18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pokolenie wielorybów

Redakcja
Fot. Theta
Fot. Theta
Dawniej otyłość traktowano jako przejaw dobrobytu. Dziś uważana jest za chorobę cywilizacyjną, z którą wiążą się poważne zagrożenia zdrowotne, takie jak cukrzyca, udary, zawały serca, choroby kostno-szkieletowe.

Fot. Theta

Dzień walki z otyłością

Na świecie otyłość narasta w alarmującym tempie i częściej dotyczy krajów rozwiniętych ekonomicznie, co jest spowodowane nadmierną podażą pokarmów, głównie tłuszczów oraz zmniejszoną aktywnością ruchową.

By zwrócić uwagę społeczeństwa na doniosłość problemu ustalono, że 1 marca obchodzimy Światowy Dzień Walki z Otyłością. Oczywiście, nikt chyba się nie łudzi, że jeden dzień w roku (a raczej dwa, bo także 24 października obchodzony jest Europejski Dzień Otyłości) przyniesie dostrzegalne efekty w walce z tą chorobą. Chodzi jednak o to, by zwrócić uwagę społeczeństwa na problem, bo w dobie fast-foodów otyłość staje się prawdziwą plagą.

Dlaczego tyjemy?

To proste - bo się przejadamy i przestaliśmy się ruszać. Lekarz powie: otyłość powodowana jest nadmierną podażą energii zawartej w pokarmach w stosunku do zapotrzebowania organizmu. Mówiąc wprost - obrastamy w tłuszcz, ponieważ jemy więcej, niż może spalić nasz organizm. Światowa Organizacja Zdrowia alarmuje: grozi nam epidemia otyłości! Polaków dotyczy to w sposób szczególny - jesteśmy najmniej aktywnym narodem w Europie - nadwagą zagrożonych jest prawie 70 proc. społeczeństwa.

Otyłość znaczy jednak co innego niż nadwaga. Otyłość to patologiczne nagromadzenie tkanki tłuszczowej, która zaczyna stanowić więcej niż 20 proc. całkowitej masy ciała u mężczyzn i ponad 25 proc. u kobiet. Obżarstwo jest tu tylko przygrywką. Coraz grubsi i coraz ciężsi, przestajemy się w ogóle ruszać. Zarzucamy nawet najmniejszy wysiłek fizyczny, taki, jak chodzenie po schodach czy spacer. Wyposażeni w miskę chipsów i pilota, zasiadamy przed telewizorem, z dnia na dzień coraz bardziej przypominając posążek Buddy...

Oczywiście, człowiek by żyć, musi jeść. Jedzenie dostarcza nam nie tylko energii, ale i przyjemności. Lubimy, a nawet celebrujemy wszystko, co wiąże się z jedzeniem: chodzenie do restauracji, kolekcjonowanie przepisów kulinarnych i książek kucharskich. Musimy sobie jednak zadać pytanie: czy żyjemy po to, żeby jeść, czy jemy po to, by żyć? Jeśli to pierwsze, z pewnością jesteśmy pogodzeni z konsekwencjami. Nadwaga, a nawet otyłość, nie będą nam spędzać snu z powiek. Co najwyżej naszemu lekarzowi.

Jeśli jednak jedzenie, choć samo w sobie przyjemne, nie jest dla nas sprawą w życiu najważniejszą, musimy myśleć o tym, co i jak jemy, żeby nie utyć.

Niewątpliwie wszyscy chcemy być szczupli. Dlaczego? Bo chcemy podobać się innym, a badania dowodzą, że jesteśmy atrakcyjni wtedy, gdy mamy zgrabną sylwetkę.

Ktoś powie: bzdura, wymysł mediów, sylwetka o niczym nie świadczy, liczy się zawartość głowy. A jednak wiadomo, że ludzie oceniają innych na podstawie pierwszego wrażenia. Tak naprawdę liczą się pierwsze trzy minuty znajomości. Jeśli na rozmowę kwalifikacyjną wejdzie wieloryb, to nawet jeżeli ma IQ powyżej 150 (lepiej niż Doda!), nie zainteresuje pracodawcy. Ale szczupłej, seksownej blondynki nikt nie zapyta o IQ! Czy to jest niesprawiedliwe? Niekoniecznie. Taka osoba ma w przyszłości reprezentować firmę, ma być jej wizytówką. Trudno się dziwić, że pracodawca zatrudnia tę (wizytówkę), która bardziej mu się podoba.
Poza tym szczupli są zdrowsi!

Ale co mają zrobić grubasy?

Oczywiście, schudnąć! Jak? Ograniczając kalorie i zwiększając ilość ruchu.

Łatwo powiedzieć! Te rady są tylko teoretycznie proste. Zastosowanie ich w praktyce napotyka na olbrzymią przeszkodę: brak motywacji. Samo "chcę" nie wystarczy. Od kilkunastu lat wraz z redakcyjną koleżanką prowadzę motywujący do odchudzania "Klub Grubasa". Może nie jest to zbyt piękna nazwa, ale ma jedną zaletę: nie owija w bawełnę. Nie jesteśmy puszyści, chudzi inaczej, tylko zwyczajnie grubi. Obżarstwo to rodzaj nałogu, a wiadomo, że pierwszym krokiem do wyjścia z nałogu jest przyznanie się do niego - przed sobą i światem.

Po wielu latach kontaktu z grubasami wiem na pewno, że po pierwsze: nadwaga, to pojęcie relatywne i bardzo indywidualne, i po drugie: większość uczestników odchudzających kursów przychodzi z nadzieją, że otrzymają receptę na dietę-cud.

Co do relatywizmu pojęcia nadwaga - zdarzało się, że obiektywnie szczupłe kobiety gorliwie przychodziły na zajęcia, uczyły się liczyć kalorie i wytrwale ćwiczyły, by zrzucić 3 kilo. Zdarzali się także uczestnicy otyli, których ten stan rzeczy nawet nie deprymował. Pewien pan zapisał się na zajęcia tylko po to, żeby zmieścić się w garnitur sprzed lat, bo szykował się ślub córki. Udało mu się (bo mężczyźni mają łatwiej, chudną szybciej i z mniejszym wysiłkiem), ale natychmiast potem wrócił do dawnych nawyków: żeberka i piwo. I do dawnej, a nawet większej wagi.

Jeśli chodzi o wiarę w dietę-cud, to muszę przyznać, że długo zastanawiało mnie, dlaczego skądinąd rozsądni i inteligentni ludzie kompletnie tracą rozum, gdy chodzi o odchudzanie. Przyjmują za dobrą monetę wszelkie reklamowane diety i fotomontażowe zdjęcia "przed" i "po". Wykazują niczym nieuzasadnioną wiarę w to, że tabletka w nocy ich odchudzi, choć w dzień jedli za dwoje.

To właśnie ta wiara napędza klientów różnym szemranym firmom, które doskonale wiedzą, że grubas, to człowiek z chorą wolą. Jak każdy nałogowiec - leniwy i niechętny zmianom. Wyda fortunę na niesprawdzone i na pewno niedziałające leki, skatuje się na krótkotrwałych dietach, byle nie trzeba było zrobić wysiłku, zmierzającego do zmiany nawyków.

Niektórzy tak bardzo chcą schudnąć, że przechodzą życie od diety do diety. Są to

permarektycy

- ludzie uzależnieni od diet odchudzających. O jedzeniu myślą tylko pod kątem kaloryczności, nie zastanawiając się na jego wartością zdrowotną.

Permarektyczka - bo ten nałóg dotyczy głównie kobiet - wzorując się na modelkach, toczy bój o rozmiar 34. Tak naprawdę walczy o to, by ją dostrzeżono, zaakceptowano i pokochano. A najpierw o to, by ona sama się polubiła. Chudnięcie daje poczucie satysfakcji: radzę sobie, potrafię się opanować, mam kontrolę, panuję nad ciałem. To daje siłę. Może być źródłem zadowolenia. Niestety, jest też poważnym krokiem w kierunku anoreksji.
Świat mody wkroczył do realu. Modelki są wzorem dla milionów nastolatek na całym świecie. Pragnące osiągnąć tak "idealne" wymiary dziewczęta głodzą się niemiłosiernie, niepostrzeżenie przechodząc z etapu permareksji do anoreksji. W Wielkiej Brytanii na anoreksję i inne zaburzenia odżywiania, głównie na tle psychicznym, cierpi 60 tys. osób, przede wszystkim młodych kobiet. Według tygodnika "Stern", w szpony anoreksji wpadło aż 100 tys. Niemek. Na całym świecie choroba ta oraz podobne zaburzenia odżywiania dopadły 6 mln kobiet i ponad milion mężczyzn. Kłopoty z łaknieniem ma coraz więcej polskich nastolatek. Kierując się przykładem modelek na wybiegach, głodzą się i popadają w kłopoty zdrowotne.

Dwa lata temu rozpoczęła się krucjata przeciwko zachudzonym gwiazdom wybiegu. Czy jednak osiągnie znaczące wyniki? Wydaje się to wątpliwe, ponieważ rozpoczęta została za późno. Ideał radykalnie odchudzonej piękności zakorzenił się mocno w umysłach młodych ludzi, czytelników i konsumentów. Projektanci mody doskonale o tym wiedzą. Kate Moss, która przy wzroście 172 cm waży zaledwie 49 kg, została odsunięta od jednego z pokazów, ale nadal króluje na innych wybiegach. Jest ideałem i większość kobiet dąży do osiągnięcia podobnych wymiarów. Chęć, by wyglądać jak modelka, jest silniejsza niż instynkt samozachowawczy.

Anoreksja i bulimia stały się dziś chorobami cywilizacyjnymi.

Zrozumienie przyczyn naszych kłopotów z wagą, niestety, w żaden sposób nie przekłada się na umiejętność radzenia sobie z problemem. Tylko 10 proc. osób, podejmujących walkę z nadwagą czy otyłością, osiąga zamierzone efekty. Co tak naprawdę jest przyczyną niepowodzeń? Albo popełniamy jakieś błędy, wynikające z niedostatecznej wiedzy, albo na jakimś etapie tego procesu popełniamy grzech zaniechania. Najczęściej obie przyczyny występują jednocześnie.

Jednak można wygrać z własną słabością i zrzucić niepotrzebne kilogramy. Sukces nie tkwi w tabelach kalorycznych ani w głodzeniu się, tym bardziej nie w cudownych dietach. Sukces jest w głowie.

Chudną zdeterminowani.

W walce z nadwagą kluczowa jest rola grupy. Jeśli jest jej wsparcie, łatwiej utrzymać się w podjętej decyzji. Ta grupa może być dwuosobowa. Ważne, żeby mieć z kim porozmawiać w momentach zwątpienia. Żeby schudnąć raz na zawsze, bez efektu jo-jo, trzeba bowiem - i to jest najtrudniejsze - zmienić własne nawyki, nie tylko żywieniowe. Także dotyczące ruchu.

Okazuje się, że ponad 70 proc. Polaków nie wykonuje żadnych ćwiczeń fizycznych, a około 10 proc. ćwiczy sporadycznie, czyli rzadziej niż raz w tygodniu. Tymczasem, wbrew powszechnym opiniom, aby poprawić swoją sprawność, nie trzeba poddawać się wielogodzinnym, morderczym treningom, a jedynie zwiększyć codzienną aktywność. Zrezygnować z windy na rzecz schodów, wysiąść z autobusu przystanek lub dwa wcześniej i ostatni odcinek pokonać pieszo. Spacer lub marszobieg nie wymagają specjalnych umiejętności ani wyposażenia, a uprawiane systematycznie, mogą w znacznym stopniu przyczynić się do zapobiegania chorobom przewlekłym.
Szczupła figura, to nie tylko korzyść estetyczna, ale przede wszystkim zdrowotna. Choroby, związane z otyłością, to m.in. choroby serca, nadciśnienie, cukrzyca, hiperlipidemia, kamica żółciowa, zmiany stawowe i żylne, nowotwór trzonu macicy, sutka, jelita grubego i odbytnicy.

Elżbieta Borek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski