MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pokrzywdzeni Pokrzywdzeni w naszym kraju bywają różni. Uczestniczyłem ostatnio w nagraniu programu Elżbiety Jaworowicz. Byli tam ludzie, którzy "za komuny" mieli mieszkania zakładowe. Ich firmy zbankrutowały, a domy, w których mieszkają,...

Redakcja
Pokrzywdzeni Pokrzywdzeni w naszym kraju bywają różni. Uczestniczyłem ostatnio w nagraniu programu Elżbiety Jaworowicz. Byli tam ludzie, którzy "za komuny" mieli mieszkania zakładowe. Ich firmy zbankrutowały, a domy, w których mieszkają, zostały sprzedane (na warunkach - delikatnie mówiąc - bardzo dogodnych) prywatnym właścicielom. Ci właściciele stosują różne przemyślane metody (np. odcięcie ogrzewania), by ich wykurzyć. Właściciele nie zawiedli się też na Trybunale Konstytucyjnym, który dbając - oczywiście - o przestrzeganie ładu konstytucyjnego uznał, że czynsze muszą być wolne, czyli właściciele mogą żądać, ile chcą. I nieraz żądają słono, a ponieważ w tych domach mieszkają różne biedulki, więc ich sytuacja jest niewesoła. Ta zabawa trwa już ładnych kilka lat i nie widać wyraźnej nadziei. Lewy prosty

W toku dyskusji Zbigniew Romaszewski (senator, a nawet wicemarszałek Senatu), który od lat nieskutecznie użera się z tą sprawą, powiedział, iż problem w tym, że wymiar sprawiedliwości nie czyta uważnie konstytucji, a osobliwie art. 2 czyta tylko do połowy. Ten artykuł brzmi tak Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej. Romaszewski ma rację.

Przeczytałem otóż, że Józef Oleksy (jakby ktoś zapomniał: "za komuny" sekretarz wojewódzki, a po 1990 między innymi premier i marszałek Sejmu) poskarżył się na RP do Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu, a jego skarga została przyjęta. Oleksy - jak wiadomo - miał długotrwały proces, bo został oskarżony o kłamstwo lustracyjne. Nie wyjawił, że był współpracownikiem Agenturalnego Wywiadu Operacyjnego. Najpierw sądy w dwu instancjach uznały Oleksego za kłamcę, ale potem Sąd Najwyższy w drodze kasacji te orzeczenia uchylił, bo choć potwierdził, że Oleksy "współpracował", to uznał też, iż zatajając współpracę, nie skłamał świadomie. Sąd nie odpowiedział na pytanie, czy ktoś tak słabo rozgarnięty mógł być marszałkiem i premierem. Po prostu - respektując na swój sposób ducha konstytucji - nie dopuścił do skrzywdzenia człowieka. Tak się złożyło, że człowiekiem był premier. Ale Oleksemu to za mało i skarży się na mankamenty polskiej procedury. Ma poparcie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i niezłe widoki na sukces. A ponieważ dowodzi, że wszystko to popsuło jego karierę (spadł z bardzo wysokiego konia), to sukces w Strasburgu może oznaczać wysokie odszkodowanie z polskiego budżetu - miedzy innymi z podatków płaconych… przez lokatorów z bloków upadłych przedsiębiorstw.
Na przykładzie drugiej sprawy widać, że wymiar sprawiedliwości na pewne rodzaje krzywd jest bardzo wrażliwy. Na inne jakby mniej. Choć niegdyś "pisałem" naszą konstytucję, to nie znam się na prawie i może dlatego sądzę, że pełna lektura art. 2 konstytucji powinna skłonić wymiar sprawiedliwości do załatwienia "sprawy lokatorów" z grubsza po ich myśli i do oddalenia kasacyjnego wniosku Oleksego. Jest inaczej. Dlaczego? Bo taki mamy system. Nie będzie go łatwo zmienić, ale ciągle trzeba próbować.
Ryszard Bugaj
e-mail: [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski