MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polacy nie dali zgody na ucieczkę Niemca

Jacek Żukowski
Czy 11 minut przewagi to dostateczna przewaga do tego, by dojechać do mety jako zwycięzca? Nie takie różnice notowano w wyścigach i okazywało się, że jest to zbyt mały zapas, by uciekinier mógł myśleć o zwycięstwie.

Fot. Anna Kaczmarz

50. Małopolski Wyścig Górski

Innego zdania był wczoraj Niemiec Stefan Goebel, który po 50 kilometrach ścigania miał właśnie taki zapas nad całą grupą startującą w Małopolskim Wyścigu Górskim. Spod zamku w Niepołomicach ruszyło 94 kolarzy, a przez długi czas etap miał jednego bohatera - był nim właśnie wspomniany kolarz z grupy Sachsen. Atak zapoczątkowany już na początku trasy, skończył się po 120-kilometrowej ucieczce.

Najpierw towarzyszył mu Paweł Wdowiak z Legnicy. Zgodnie współpracowali i powiększali dystans w mgnieniu oka. Minuty różnicy między nimi a peletonem biegły niczym sekundy - było to najpierw 2, potem 4, wreszcie 6 minut. Duża grupa była kompletnie niezainteresowana ściganiem. Dwójka mogła więc między sobą rozstrzygać lotne finisze. Do tej pory w MWG nie miały one takiego znaczenia jak teraz, nie przyznawano bowiem za nie bonifikat. Jednak od tego roku każde zwycięstwo na premii "wyceniane" jest na 3 sekundy odjęte od czasu jej zwycięzcy. Kolejni na lotnym finiszu mogą zyskać 2 bądź jedną. Dwójka wpadła na pierwszą premię w Szczurowej (40 km), a grupa za nią dopiero 10,5 minuty później. Podobnie było na kolejnej "kresce" w Koszycach (48 km). Dwukrotnie Niemiec ograł swego towarzysza ucieczki.

Dla Wdowiaka wysiłek był jednak zbyt duży i słabł z każdą chwilą, w końcu odpadł od partnera. Od razu przełożyło się to na topniejącą przewagę Niemca. Zdołał jeszcze wygrać ostatnią z lotnych premii na 90 km w Racławicach oraz górską w Górach Miechowskich (96 km), ale jego chwile na prowadzeniu były już policzone. Momentalnie peleton przyspieszył za sprawą zgodnej pracy kolarzy CCC Polsat i BGŻ i z 5 minut zrobiło się 3, za moment 2 min, a 22 kilometry przed metą brawurowy atak zakończył się nagle, ale spodziewanie.

Teraz w głównej roli wystąpili ci, którzy nastawiali się na finisz. Mocno pracowała grupa lidera - Bartłomieja Matysiaka, czyli CCC oraz inni polscy "giganci" BDC i BGŻ. Kolejne próby odjazdów były momentalnie pacyfikowane. Wydawało się, że może się udać Łukaszowi Bodnarowi z BGŻ, ale został złapany kilometr przed metą. Nie dotrwał do ostatniej górki, już w Miechowie, z której kolarze pędzili z prędkością ekspresu do samej mety. Próbowali się rozprowadzić kolarze z grupy lidera, ale wszystkich ograł Mariusz Wiesiak.

Dzięki bonifikatom na mecie (10 sek za wygraną) ruszy do dzisiejszego, drugiego etapu - z Chełmka do Jodłownika - w koszulce lidera. Czy ją jednak obroni? Z pewnością będzie miał ciężko, bo podrażniona została ambicja szczególnie kolarzy CCC - wydaje się, że najlepszych górali wyścigu.

I ETAP NIEPOŁOMICE - MIECHÓW (153 KM): 1. Mariusz Wiesiak (Reprezentacja Polski) 3:56,12 godz., 2. Tomasz Smoleń, 3. Bartłomiej Matysiak (obaj CCC Polsat), 4. Michel Koch (Team Brandenburg, Niemcy), 5. Adrian Honkisz (CCC Polsat), 6. Simas Kondrotas (Warmia i Mazury) - wszyscy ten sam czas. Klasyfikacja generalna: 1. Wiesiak 3:56,02 godz., 2. Smoleń - 3 sek straty, 3. Matysiak 6, 4. Daniel Hoelgaard (Norwegia, Sandnes) 8, 5. Wojciech Skarżyński (Legia) 8, 6. Koch 10.

Przeczytaj rozmowę z

**

Z MARIUSZEM WIESIAKIEM, zwycięzcą etapu i nowym liderem >>

**

Choć rzadko jeździmy ze sobą, to rozumiemy się doskonale

Z MARIUSZEM WIESIAKIEM, zwycięzcą etapu i nowym liderem, rozmawia Jacek Żukowski

Jak ocenia Pan ten etap, jako bardzo ciężki?

Może nie był aż tak bardzo wymagający, ale każdy etap, nawet przy trochę łatwiejszej trasie może być trudny, bo zależy to od tego, jak się wyścig rozgrywa. Początek był spokojny, peleton puścił ucieczkę, wszystko było pod kontrolą.

Czy rzeczywiście? Uciekający mieli w pewnym momencie aż 11 minut przewagi, a jeszcze w połowie dystansu ponad 9...

Tak, ale siła peletonu jest ogromna. We dwóch, a zwłaszcza gdy został tylko jeden bardzo trudno dojechać do mety, było to praktycznie nierealne.

Wiedział więc Pan, że należy nastawiać się na rozstrzygnięcie finiszowe?

Zdawaliśmy sobie doskonale sprawę z tego, że jak dogonimy czołówkę, to wyścig zacznie się na nowo. Były ataki i próby ucieczek.

Lubi Pan taki finisz jak w Miechowie - z góry?

Ostatnie metry były jednak pod górę, finisz był dość szybki i siłowy. Lubię, jeśli jest pomoc zespołu. Ta pomoc była i właśnie dzięki kolegom mogłem walczyć o zwycięstwo.

Zyskał Pan żółtą koszulkę lidera, obroni Pan ją w górach?

Góry nie są moją mocną stroną, poza tym moja forma nie jest optymalna, buduję ją na mistrzostwa Polski i kolejne miesiące. Mamy w kadrze chłopaków, którzy potrafią jeździć po górach.

Ta kadra to kolarze z różnych grup, jak więc mówić o zrozumieniu, skoro na co dzień ze sobą nie jeździcie?

Znamy się nie od dziś, nawet jak na co dzień nie jesteśmy w jednej grupie, to nie znaczy, że jak zakładamy koszulki narodowe, to nie będziemy sobie pomagać. Rozumieliśmy się bez słów.

W jakiej grupie Pan występuje?

Jeżdżę we włosko-japońskiej grupie Matrix Powertag.

Jakie ma Pan jeszcze cele na ten sezon?

Są to mistrzostwa Polski, ale w poniedziałek wracam do Japonii i od przyszłej niedzieli zaczynam Tour of Japan.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski