Przed startem do 12-godzinnego maratonu rowerowego Fot. Zbigniew Wojtiuk
Trasa maratonu nie była zbyt forsowna. Biegła ulicami: Racławicką, przeze Rynek, Warszawską, Traugutta i Konopnickiej. Jedno takie "uliczne" okrążenie liczyło dokładnie 2 km 750 m. Było to minimum do przejechania dla każdego, kto zadeklarował udział w tej rowerowej imprezie.
Oczywiście zawodnik mógł przejechać dowolną liczbę okrążeń w zależności od samopoczucia, przygotowania fizycznego i czasu jaki mógł przeznaczyć na jazdę. Tomasz Belica "dociążony" dodatkowo przez siedzącą z tyłu małą pociechę, mógł przejechać z wieczornej duchocie tylko kilka kilometrów. Ale Paweł Łukawski, Wojciech Wysocki i Marcin Durman dość poważnie podeszli do tego zadania. Na siodełku spędzili kilka godzin.
Idea maratonu jest prosta. Chcemy pokazać, że umiemy się bawić, jednoczyć, wspólnie osiągać zamierzony cel. No i przede wszystkim promujemy aktywny, sportowy styl życia - powiedział przed startem dyrektor MDK Marcin Durman.
Organizatorzy nie wymagali ciągłości jazdy, nie był też mierzony czas przejazdu. Niektórzy, jak widzieliśmy, "relaksowali się" na trasie, każdy jechał własnym, dostosowanym do swoich możliwości, tempem. Nagrodą dla wszystkich cyklistów - uczestników nocnego maratonu, były pamiątkowe dyplomy.
(WOJ)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?