Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy walczą pod Narwikiem

Paweł Stachnik
Żołnierze Brygady Podhalańskiej w Narwiku
Żołnierze Brygady Podhalańskiej w Narwiku Archiwum
14 kwietnia 1940. W Norwegii lądują alianckie siły ekspedycyjne. Udział w walkach pod Narwikiem bierze Polska Brygada Podhalańska. Spisuje się tam znakomicie

Polskiej jednostki, która tak chlubnie wzięła udział w kampanii norweskiej, pierwotnie miało nie być. Jej utworzenia nie przewidywał bowiem plan odbudowy Wojska Polskiego we Francji. Zmieniło się to wraz z agresją Związku Sowieckiego na Finlandię. 14 grudnia 1939 r. Liga Narodów potępiła ten atak i zaapelowała do świata o udzielenie pomocy zaatakowanemu krajowi. Francja i Wielka Brytania po pewnych wahaniach zdecydowały się na stworzenie korpusu ekspedycyjnego, który miał wyruszyć do Finlandii. W jego składzie miały znaleźć się także oddziały polskie.

W tym właśnie celu 9 lutego 1940 r. gen. Władysław Sikorski wydał rozkaz o utworzeniu Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich. Jednostka miała nawiązywać do pułków podhalańskich w przedwojennym Wojsku Polskim, a jej struktura miała być wzorowana na jednostkach strzelców alpejskich armii francuskiej. Wynikało to z zamiarów użycia jej w górzystym terenie Finlandii.

Formowanie brygady odbywało się w polskim obozie wojskowym w Coëtquidan. Utworzono ją z batalionów wydzielonych z 1. i 2. Dywizji Piechoty. Na dowódcę wyznaczony został płk Zygmunt Bohusz-Szyszko, w kampanii wrześniowej dowódca 16. Pomorskiej Dywizji Piechoty i uczestnik obrony Warszawy. Kadra brygady w ogromnej większości wywodziła się z przedwojennej armii i miała za sobą udział w wojnie obronnej, natomiast większość szeregowych stanowili Polacy z emigracji francuskiej powołani do WP w ramach mobilizacji.

Byli wśród nich także uczestnicy wojny domowej w Hiszpanii z Brygady Międzynarodowej im. Jarosława Dąbrowskiego. Jednostka liczyła 4778 ludzi. W związku z wyjazdem do Finlandii brygada została w pierwszej kolejności przemundurowana, uzbrojona i wyposażona, a następnie poddawana intensywnemu szkoleniu. Jednak 13 marca 1940 r. Finlandia zawarła pokój z ZSRR i pomysł korpusu ekspedycyjnego stracił aktualność. Ale niebawem okazało się, że szykowane do Finlandii alianckie oddziały przydadzą się gdzie indziej. Również na północy.

Wyścig do Norwegii
III Rzesza sprowadzała niezbędną do produkcji wojskowej rudę żelaza ze Szwecji. Latem transportowano ją na południe przez Zatokę Botnicką i Bałtyk. Zimą jednak zatoka zamarzała, a wtedy transport realizowano drogą lądową – linią kolejową przez Szwecję do niezamarzającego portu w norweskim Narwiku, a stamtąd statkami do Niemiec. Już na początku wojny pierwszy lord admiralicji Winston Churchill postulował, by przerwać te dostawy czy to wysyłając na Bałtyk eskadrę okrętów czy to minując norweskie wody terytorialne.

Równocześnie plany zabezpieczenia tras dostaw rodziły się w Niemczech. Dowództwo Kriegsmarine zwróciło uwagę Hitlerowi, że opanowanie wybrzeży Norwegii pozwoliłoby po pierwsze swobodnie dostarczać rudę, po drugie zaś dałoby bazy dla samolotów i okrętów atakujących brytyjską żeglugę na północnym Atlantyku. Norwegia stała się więc zarówno dla Berlina, jak i Londynu łakomym kąskiem.

Wyścig do niego wygrała III Rzesza. 9 kwietnia jej siły inwazyjne – morskie, lądowe i powietrzne – zaatakowały Danię i Norwegię. Ten pierwszy kraj zajęto bez większego problemu. Duńczycy stawili słaby opór, a w krótkich walkach zginęło zaledwie 16 duńskich żołnierzy. Trudniej było w Norwegii – wprawdzie Niemcy wysadzili desanty w większych miastach nadmorskich, a na lotniska zrzucono spadochroniarzy, to armia norweska stawiła opór i zdołała zadać atakującym straty. Jako że przewaga Niemców rosła – do 10 kwietnia zajęli Narwik, Trondheim, Bergen, Egersund, Arendal, Oslo i Stavanger – alianci zdecydowali się udzielić pomocy. 14 kwietnia na norweskim wybrzeżu rozpoczął się desant alianckiego korpusu, a jako pierwsze wylądowały oddziały brytyjskie. Głównym celem aliantów było zajęcie portów w Trondheim i Narwiku. Aliantom mimo prób nie udało się odbić Trondheim. Wysiłek sprzymierzonych skupił się więc na północnym Narwiku.

Polska walczy
W składzie korpusu ekspedycyjnego znalazła się polska Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich. Przed wyjazdem, 10 kwietnia 1940 r., w miejscowości Malestroit jednostce uroczyście wręczono sztandar, a jej żołnierze złożyli przysięgę. Generał Sikorski powiedział wtedy: „Spotyka was wielki zaszczyt. Wy, Brygada Podhalańska, będziecie pierwszą wielką jednostką naszej nowej armii polskiej, która pojedzie bić Niemców. Oddaję was do francuskiej dywizji lekkiej. Pojedziecie do Norwegii”. Dlaczego Naczelny Wódz zdecydował się na udział w interwencji na północy?

– W przemówieniu w Ma-lestroit Sikorski powiedział też, że obecność brygady na froncie da przedstawicielowi Polski prawo zasiadania w Najwyższej Radzie Wojennej Aliantów. Drugi powód to pokazanie światu, że Polska istnieje, nie została pokonana, a jej armia nadal walczy. A wyprzedzając wypadki powiem, że bitwa o Narwik miała bardzo duże znaczenie psychologiczne dla Polaków w kraju i na obczyźnie. To było pierwsze starcie, w którym Wojsko Polskie po kampanii wrześniowej spotkało się z Niemcami. I tym razem nie przegrało – mówi prof. Janusz Zuziak, historyk wojskowości z Akademii Obrony Narodowej w Warszawie, autor książki „Wojsko Polskie we Francji 1939-1940”.
Brygada wypłynęła z portu w Breście 24 kwietnia, a w okolicach Narwiku wylądowała 8 maja. Podporządkowano ją tam francuskiej 1. Dywizji Lekkiej Strzelców. Francuzi, Anglicy, Polacy i Norwegowie usiłowali zdobyć zajęty przez Niemców Narwik i okoliczne miejscowości, a następnie zniszczyć lub odepchnąć niemieckie jednostki. Strzelcy podhalańscy najpierw zabezpieczali wyznaczony odcinek wybrzeża i patrolowali teren (14 maja wzięli tam pierwszych od września 1939 r. jeńców), potem zajęli pozycje obronne na półwyspie Ankenes na zachód od Narwiku.

Walki tam prowadzone nie były łatwe. Górski, skalisty teren był bardzo trudny, zdarzały się zawieje śnieżne, a przeciwnikiem brygady bywali dobrze wyszkoleni niemieccy spadochroniarze. Nie wszystkie ataki podhalańczyków kończyły się sukcesem. Do legendy brygady przeszło tzw. wzgórze Szaszkiewicza, na którym pluton por. Cezarego Szaszkiewicza wpadł w zasadzkę, ale utrzymał się na nim w okrążeniu i pod ostrzałem przez ponad dobę. Dochodziło też do starć na krótkie dystanse.

Tak opisywał to jeden z uczestników: „Kpt. Moreń [...] został zabity serią z pistoletu maszynowego z odległości kilku kroków. W następnej jednak chwili Niemiec ów został zabity ze zwykłego pistoletu przez adiutanta batalionu. […] Szef kompanii karabinów maszynowych II batalionu – starszy sierżant – otoczony przez Niemców, sam jeden bronił się przez kilkanaście godzin, siedząc w szczelinie skalnej, aż został odbity przez żołnierzy z IV batalionu”. Walki żołnierzy brygady literacko opisał inny ich uczestnik – pchor. Ksawery Pruszyński – w swojej znanej książce „Droga wiodła przez Narwik”.

Stracona brygada
Rozpoczęte 27 maja koncentryczne alianckie natarcie na Narwik przyniosło po zaciętych, trwających dwa dni walkach, sukces. Polacy z różnym powodzeniem nacierali na Ankenes i Nyborg, jednak zmusili część oddziałów niemieckich do wycofania się. Narwik został zdobyty. Cóż z tego, gdy z Francji nadeszły bardzo niepokojące wieści – atakowana przez Wehrmacht armia francuska ponosiła tam klęskę za klęską. Aliancki korpus ekspedycyjny w Norwegii otrzymał rozkaz natychmiastowej ewakuacji. Polska brygada rozpoczęła ją 3 czerwca, a jej ostatni oddział wypłynął z Narwiku 8 czerwca.

– Brygada poradziła sobie bardzo dobrze. Mimo że była nową jednostką, a dla większości szeregowych był to pierwszy udział w walce, spisała się znakomicie. Dowodem tego były także pochwały od dowództwa francuskiego – mówi prof. Zuziak. Z Norwegii brygada popłynęła statkami do Francji, zatrzymując się na chwilę w Wielkiej Brytanii.

– We Francji, mimo że wojna była już de facto przegrana, skierowano ją do obrony tzw. reduty bretońskiej. Brygada nie miała sprzętu ciężkiego, brakowało jej amunicji i w efekcie w ciągu kilku dni w ciężkich walkach została rozproszona. Uważam, że lepiej by się stało, gdyby zamiast płynąć do Francji wyładowała się w Wielkiej Brytanii. A tak wysiłek włożony w jej stworzenie został roztrwoniony – dodaje historyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski