– Długo musiał Pan przestawiać się na życie w nowej dla siebie kulturze? Gruzja to urokliwy kraj, różniący się jednak od Polski pod wieloma społecznymi względami.
– Pewnie wszystkich zaskoczę. Asymilacja trwała bardzo krótko. Zarówno wy, Polacy, jak i my – Gruzini, jesteśmy wyznawcami podobnych wartości. Ponad wszystko cenimy sobie wolność, niezależność, możliwość wyboru. Owszem, kultywujemy inne zwyczaje, różnimy się pod pewnymi względami cywilizacyjnymi, ale najlepiej pasuje do nas określenie: bracia. Za wiele świata nie zwiedziłem, ale wydaje mi się, że panują u was europejskie standardy.
– Jak postrzega Pan Polaków?
– Jako bardzo sympatycznych, otwartych na przybyszów z zewnątrz ludzi. Naprawdę jesteście bardzo gościnni. Także pod tym względem niczym się od siebie nie różnimy. My także podejmujemy obcokrajowców, jak wy to mówicie, chlebem i solą.
– A nie winem i koniakiem?
– (śmiech) Niech będzie. Winem i koniakiem.
– Nie przeraża Pana perspektywa zbliżającej się zimy?
– Do Polski trafiłem rzeczywiście na wiosnę, ale przyjechałem tutaj z Litwy, w której zima nie jest niczym nadzwyczajnym. Wiem zatem, co oznaczają mroźna aura, opady śniegu, zawieje, konieczność ogrzewania mieszkań. Spokojna głowa, zima w Sączu mnie nie zaskoczy.
– Pod warunkiem, że będzie Pan jeszcze zawodnikiem Sandecji.
– A dlaczego niby mam nim nie być? Przecież mój kontrakt z nią obowiązuje do końca sezonu.
– Ale zawsze inny klub może upomnieć się o Pana. Sam przecież Pan przyznaje, że marzeniem są występy w jakiejś zachodniej lidze.
– A jaki piłkarz z naszego regionu Europy o czymś takim nie marzy? Pewnie, że chciałbym zagrać w Niemczech, Anglii czy Hiszpanii, ale to bardzo mglista perspektywa. Na razie koncentruję się na występach w Sandecji.
– Raczej bardziej na wywalczeniu miejsca w jej podstawowym składzie.
– No właśnie. Jakoś nie mogłem pokazać się sądeckiej publiczności. Najpierw ktoś czegoś nie dopilnował, ktoś inny pomylił ligę litewską z gruzińską i długo czekałem na certyfikat zawodniczy z Polskiego Związku Piłki Nożnej. A kiedy już dotarł do klubu, w drużynie nie widział mnie trener Jozef Kostelnik. Szansę otrzymałem dopiero od Piotra Stacha.
– I co, skorzystał Pan z niej?
– W podstawowej jedenastce wybiegłem w spotkaniach z Pogonią Siedlce i Zagłębiem Lubin. Obydwa te mecze przegraliśmy. Różnie zatem można spoglądać na moją formę. Myślę jednak, że nie odbiegałem poziomem od partnerów z zespołu.
– Co jest silną stroną Irakli Gerkenaszwilego?
– O to należy spytać trenera.
– Spytałem. I usłyszałem, że miał Pan fajne wejście do drużyny, jest Pan dynamiczny, potrafi grać w sytuacjach jeden na jeden i że trener liczy na Pana w dalszej perspektywie.
– Miło to słyszeć. A co trener mówił o moich słabych punktach?
– Że powinien Pan popracować nad dyscypliną taktyczną, że zbyt często ponosi Pana fantazja. Ale to podobno charakterystyczna dla Gruzinów cecha.
– Pewnie tak. Ja bym do tego jeszcze dodał, że powinienem więcej czasu poświęcić na doskonalenie gry prawą nogą.
– Wspomniał Pan o lidze litewskiej. Bronił Pan w niej barw ekstraklasowej drużyny Bangi Gargażdai.
– Zaliczyłem w niej 14 oficjalnych ligowych występów.
– Ile goli zdążył Pan przez ten czas strzelić?
– Ani jednego. Ale tam ustawiano mnie jako środkowego pomocnika. Tymczasem ja zawsze wolałem grać na skrzydle.
– Porozmawiajmy o kwestiach prywatnych. Jest Pan żonaty?
– Nie.
– Szuka Pan zatem życiowej partnerki?
– Powiedzmy, że nie uganiam się specjalnie za dziewczynami. Mam obecnie ważniejsze sprawy na głowie.
– Podobają się Panu nowosądeczanki?
– Są piękne, zalotne, wciąż uśmiechnięte. Ale bardzo różnią się rysami twarzy od moich rodaczek.
– Polska w grupie eliminacyjnej do mistrzostw Europy rywalizuje m.in. z Gruzją. Komu będzie Pan kibicował?
– Proszę wybaczyć, ale jestem gruzińskim patriotą.
– Wkomponował się Pan w kolektyw Sandecji?
– Nie było z tym żadnych problemów. Najlepiej rozumiem się z zawodnikami z Afryki: Mohamadou Traore i Cheikhiem Niane. mieszkam z Adrianem Frańczakiem i Mateuszem Bartkowem. Nie ma między nami żadnych nieporozumień.
– Kiedy Sandecja zacznie wreszcie wygrywać?
– Już w sobotę poradzimy sobie z Chrobrym Głogów. Jeśli zagram, to zrobię wszystko, żeby tak się stało.
– A kiedy strzeli Pan swą pierwsza bramkę dla Sandecji?
– Też w sobotę, w meczu z Chrobrym Głogów (śmiech).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?