Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy na diecie

Redakcja
Sposobów na schudnięcie jest wiele, ale większość nie ma nic wspólnego ze zdrowiem

Grażyna Starzak

Grażyna Starzak

Sposobów na schudnięcie jest wiele, ale większość

nie ma nic wspólnego ze zdrowiem

   Coraz chudszy bud-żet; coraz cieńsze portfele, ale masy nam przybywa. Jeszcze w latach 80. odsetek osób z nadwagą i otyłych wynosił w Polsce 44 proc. W latach 90. wskaźnik ten zwiększył się o prawie 10 proc. I ciągle idzie w górę. Specjaliści z Wyższej Szkoły Oficerskiej w Poznaniu, którzy za pomocą komputera badali poziom tkanki tłuszczowej pewnych grup ludności, stwierdzili, że nawet wśród piłkarzy I ligi są osoby, którym zaleca się schudnięcie.
   Równocześnie jednak wzrasta świadomość zagrożenia chorobami, które biorą się z otyłości. Polacy, tak jak przedstawiciele innych, europejskich narodów, coraz powszechniej zaczynają sięgać po różne cudowne diety. A ponieważ potrzeba na to więcej pieniędzy niż wydają ci, którzy np. chcą przytyć, dietetyczny biznes przynosi coraz większe dochody. Jak grzyby po deszczu powstają farmy piękności, kluby zdrowia, gabinety modelowania sylwetki. Najlepszą wizytówką tych przybytków oraz ich właścicieli są członkowie politycznych, estradowych i biznesowych elit. Wiadomo np., że w ośrodkach, gdzie nadwagę likwiduje się tłustą dietą dr. Jana Kwaśniewskiego, bywa Lech Wałęsa, a tam, gdzie na stole są tylko warzywa i owoce, regularnie, co roku, pojawia się sekretarz SLD Marek Dyduch.
   Aleksander Kwaśniewski, tak jak tysiące amerykańskich przedsiębiorców, ma osobistego dietetyka. Jednak to nie on, ale Jolanta Kwaśniewska zamyka przed prezydentem lodówkę. Wahania prezydenckiej wagi dochodzą do 22 kg. W jedną albo drugą stronę.
   Czy to, że ktoś jest szczupły,

może mieć wpływ

na przebieg kariery politycznej? Zdania na ten temat są podzielone. Również wśród polityków. Artur Balazs (SKL-RNP) na przykład, mężczyzna słusznej postury, nie zamierza się odchudzać. Twierdzi, że człowiek dobrze zbudowany jest otwarty na świat i ludzi, a tusza ułatwia podchodzenie z dystansem do wielu spraw. Daje przykład Churchilla, który nie ograniczał jedzenia, popijając tłuste potrawy mocnymi trunkami, a był przecież wielkim politykiem. Czy też byłego kanclerza Niemiec Helmuta Kohla, którego trudno nie nazwać człowiekiem sukcesu, mimo iż z powodu tuszy, wszędzie, gdzie jechał, musiał mieć łóżko robione na zamówienie.
   Podobnego zdania jest poseł PSL Zbigniew Kuźmiuk, który mimo niezłej sylwetki ma dobrą opinię o ludziach słusznej postury. Mówi, że są stateczni, dobrotliwi i dobroduszni, co może być dodatkowym atutem podczas wyborów.
   Jednak Aleksander Kwaśniewski przed wyborami w 1995 roku przeszedł na dietę wegetariańską i w ciągu dwóch miesięcy schudł 12 kg. Gdy po raz pierwszy starał się o fotel prezydenta, jadł tylko ryby, warzywa i owoce, a przy tym sporo grał w tenisa. Po wyborach szybko z powrotem osiągnął

słuszną posturę.

   W grudniu 2001 roku, podobno na kategoryczne żądanie małżonki, znów zaczął się odchudzać i tym razem zrzucił aż 22 kg. Obecnie - jak mówią osoby z jego otoczenia - ma wagę średnio ciężką. Nie satysfakcjonuje to ani jego, ani pierwszej damy. Marek Dyduch namawia go ponoć na kurację w Gołubiu, na Kaszubach. Aleksander Kwaśniewski krzywi się, gdy słyszy, że miałby rano i wieczór pić zakwas z buraków.
   Marek Dyduch od trzech lat spędza urlop na wczasach odchudzających. W tym czasie zrzucił aż 24 kg. Dietę owocowo-warzywną, którą stosuje wraz z innymi kuracjuszami - jest wśród nich coraz większa grupa polonusów z Niemiec i USA - opracowała dr Ewa Dąbrowska, która ma prostą metodę na utratę wagi. W Gołubiu chudnie się wedle zasady: post i pot. Każdy dzień zaczyna się tam od marszu do lasu, a kończy chodem, `a la Korzeniowski, wokół Jeziora Dąbrowskiego. Menu jest dość monotonne: warzywa i owoce w każdej postaci. Między posiłkami popija się herbatę z pokrzywy i zagryza marchewką. Zamiast popołudniowego drinka obsługa podaje zakwas z buraków. Dla koneserów imbir zalany wrzątkiem. Podobno, po dziesięciu dniach takiej diety, nie tylko kurczą się komórki tłuszczowe, ale również wygładzają zmarszczki, poprawia kolor skóry, znikają złogi cholesterolu, a nawet poprawia nastrój.
   Każdy, kolejny okres naszej narodowej historii ma swojego

guru odchudzania.

   Przez wiele lat PRL niekoronowaną królową grubasów była filigranowa szatynka w średnim wieku dr Beata Będzińska z Łodzi, jeden z najbardziej znanych, nie tylko w Polsce, bariatrów (specjalistów od leczenia otyłości, uznanej jako jednostka chorobowa). Hasłem Beaty Będzińskiej jest "odchudzę każego, kto zeche mnie słuchać". Pani doktor obiecuje, że pacjent nie będzie cierpiał głodu, a kuracja przebiegnie bezproblemowo. Oblicza, że w ciągu prawie 20 lat swojej działalności odchudziła 50 tys. pacjentów; łącznie o 350 tys. kilogramów. Kuracjuszem dr Będzińskiej był m.in. jeden z najbogatszych Polaków - Aleksander Gudzowaty, który przed sześcioma laty schudł 30 kg. Obecnie znów należy do puszystych. Przyznaje, że gubi go miłość do słodyczy. Jadłospis, sporządzony wedle zaleceń dr Będzińskiej, jest uzupełniany ziołami przyspieszającymi przemianę materii oraz składnikami, które mają leczyć inne schorzenia pacjenta.
   Zwolennicy diety, opracowanej przez dra Jana Kwaśniewskiego, wierzą w uzdrawiającą moc... skwarek! Ich guru uważa, że życie powinno być tłuste, bo ewolucja człowieka była możliwa dzięki konsumpcji mięsa i tłuszczu właśnie. Wedle dr. Jana Kwaśniewskiego problemy zdrowotne człowieka zaczęły się wtedy, kiedy nasi praprzodkowie sięgnęli po rośliny. Dlatego, aby być szczupłym i zdrowym, należy jeść białko, głównie z jajek, i tłuszcz. Zalecane są: kaszanka, salceson, podroby, pasztety, tłuste rosoły, kaczki, gęsi, frytki smażone na smalcu, masło, słonina. W tej diecie zakazane są owoce, a także bułki, kluski, makarony i chleb.
   Dr Jan Kwaśniewski ogłosił swoję teorię w 1974 roku. Pierwszym zwolennikiem

O znanym nazwisku

tzw. diety optymalnej był Piotr Jaroszewicz. Obecnie do zaleceń Kwaśniewskiego stosuje się Lech Wałęsa, który twierdzi, że w ten sposób nie tylko zgubił zbędne kilogramy, ale wyleczył się z cukrzycy, co jednak lekarze uznają za niemożliwe.
   Były prezydent podobno już w 1990 roku przymierzał się do stosowania tłustej diety. Jednak jeden z jego ówczesnych asystentów - Piotr Nowina-Konopka nie pozwolił na spotkanie Kwaśniewskiego (doktora) z Wałęsą.
   Menu byłego prezydenta opiera się na jajecznicy z samych żółtek, boczku i wędzonej słoninie. Gotowana na cielęcych kościach zupa zawsze jest podprawiana śmietaną. - Najbardziej śliwek mi żal. Mam taki piękny sad, ale owoce są zabronione - zwierzał się dziennikarzom Lech Wałęsa podczas spotkania optymalnych w Sali Kongresowej.
   Bo zwolennicy tłustego życia mają swoje bractwa, władze, doradców, lekarzy, dziennikarzy, własne gazety i ośrodki, zwane wszędzie tak samo: "Arkadia". Bywają w nich nie tylko politycy, bo twórca tłustej diety jest już przedsiębiorcą, a nie jedynie lekarzem. Trzy lata temu Kwaśniewskiemu (doktorowi) zaufali m.in. Józef Oleksy i Jerzy Jaskiernia. Przepisy na chleb bez mąki i ciasteczka wyłącznie z tłuszczu oraz jajek rozprowadzał wśród partyjnych kolegów Jerzy Szmajdziński, który nawet podczas oficjalnych bankietów pożywiał się tłustym rosołem z termosu.
   Autorytety medyczne raczej nie chcą się wypowiadać na temat metody dr. Kwaśniewskiego. Jego dieta pozostaje na uboczu zainteresowań oficjalnej medycyny, chociaż przed laty były premier Piotr Jaroszewicz powołał specjalną komisję, która miała opracować jej naukowe podstawy. Nikt nie wie, czy powstał jakiś raport na ten temat, a jeśli tak - dlaczego nie został opublikowany.
   Chociaż dr Jan Kwaśniewski protestuje, gdy porównuje się jego przepis na chudszą sylwetkę z innymi, znanymi od lat, to jednak trzeba wspomnieć, że prekursorem tłustego życia był niejaki Jonathan Atkins, Amerykanin, który zalecał spożywanie dużych ilości białka i tłuszczu, a ograniczanie węglowodanów i cukru.
   Oryginalnym przepisem na dietę, zgodnie z przewrotną zasadą: _jem i chudnę _chwalą się również Francuzi. Tamtejszy guru dietetyki - Michel Montignac zarobił krocie na książce z przepisami, które wykorzystuje również w swojej restauracji. Generalna zasada Francuza jest taka, żeby jeść, ile się chce, ale tylko produkty najwyższej jakości (np. szparagi, kawior, udziec barani, kiełbaski z kaczki, rybę z grilla), natomiast unikać produktów tanich, takich jak: cukier, kukurydza, pełne mleko, marchew, buraki. W jego opinii taka dieta jest korzystna dla trzustki. Gdy organ ten pracuje dobrze, człowiek nie ma problemów ze zbędnymi kilogramami.

Sposobów na schudnięcie

jest wiele, ale większość nie ma nic wspólnego ze zdrowiem - zwykła mawiać Maja Błaszczyszyn, autorka diety, opartej na psychoterapii, którą stosuje się m.in. w warszawskiej Przychodni Medycyny Naturalnej "Komed". Poleca ona nowy styl życia, którego podstawą jest prawidłowy sposób myślenia o sobie. W opinii Mai Błaszczyszyn psychoterapeuci mogą skutecznie pomóc w zmniejszeniu tzw. otyłości prostej - wpływając na brak chęci pacjenta do zjadania dodatkowych kalorii. Zgodnie z tą teorią pomoc lekarza jest niezbędna tylko wtedy, gdy tusza stanowi wynik zaburzeń hormonalnych.
   Według dr Elwiry Gmitrzuk, właścicielki Studia Odchudzania Sugestią, dzięki stosowaniu autosugestii i odpowiedniej diety można schudnąć do 30 kg w ciągu 6 miesięcy.
   W ostatnich latach również do Polski dotarła moda na zastosowanie ultradźwięków w walce ze zbędnymi kilogramami. Po wątrobie, trzustce i mózgu, które to organy można diagnozować za pomocą ultradźwięków, przyszła kolej na tkankę tłuszczową. Jednak w tym przypadku ważne jest nie tylko to, że zbadamy jej grubość, ale przede wszystkim, że przy okazji można doprowadzić do destrukcji komórek tłuszczowych. Ta metoda jest podobno bezpieczniejsza od chirurgicznego usuwania tłuszczu z naszego ciała.
   Przed dwoma laty furorę robiła u nas termiczna metoda pozbywania się szpecącej ciało tkanki. Pacjenta nacierano specjalną maścią i owijano folią oraz pasami tak, aby pod tą warstwą utrzymać temperaturę do 42 stopni C. Ciepło przyspiesza przemianę materii. Po 10 zabiegach można było stracić nawet 5 kg. Niestety, operacja ta wybitnie

drenuje kieszenie,

a poza tym ludzki organizm radzi sobie nawet w ekstremalnych sytuacjach i poddany takim torturom człowiek szybko wraca do dawnej, puszystej formy.
   Najskuteczniejszą, a przede wszystkim sprawdzoną przez wieki, metodą osiągnięcia i utrzymania szczupłej sylwetki jest jednak ograniczenie spożywania pokarmów i ruch. Na długiej liście znanych w kraju postaci, które mimo upływu lat chlubią się prawidłową wagą, przeważają osoby, które mało i chudo jedzą, a dużo ćwiczą. Grzegorz Kołodko np. od lat jest wegetarianinem i od lat codziennie biega, pokonując dystans kilkunastu kilometrów. Lech Kaczyński, który zrzucił kilka kilogramów, w wolnych chwilach jeździ na rowerze i... rąbie drewno na opał. Ryszard Krauze, właściciel firmy Prokom, który jeszcze w 1997 roku ważył ponad sto kilogramów, a obecnie niewiele przekracza 80 kg, je tylko niskokaloryczne dania i codziennie gra w tenisa!
   Do rekordzistów odchudzania należy też prowadzący telewizyjną "Panoramę" Andrzej Turski, który zanim przystał na tę propozycję, odchudził się 18 kg, aby dobrze wypaść podczas niemal codziennego spotkania z wielomilionową widownią.
   Absolutny rekord wszech czasów w dziedzinie walki ze słabością do jedzenia należy jednak do nieznanego szerszemu ogółowi 55-letniego rencisty z Łobeza w woj. zachodniopomorskim. Edward Stecko, stosując wciąż modną u nas dietę, polegającą na nieprzekraczaniu w dziennym pożywieniu tysiąca kalorii, schudł z ponad 200 do 84 kg.
   Być może niebawem, zamiast napychać kieszenie właścicieli różnych ośrodków piękności, wystarczy

pójść do apteki.

   Na Zachodzie pojawiła się już pigułka o nazwie Carnitin, która - jak zapewniają producenci - przyspiesza przemianę materii, odnawia skórę, redukuje wagę i przywraca radość życia. Zawiera składniki przyspieszające spalanie tłuszczu, których brakuje ludziom z nadwagą.
   Na etapie badań klinicznych są też zastrzyki przeciw otyłości, zawierające antyciała, niszczące komórki tłuszczowe. Zespół lekarzy z Londynu, który opracował tę metodę, określa ją jako biologiczne odsysanie tłuszczu.
   Na amerykańskim rynku środków odchudzających, który jest najbardziej chłonny na świecie, bo rocznie wydaje się tam na odchudzające specyfiki ponad 40 mld dolarów, jest już w sprzedaży plaster dla żarłoków. Wydziela on do organizmu jod, który w ciągu kilkunastu godzin wnika do krwi i pobudza tarczycę. Gruczoł ten wytwarza tyroksynę, kontrolującą m.in. metabolizm i regulującą odkładanie się tłuszczu na ciele. Plaster, jak dotąd, nie zrobił zawrotnej kariery, bo ponoć nikt, w żadnym ośrodku naukowym, prócz wynalazcy i producenta, nie badał preparatu.
   Specjaliści z Międzynarodowej Komisji Kontroli Środków Odurzających, która działa przy ONZ, ostrzegają, że niepokojąco wzrasta spożycie medykamentów, które mogą u odchudzających się wywoływać anoreksję. Członkowie tego gremium zwracają również uwagę, że na rynku znajduje się dużo nielegalnych środków odchudzających, nie zawsze wcześniej poddawanych badaniom. Opinia specjalistów z ONZ na temat tych, dostępnych w aptekach jest natomiast taka, że odchudzają głównie... kieszenie klienta. W wielu różnego rodzaju cudownych pigułkach na szczupłą kibić głównym składnikiem jest błonnik, który z powodzeniem można zastąpić żując np. płatki owsiane!
   Jeśli chcesz mieć szczupłą sylwetkę to:
   1. Kup dwie wagi - za pomocą jednej odmierzaj zjadane pokarmy; na drugiej sprawdzaj, czy nie przytyłeś.
   2. Sprawdzaj kaloryczność spożywanych produktów. Można to robić za pomocą specjalnego liczydełka, które kupuje się w aptece.
   3. Jedz często, lecz mało.
   4. Jedz wolno. Uczucie sytości odczuwa się dopiero po 20 minutach od spożycia posiłku.
   5. Przed posiłkiem pij szklankę wody mineralnej.
   6. Gimnastykuj się co najmniej trzy razy w tygodniu. Codziennie spaceruj.
   Prawdy i mity na temat odchudzania
   1. Ziemniaki nie tuczą. Dopiero polane masłem lub w postaci frytek nie sprzyjają odchudzaniu.
   2. Alkohol, spożywany w niewielkiej ilości, nie tylko nie jest kaloryczny, ale wręcz pomaga w gubieniu zbędnych kilogramów, bo zmusza wątrobę do produkcji większej ilości żółci i organizm lepiej trawi tłuszcze.
   3. Rzucenie palenia wcale nie musi powodować tycia. Tylko przez pierwszych kilka dni obserwujemy wzrost wagi. Później, jeśli nie przejadamy się, organizm wraca do normy.
   4. Pojadanie między posiłkami wcale nie musi być zdradliwe dla naszej wagi. Byle nie były to chipsy, czekolada lub ciasteczko.
   5. Tendencja do tycia może być dziedziczona po przodkach. Jednak główną przyczyną otyłości są złe nawyki żywieniowe.
   
   Zasady zdrowego odżywiania propagowane przez Instytut Żywności i Higieny w Warszawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski