Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pokonała raka. „Jestem, żyję!”

Katarzyna Hołuj
Joanna Grzelka-Kopeć
Joanna Grzelka-Kopeć Fot. Maciej Hołuj
Sylwetka. Joanna Grzelka-Kopeć dwanaście lat temu zachorowała na raka piersi. Przeszła mastektomię, a dziś daje przykład innym kobietom, że można pokonać nawet najgroźniejszego przeciwnika. Jest tego chodzącym dowodem.

Złośliwość jej nowotworu zdiagnozowano na trzy. W trzystopniowej skali. Ona z nim wygrała i daje nadzieję na życie innym kobietom, które niedawno usłyszały podobną diagnozę.

Guza wyczuła pod palcami biorąc kąpiel. Było to podczas urlopu, który spędzała w Grecji. Po powrocie trafiła do lekarza rodzinnego, potem chirurga i dopiero stąd do onkologa. Po tych doświadczeniach, pisząc swoją książkę - pamiętnik z czasu choroby, wiedziała, że powinna od razu udać się do onkologa. Jej guz zdążył urosnąć do rozmiarów ok. 2,5 na 3,5 cm.

Na początku był strach i zwątpienie

Wtedy po diagnozie, jak przyznaje, przeszła etap żegnania się ze światem. Nie wierzyła, że będzie dobrze, że będzie żyła. - Córka miała wtedy 13 lat - wspomina i opowiada jak kazała swojej przyjaciółce, która była wtedy panną, aby na wypadek jej śmieci, wyszła za mąż za jej męża i wychowała wspólnie z nim Kasię. - Dla świętego spokoju powiedziała mi wtedy: „dobra, ale już nie rycz”. Dziś się z tego razem śmiejemy.

Kilka dni temu świętowała „urodziny”

20 października 2003 roku trafiła na stół operacyjny. Ta data jest też datą jej ponownych narodzin. Od niej liczy swoje nowe życie. Nie tylko zresztą ona, inne amazonki także liczą życie od nowa.

Przez długi czas należała do towarzystwa amazonek. Teraz choć nie jest nigdzie zrzeszona, nadal służy pomocą i radą innym kobietom. Kiedy te dowiadują się, że są chore potrzebują kontaktu z kimś takim jak ona, kto też miał raka, ale go pokonał. - Kobiety na wieść o chorobie reagują różnie, jedne żegnają się ze światem, inne histeryzują, a jeszcze inne zamykają się w sobie. Na początku zawsze jest strach, zwłaszcza jeśli nie zna się nikogo kto chorował a wyzdrowiał. Wiele kobiet myśli, że to choroba śmiertelna, a to już nie te czasy - mówi i dodaje, że dlatego nigdy nie odmawia jeśli ktoś prosi ją, aby porozmawiała z czyjąś matką, żoną, siostrą albo koleżanką.

Mówi: kobiety badajcie się!

Pojawia się na wykładach Uniwersytetów Trzeciego Wieku. - Prosiłam tam panie, aby się badały, a gdy je potem spotykałam słyszałam od nich: „Byłam, zbadałam się i jeszcze synową zabrałam”. I o to chodzi. Niech choć jedną z nich uratuje, a cel będzie spełniony. Ja byłam przecież całkiem zdrowa i nagle... chlast! Ale jestem, żyję!

O tym, jak głęboki dekolt działa na... kobiety

W efekcie mastektomii straciła całą lewą pierś. Kiedy jednak się na nią patrzy trudno się tego domyślić, bo zdecydowała się na rekonstrukcję. Dzięki temu jej przykład działa niemal jak lekarstwo na te kobiety, dla których mastektomia oznacza oszpecenie i pozbawienie atrybutu kobiecości. Zwłaszcza jeśli założy głęboki dekolt, z premedytacją takie właśnie wybiera, idąc na rozmowę z chorą kobietą. Już nieraz się przekonała, jakie może mieć on dobroczynne działanie.

Wspomina jak całkiem załamana, a wręcz zbuntowana na cały świat, chora na raka kobieta, zmieniała całkiem swoje nastawienie po tym jak zobaczyła jej głęboki dekolt. Nie dowierzała, że to dekolt amazonki, ale kiedy upewniła się i to dotykając go, jej bunt zamienił się w wolę walki, determinację, aby wyzdrowieć.

Jak mówi pani Joanna, rekonstrukcja to był świadomy i przemyślany wybór, ale wie też, że są kobiety, które nie czują takiej potrzeby i takiemu zabiegowi się nie poddają.

Nowe wyzwania, nowe lepsze życie

Kilka miesięcy temu wzięła udział w projekcie, w efekcie którego powstała wystawa fotografii „Po obu stronach zwierciadła. Oblicza Amazonek”. To była jej pierwsza przygoda z bodypaintingiem. Tydzień temu na AWF w Krakowie wystawa została otwarta.

Choroba zmienia priorytety i tak też było w przypadku pani Joanny. Pracę w policji, bez której nie wyobrażała sobie życia, bez żalu zamieniła na wcześniejszą emeryturę. Napisała książkę (pt. „Idzie rak”, a potem ją poszerzyła o kolejne treści - „Pokonać smoka”), choć wcześniej nawet nie myślała, że mogłaby się na to zdobyć.

- Po takim doświadczeniu człowiek przestaje biegać, a zaczyna chodzić - opowiada. - Gonitwa do niczego nie prowadzi, za to warto zająć się tym, co naprawdę ważne: rodziną, dziećmi. Poza tym od tamtego czasu myślę sobie: ja nic nie muszę, ja mogę. Taki zdrowy egoizm...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski