Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy w Ligue 1. Krychowiak mógł zostać jednym z bohaterów, ale jeszcze pogorszył sytuację

Remigiusz Poltorak
Remigiusz Poltorak
Grzegorz Krychowiak
Grzegorz Krychowiak Pawel Lacheta/ Polska Press/ Express Ilustrowany
Jak nie idzie, to na całej linii. Grzegorz Krychowiak dostał niewiele ponad pięć minut od trenera PSG w hicie kolejki z Lyonem (2:1), miał w tym czasie 100-proc. okazję do strzelenia gola, ale zachował się zbyt egoistycznie, a na dodatek naraził drużynę na groźną kontrę.

Efekt był taki, że zamiast mieć dwubramkową przewagę i komfort w ostatnich minutach, Lyon zdołał natychmiast wyprowadzić szybką kontrę, a Marco Verratti musiał taktycznie faulować Rafaela, dostając przy okazji żółtą kartkę.

Jak wyglądała akcja, po której Krychowiak nieoczekiwanie mógł zdobyć swojego pierwszego gola dla PSG? Gdy Lyon rzucił już wszystko na jedną kartę, chcąc doprowadzić do remisu, zanadto się okrył i paryżanie mieli więcej przestrzeni go gry. W najgroźniejszym kontrataku piłkę przejął Polak i popędził z nią do przodu, wypracowując przewagę liczebną. W kluczowym momencie trzech zawodników PSG (jeszcze Cavani i Meunier) miało przed sobą tylko jednego obrońcę gospodarzy. Krychowiak wybrał jednak indywidualne rozwiązanie i choć znalazł się sam na sam z Anthonym Lopesem, strzelił siłowo wprost w jego nogi. Paradoks polega na tym, że reprezentant Polski relatywnie rzadko przekracza linię środkową boiska, a w kontratakach nie zdarza się to prawie wcale. Na szczęście dla niego, goście dowieźli zwycięstwo do końca.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

https://dziennikpolski24.pl/krychowiak-uznany-za-winnego-biore-pelna-odpowiedzialnosc-lequipe-prawdziwy-krychokrach/ar/11496717

Co ciekawe – to pierwsza wygrana drużyny Unaia Emery'ego z poważnym rywalem w tym sezonie, nie licząc superpucharu. Dotychczas PSG remisował dwukrotnie z Arsenalem i Marsylią oraz przegrał z Monaco. Zadowolony może być Cavani, który ma już na koncie 99 goli dla mistrzów Francji i do Dominique'a Rocheteau, który w tabeli strzelców wszech czasów jest na trzecim miejscu, brakuje mu tylko jednej bramki.

Krótki występ Krychowiaka trudno uznać za udany, warto jedynie odnotować, że wreszcie pojawił się na boisku w meczu ligowym po czterech meczach na ławce.

Jest jeszcze dodatkowy problem, bo nie za bardzo wiadomo jak interpretować słowa Particka Kluiverta, dyrektora ds. futbolu w PSG, który w ostatnim tygodniu w rozmowie z „La Gazzetta dello Sport” potwierdził, że Thiago Motta odejdzie z klubu po sezonie, ale jednocześnie przyznał, iż w związku z tym pojawia się kwestia sukcesji po nim. Wydawałoby się naturalne, że jest to miejsce zarezerwowane dla Krychowiaka, który podpisał w lipcu pięcioletni kontrakt, ale słowa Holendra wprowadzają mały zamęt. Czy PSG chce rzeczywiście stawiać na Polaka?

O meczu z PSG chciałby też jak najszybciej zapomnieć Maciej Rybus. Trener Lyonu Bruno Genesio ciągle miesza w składzie, wykorzystując różne ustawienia. Wcześniej stawiał na 3-5-2 z Polakiem grającym po lewej, przed Jeremym Morelem, teraz górę bierze 4-3-3. Rybus miał dotychczas prawie zawsze pewne miejsce w składzie, ale przeciwko paryżanom – na pozycji lewoskrzydłowego – nie wychodziło mu niemal nic. Dlatego po I połowie został zdjęty, dostając słabe noty - „czwórkę” w L'Equipe (gorzej tylko Ferri), „trójkę” we France Football. Tymczasem Mathieu Valbuena, który za niego wszedł tchnął w gospodarzy nowe życie, strzelając przy okazji piękną, wyrównującą bramkę.

Na swoim normalnym, czyli wysokim poziomie zagrał znowu Kamil Glik. Jego Monaco z łatwością pokonało Marsylię (4:0), a Polak miał niewiele do roboty (nota 6).

Dużo szczęścia miał za to Igor Lewczuk, bo Bordeaux przegrywało z Dijon do 88 minuty, by ostatecznie wygrać 3:2. Polak znowu został uznany za pewny punkt obrony (ocena 5).

Źle się dzieje w Nantes. O drużynie Waldemara Kity najwięcej mówi się dlatego, że ma duże problemy z garstką pseudokibiców przeciwnych polskiemu prezesowi. Pojawiła się nawet informacja, że Kita jest skłonny sprzedać klub za symboliczne euro, ale potem nie potwierdził tego, wypowiadając się w różnych mediach. Problem ma też Mariusz Stępiński, który w meczu z Lille (0:0) po raz pierwszy od przyjazdu do Francji nie wszedł na boisku ani na minutę.

Poza składem Rennes znalazł się natomiast Kamil Grosicki (1:0 z Toulouse), którego zmogła choroba. We wtorkowych derbach Bretanii, z Lorient, powinien już zagrać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski