Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pokutnicy z Zalasu

Katarzyna Kachel
Ubierają zgrzebne kapy. Na głowę wkładają kaptury. Zapalają świece i ustawiają się za baldachimem. Zaraz zacznie się procesja pokutna...

Bicze chłoszczą ramiona. Są grube, skręcone z powrozów. Między nogami pojękują łańcuchy. Przemarszowi towarzyszą pieśni i litanie. Idą powoli, ubrani w białe długie, lniane szaty. Niektórzy mężczyźni obnażają plecy, by odczuwać jeszcze większy ból. Tak, setki lat temu, wyglądały procesje pokutników. Takie można obejrzeć także we współczesnej Hiszpanii. Nieco inne w podkrakowskim Zalasiu. Grupa pątników ruszy w procesji wokół kościoła w najbliższy wtorek po mszy o godzinie 11. W święto Marii Magdaleny, wspomożycielki grzeszników i patronki parafii.

Istnieją 300 lat, bez przerwy. Nie zdusiła ich komuna, represje i brak młodych, chętnych do pokuty i działalności charytatywnej. Ich początek wyznacza rok 1709. Wtedy to ksiądz Piotr Gawlikowski, kanonik krakowski, człowiek, jak na owe czasy światły, sporządził regułę bractwa. W dokumencie stało, że prócz modlitwy o odkupienie win, do obowiązków braci należała pomoc biednym, starcom, sierotom i wdowom. Mieli czuwać nad światłem w kościele (dosłownie: kupować świece, które rozjaśniały ołtarz i mury) i dbać o bracką własność.

Spod pióra ówczesnego proboszcza i organisty z Zalasu wyszedł też zbiór litanii, koronek, godzinek i pieśni ku czci świętej, które podczas obrzędów miały towarzyszyć braciom. Sporo w nim znaleźć można legend o początkach parafii i oryginalnych tekstów, z których korzysta się do dzisiaj.

W szeregi elitarnego bractwa od samego początku nie wstępował byle kto. A wśród dobroczyńców znalazły się najznamienitsze rody, jak Czartoryscy, Sieniawscy czy Potoccy.

Przyjmowano ich wedle oryginalnych wytycznych z Roku Pańskiego 1715.

– Członkiem mógł zostać tylko ten, który został ochrzczony jako katolik i taki, który godził się, by wspierać potrzebujących – opisuje Wojciech Kucharski, starszy bractwa.

Uroczysty werbunek następował zawsze po mszy odpustowej, 22 lipca, czyli w święto patronki parafii. Po skończonym nabożeństwie kandydaci występowali przed szereg, a promotor (zawsze proboszcz parafii) kładł im na ramieniu fioletową stułę. Tak symbolicznie wkraczali w świat pokutników. – Dziś jest podobnie – dodaje Wojciech Kucharski. – Musieliśmy tylko odnowić stare, zgrzebne szaty, które kryła szafa tuż nad zakrystią. Nie nadawały się do noszenia – zaznacza starszy bractwa.

Krój mają jednak identyczny jak ten przed 300 laty. – Zakładają go kilka razy w roku. Luźną lnianą szatę przepasują sznurem, a na głowę wdziewają kaptur wykonany z jednego kawałka materiału, w którym wycięte są otwory na oczy i buzię. Tak, by się nie udusili – mówi ksiądz proboszcz Józef Gal.

Swą posługę pełnią podczas triduum paschalnego i w trakcie odpustu. Ten ostatni zaczyna się tradycyjnie od litanii do Marii Magdaleny. Po niej następuje msza, potem niej procesja.

Bracia ustawiają się za Najświętszym Sakramentem, który niesie ksiądz proboszcz pod baldachimem. W rękach trzymają zapalone świece, gdyż, wedle reguły, są opiekunami „żywego ognia” w Kościele. Idą dookoła świątyni.

Gdy ucichnie głos dzwonów i śpiew wracają do kościoła. Tam zostawiają swoje pokutne szaty. Będą im potrzebne za rok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski