WŁADYSŁAW A. SERCZYK: Znad Granicy
Gdy więc czytam teraz o obchodach 750-lecia nadania Krakowowi praw miejskich, myślę, że powinniśmy być na nich oboje. Los nie pozwolił.
Ale i tak wspomnieniami oraz medytując nad przyznaną mi lat temu czterdzieści Złotą Odznaką za Pracę dla Miasta Krakowa, będę uczestniczył w urodzinach miasta, w którym nie tylko po raz pierwszy zobaczyłem świat, ale i w którym się wychowałem, zdobyłem wszystkie zaszczyty: stopnie i tytuły naukowe, odznaczenia, a nawet "własne" hasło w paru encyklopediach polskich i cudzoziemskich. Większość przyjaciół też mam stąd właśnie, a tkwiącego we mnie widoku ulic i zaułków krakowskich czy też knajp wyśmienitych, nikt i nic wyrwać nie zdoła.
Widzę - co prawda - jak powstaje w Krakowie nowa tradycja, może trochę jarmarczna, trochę odpustowa, wrzaskliwa i pełna tanich świecidełek. Jednak nie narzekam. To przecież normalne. A że ludzie pamiętający nieco inne miasto, nie zawsze patrzą z aprobatą na dokonujące się przemiany, to ich prawo. Milej uśmiechnąć się do hałasującej młodzieży niż tkwić w kawiarnianym kąciku i mieć wszystko wszystkim za złe.
Ale o pewne rzeczy upomnieć się warto, nie tylko o własną fizyczną obecność na uroczystościach.
Przed kilkoma dniami w telewizyjnym kabarecie ktoś sparafrazował jedną ze strof znanej pieśni o Mieście: "Kto wypowie Twoje piękno, Krakowie prastary..." Nie wiedział zapewne, że to fragment finału znakomitego, powstałego jeszcze przed wojną widowiska Adama Polewki, "Igrce w gród walą", które od 1953 r. wystawiano w Barbakanie na "Dni Krakowa". I tak jakoś układano spektakl, że ostatnia strofa tej wierszowanej pochwały grodu: "A wy, coście gród otwarli dla wędrownych ptaków, idźcie do dom i sny śnijcie, tak piękne jak Kraków", wykonywana była przez Piotra Kruszewskiego tuż po północy, gdy jednocześnie zza murów Rondla, z wieży Mariackiej, niósł się po mieście hejnał.
Dzisiaj aż się prosiło, by przypomnieć i twórcę, i spektakl, dokumentując wielkość Krakowa, zawsze ceniącego talenty. Jeden tylko kłopot: Polewka poza tym, że przez parę lat (a może miesięcy?) redagował "Echo Krakowa" i serdecznie kochał swoje miasto, był komunistą. Takim prawdziwym, z przekonania i to jeszcze sprzed wojny. Teraz komuś nie stało odwagi, by przypomnieć jego dzieło, inny zapomniał, a jeszcze inny postanowił zadbać o "czystość polityczną". Chyba im wszystkim wypada zadedykować dwuwiersz Polewki, też z "Igrców": "Mówią, iż w Paryżu nie masz z owsa ryżu, w Krakowie jak w bajce..." Więcej nie napiszę, bo się też boję. Kto ciekawy, sprawdzi w bibliotece, czego życzę najserdeczniej.
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?