Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy i Gruzini są jak bracia

Rozmawiał Daniel Weimer
Irakli Gerkenaszwili (biało-czarny strój) w Sandecji rozegrał dotychczas dwa ligowe spotkania
Irakli Gerkenaszwili (biało-czarny strój) w Sandecji rozegrał dotychczas dwa ligowe spotkania Fot. Jerzy Cebula
Rozmowa. O szybkiej asymilacji w nowym kraju, sportowych ambicjach i urodzie Polek opowiada Irakli Gerkenaszwili, piłkarz Sandecji.

– Długo musiał Pan przestawiać się na życie w nowej dla siebie kulturze? Gruzja to urokliwy kraj, różniący się jednak od Polski pod wieloma społecznymi względami.

– Pewnie wszystkich zaskoczę. Asymilacja trwała bardzo krótko. Zarówno wy, Polacy, jak i my – Gruzini, jesteśmy wyznawcami podobnych wartości. Ponad wszystko cenimy sobie wolność, niezależność, możliwość wyboru. Owszem, kultywujemy inne zwyczaje, różnimy się pod pewnymi względami cywilizacyjnymi, ale najlepiej pasuje do nas określenie: bracia. Za wiele świata nie zwiedziłem, ale wydaje mi się, że panują u was europejskie standardy.

– Jak postrzega Pan Polaków?

– Jako bardzo sympatycznych, otwartych na przybyszów z zewnątrz ludzi. Naprawdę jesteście bardzo gościnni. Także pod tym względem niczym się od siebie nie różnimy. My także podejmujemy obcokrajowców, jak wy to mówicie, chlebem i solą.

– A nie winem i koniakiem?

– (śmiech) Niech będzie. Winem i koniakiem.

– Nie przeraża Pana perspektywa zbliżającej się zimy?

– Do Polski trafiłem rzeczywiście na wiosnę, ale przyjechałem tutaj z Litwy, w której zima nie jest niczym nadzwyczajnym. Wiem zatem, co oznaczają mroźna aura, opady śniegu, zawieje, konieczność ogrzewania mieszkań. Spokojna głowa, zima w Sączu mnie nie zaskoczy.

– Pod warunkiem, że będzie Pan jeszcze zawodnikiem Sandecji.

– A dlaczego niby mam nim nie być? Przecież mój kontrakt z nią obowiązuje do końca sezonu.

– Ale zawsze inny klub może upomnieć się o Pana. Sam przecież Pan przyznaje, że marzeniem są występy w jakiejś zachodniej lidze.

– A jaki piłkarz z naszego regionu Europy o czymś takim nie marzy? Pewnie, że chciałbym zagrać w Niemczech, Anglii czy Hiszpanii, ale to bardzo mglista perspektywa. Na razie koncentruję się na występach w Sandecji.

– Raczej bardziej na wywalczeniu miejsca w jej podstawowym składzie.

– No właśnie. Jakoś nie mogłem pokazać się sądeckiej publiczności. Najpierw ktoś czegoś nie dopilnował, ktoś inny pomylił ligę litewską z gruzińską i długo czekałem na certyfikat zawodniczy z Polskiego Związku Piłki Nożnej. A kiedy już dotarł do klubu, w drużynie nie widział mnie trener Jozef Kostelnik. Szansę otrzymałem dopiero od Piotra Stacha.

– I co, skorzystał Pan z niej?

– W podstawowej jedenastce wybiegłem w spotkaniach z Pogonią Siedlce i Zagłębiem Lubin. Obydwa te mecze przegraliśmy. Różnie zatem można spoglądać na moją formę. Myślę jednak, że nie odbiegałem poziomem od partnerów z zespołu.

– Co jest silną stroną Irakli Gerkenaszwilego?

– O to należy spytać trenera.

– Spytałem. I usłyszałem, że miał Pan fajne wejście do drużyny, jest Pan dynamiczny, potrafi grać w sytuacjach jeden na jeden i że trener liczy na Pana w dalszej perspektywie.

– Miło to słyszeć. A co trener mówił o moich słabych punktach?

– Że powinien Pan popracować nad dyscypliną taktyczną, że zbyt często ponosi Pana fantazja. Ale to podobno charakterystyczna dla Gruzinów cecha.

– Pewnie tak. Ja bym do tego jeszcze dodał, że powinienem więcej czasu poświęcić na doskonalenie gry prawą nogą.

– Wspomniał Pan o lidze litewskiej. Bronił Pan w niej barw ekstraklasowej drużyny Bangi Gargażdai.

– Zaliczyłem w niej 14 oficjalnych ligowych występów.

– Ile goli zdążył Pan przez ten czas strzelić?

– Ani jednego. Ale tam ustawiano mnie jako środkowego pomocnika. Tymczasem ja zawsze wolałem grać na skrzydle.

– Porozmawiajmy o kwestiach prywatnych. Jest Pan żonaty?

– Nie.

– Szuka Pan zatem życiowej partnerki?

– Powiedzmy, że nie uganiam się specjalnie za dziewczynami. Mam obecnie ważniejsze sprawy na głowie.

– Podobają się Panu nowosądeczanki?

– Są piękne, zalotne, wciąż uśmiechnięte. Ale bardzo różnią się rysami twarzy od moich rodaczek.

– Polska w grupie eliminacyjnej do mistrzostw Europy rywalizuje m.in. z Gruzją. Komu będzie Pan kibicował?

– Proszę wybaczyć, ale jestem gruzińskim patriotą.

– Wkomponował się Pan w kolektyw Sandecji?

– Nie było z tym żadnych problemów. Najlepiej rozumiem się z zawodnikami z Afryki: Mohamadou Traore i Cheikhiem Niane. mieszkam z Adrianem Frańczakiem i Mateuszem Bartkowem. Nie ma między nami żadnych nieporozumień.

– Kiedy Sandecja zacznie wreszcie wygrywać?

– Już w sobotę poradzimy sobie z Chrobrym Głogów. Jeśli zagram, to zrobię wszystko, żeby tak się stało.

– A kiedy strzeli Pan swą pierwsza bramkę dla Sandecji?

– Też w sobotę, w meczu z Chrobrym Głogów (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski