Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polak, który spędził cztery lata z bohaterami "Hobbita"

Paulina Bajda
To była świetna przygoda. Wiele się też nauczyłem - podkreśla Krzysztof Szczepański
To była świetna przygoda. Wiele się też nauczyłem - podkreśla Krzysztof Szczepański Archiwum Prywatne
Kariera. Podziwiamy jego niezwykłe pomysły, oglądając największą superprodukcję ostatnich lat. - Praca w ekipie Petera Jacksona sprawiała mi mnóstwo frajdy - mówi Krzysztof Szczepański, animator postaci z "Hobbita"

Krzysztof Szczepański znalazł się w elitarnym gronie grafików, którzy pracowali nad przeniesieniem na ekran "Hobbita" J. R. R. Tolkiena. Pracę w nowozelandzkiej firmie graficznej Weta Digital zaczął ponad cztery lata temu. Zanim trafił do Nowej Zelandii, przez pięć lat pracował jako grafik 3D przy reklamach telewizyjnych i produkcjach filmowych, projektował postaci do gier, robił ilustracje i programy dla Discovery.

Jednak najbardziej interesowały go animacja postaci i film. Zaryzykował i wysłał swoją animację pokazową do firmy Weta Digital. Spodobała się i po kilku tygodniach zameldował się z żoną Agatą w Nowej Zelandii.
Do ekipy Petera Jacksona dołączył w trakcie produkcji "Hobbit: Niezwykła podróż". W kolejnej części - "Hobbit: Pustkowie Smauga" - był jednym z głównych animatorów.

- Najpierw trafiłem do działu prewizualizacji. Pracowałem głównie przy tworzeniu pomysłów, opracowywaniu choreografii do scen akcji oraz wymyślaniu ujęć i ruchów kamer. Prewizualizacja jest chyba najbardziej wymagającą dziedziną, ale jednocześnie daje najwięcej satysfakcji. Jesteśmy pierwszymi osobami w ekipie, które wymyślają, szkicują i nakreślają sporą część filmu - mówi Krzysztof.

Kiedy prace nad drugą częścią trylogii dobiegały końca, przeniesiono go do działu animacji, który zajmuje się tworzeniem końcowego ruchu postaci i kamer. Bardzo przydało mu się doświadczenie, które zdobył, pracując przy wizualizacji pomysłów. Animator często tworzył więc wstępną choreografię do scen, przygotowywał do nich potencjalne ruchy kamery.
- Jeżeli ujęcia zostały zaakceptowane przez reżysera, wracały do nas i dopracowywaliśmy je do poziomu, jaki widzimy na ekranie - wyjaśnia grafik.

Do odtworzenia większości animowanych postaci o cechach ludzkich specjaliści w firmie Weta Digital stosują technologię "motion capture", która umożliwia wykorzystanie gry aktora lub kaskadera.
- Nie ma tutaj zbyt wiele pracy dla animatora - wyjaśnia.

Pokazać smoka psychopatę
Inaczej wyglądała praca nad postaciami, których anatomia zupełnie nie przypomina ludzkiej. Musieli wtedy sięgać do tradycyjnych technik animacji. Studiowali np. ruch różnych zwierząt, by jak najbardziej sugestywnie przenieść ich zachowania na wymyśloną postać.

- Dla animatorów nie ma nic ciekawszego niż praca nad stworzeniami czy potworami, których skala przerasta wszystko, co jest nam znane. Smok jest tego idealnym przykładem - podkreśla Krzysztof.

Smaug - to było wyzwanie! No bo jak połączyć ogromną masę potwora z wiarygodną grą aktorską? Jak realistycznie oddać mimikę smoczej twarzy i zsynchronizować ją z dialogiem?

Było wiele wątpliwości, czy to się uda. Powstał więc specjalny zespół z udziałem Krzysztofa, którego zadaniem było stworzenie testowych animacji. Miały one pomóc w wyborze maniery, która idealnie odzwierciedli psychopatyczną naturę smoka.

- Wykorzystaliśmy kilka wstępnych nagrań aktora Benedicta Cumberbatcha podkładającego głos, które posłużyły nam do przetestowania animacji twarzy. Kiedy pokazaliśmy reżyserowi pierwszy test, jego reakcja była taka, że nie mieliśmy wątpliwości - mamy coś, czego nikt jeszcze nie widział i co na pewno zrobi wrażenie na widowni - wspomina Krzysztof.

Pod koniec pracy nad drugą częścią animatorzy opracowali sposób, który pozwalał reżyserowi aktywnie włączyć się do produkcji i osobiście opracowywać ruch kamer.

- Razem z kilkoma doświadczonymi animatorami przygotowywaliśmy szczegółowe choreografie scen, które następnie Peter Jackson był w stanie z pomocą technologii "motion capture" odtworzyć w czasie rzeczywistym i nakręcić, używając specjalnej kamery.

Bitwa, która zapiera dech w piersiach
Przygotowując się do trzeciej części, animatorzy wiedzieli, że największym wyzwaniem będzie scena bitwy. W książce zajmuje ona tylko kilka stron, ale na ekranie trwa dobrą godzinę.

- Pierwsze kilka miesięcy zajmowałem się rozwijaniem pomysłów do bitwy. Gdy tylko zaczęły się przygotowania do sceny ze Smaugiem, wróciłem do animowania smoka - mówi Krzysztof. - Tym razem stanęliśmy przed zupełnie nowymi zadaniami.
W ostatniej części "Hobbita" Smaug lata bowiem nad miastem Laketown, ziejąc ogniem, a następnie wędruje po zrujnowanym, płonącym mieście.

- Sceny zniszczenia, woda i ogień - połączenie tego wszystkiego było wyjątkowo trudne. Stworzenie realistycznego ognia, zgodnie z wizją reżysera, było bardzo czasochłonne i wymagało ogromnej mocy obliczeniowej - wyjaśnia Krzysztof.
Zwieńczeniem ich wysiłków była finalna scena bitwy.

- Ogromna liczba postaci w kadrze i efektów specjalnych tworzyła niespotykane do tej pory wyzwania. By osiągnąć pożądany efekt, musieliśmy stworzyć masę nowych narzędzi - mówi animator.
Krzysztof wspomina, że podczas przeprowadzki do Nowej Zelandii miał obawy związane z nowym miejscem i wyzwaniami, które na niego czekały. Szybko zostały one rozwiane. Większość stosowanych w Weta Digital narzędzi i technik była mu dobrze znana. Pomogło to, że w Polsce graficy komputerowi i animatorzy muszą wykonywać mnóstwo innych pokrewnych zadań.

Ważne wszechstronne doświadczenie

- Zanim skupiłem się na animacji postaci i filmie, pracowałem jako grafik komputerowy przy tworzeniu reklam telewizyjnych, krótkich filmów, ale też jako ilustrator - opowiada. - Interesowałem się wieloma pokrewnymi dziedzinami i właśnie wiedza związana ze sztuką filmową, rysunkiem i kompozycją okazała się teraz bardzo przydatna.

Krzysztof mówi, że aby móc pracować w przemyśle filmowym, trzeba być bardzo wyspecjalizowanym - w większości branżowych ogłoszeń wymaga się od kandydatów bardzo wąskiej wiedzy. - Pracując w Weta Digital, przekonałem się jednak, że najlepiej radzą sobie ludzie, którzy mają doświadczenie w wielu dziedzinach i którzy potrafią połączyć wiedzę techniczną oraz artystyczną - mówi o swej pracy.

Świat filmu stoi przed nim otworem
Przez ostatnie 4 lata wiele się nauczył: - Miałem okazję poznać wspaniałych przyjaciół, pracować z najlepszymi ludźmi w dziedzinie animacji komputerowej i efektów specjalnych. Poznałem wielu interesujących artystów i specjalistów z branży filmowej, którzy - tak jak ja - pasjonują się filmem i animacją. Mam ten ogromny przywilej, że w pracy zajmuję się dokładnie tym, czym zajmowałbym się w wolnym czasie.

Krzysztof na razie nie chce zdradzać planów. Jak mówi, teraz nadszedł czas na zamknięcie rozdziału związanego z "Hobbitem". Chociaż w Nowej Zelandii żyje mu się wraz z żoną bardzo dobrze, to jest otwarty na zmianę. Praca przy tak dużej produkcji otworzyła przed nim nowe horyzonty: - Przyszłość zapowiada się bardzo ciekawie - nie chce zapeszać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski