśli ktoś chce powędkować, nie ruszając jachtu z cum, może wypożyczyć ponton z silnikiem za 100 marek.
     Nieźle rozwinięty jest system wynajmu jachtów, również bez wymagań związanych z patentami. Najtańsza oferta, którą znaleźliśmy, to jacht elan 19 za 500 marek tygodniowo.
     Niekoniecznie trzeba mieć cały jacht dla siebie. Firmy czarterowe oferują miejsca pod żaglem dosłownie w każdej gorącej części świata. Ceny są mniej więcej takie same jak w rejsach bałtyckich i oscylują wokół 1 tys. złotych. Oczywiście jeśli wybierzemy się na wyspy Bahama lub Morze Karaibskie, koszt wzrośnie o ceny biletów lotniczych.
     Wracając do Polski dodajmy, że kalendarz regat dla jachtów turystycznych obejmuje w tym roku kilkaset imprez w różnych częściach kraju. Równie wiele będzie żeglarskiego grania i śpiewania, bo też szanty towarzyszą każdemu ognisku, a ognisko każdemu prawie wieczorowi po żegludze.
     W Polsce mamy już ponoć dwa miliony żeglarzy i nic dziwnego, jest to bowiem sport i forma rekreacji, którą można uprawiać bez względu na płeć i w każdym wieku. Ahoj! Stopy wody pod kilem!

od 16 lat
Wideo

Ceny warzyw i owoców w maju

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski