Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policja zniechęca do składania zeznań. Bo to był tylko pies...

Anna Agaciak
Fot. Piotr Krzyżanowski/Polskapresse
Kontrowersje. Barbara Hartman chciała złożyć w komisariacie zawiadomienie o tym, że postrzelono jej psa. Udało się to dopiero po interwencji adwokata

- Nigdy nie czułam się tak upokorzona i stłamszona - żali się Barbara Hartman z Krakowa. - Policjanci robili wszystko, żebym nie złożyła zeznań. Dali mi do zrozumienia, że zawracam im głowę sprawą nic niewartego kundla. Dopiero po interwencji prawnika zgodzili się na przesłuchanie następnego dnia - 22 godziny od postrzelenia mojego psa.

Przedstawiciele policji potwierdzają, że Barbara Hartman zgłosiła się w VII Komisariacie na os. Złotej Jesieni w Nowej Hucie, chcąc złożyć zawiadomienie o przestępstwie. - Wyjaśnimy, czy funkcjonariusze postępowali prawidłowo - mówi Anna Zbroja z biura prasowego małopolskiej policji. - Ocenimy nagrania, zapisy wideo i informacje zawarte w notatkach policjantów.

Postrzelony pies
Niewielkiego kundelka Briana postrzelono w Woli Uhruskiej na Lubelszczyźnie. Psiak mieszka tam u mamy pani Barbary. W piątek przekopał się pod ogrodzeniem. Pobiegł do wsi. Gdy wrócił, broczył krwią. 17-letnia córka państwa Hartmanów sprowadziła lekarza weterynarii. Stwierdził on, że pies został postrzelony. Pokazywał otwór wlotowy i wylotowy po kuli.

Pani Barbara o zdarzeniu powiadomiła lokalną policję. Poprosiła o sprawdzenie w kole łowieckim, który z myśliwych w piątek urządził polowanie. Ponieważ policja nie chciała tego zrobić, pani Barbara zadzwoniła pod numer alarmowy 112.

- W końcu chodzi o znęcanie się nad zwierzęciem, o strzelanie do psa i to w miejscu gęsto zabudowanym- tłumaczy kobieta. Dyżurny policji poradził jej, by złożyła zeznania osobiście, w najbliższym komisariacie.

Trzy wizyty na policji
Pani Barbarze nie udało się jednak złożyć zeznań podczas pierwszej wizyty w VII Komisariacie. Zrezygnowana prosiła o radę Rafała Gawła z organizacji "Ludzie przeciw myśliwym". - Zdziwiłem się, że w Krakowie jest takie podejście do zgłoszeń w sprawie krzywdzenia zwierząt - mówi Rafał Gaweł. - Zasugerowałem pani Barbarze, by zadzwoniła pod numer 997, gdyż tam zgłoszenia są rejestrowane.

Po telefonie na 997 funkcjonariusze z VII Komisariatu zostali zobligowani do przyjęcia zeznań. - Wróciłam więc na komendę, a tam... potraktowano mnie jak idiotkę - opowiada kobieta.

Najpierw funkcjonariusze kazali jej siedzieć prawie dwie godziny w poczekalni, choć nie było innych interesantów. Potem policjantka przez 45 minut prowadziła z panią Hartman rozmowę, nic nie notując. Nagle opuściła pokój, a gdy wróciła, powiedziała: "Mamy zgon, nie możemy się panią zająć, pieski są ważniejsze czy ludzie?".

Pani Barbara straciła kilka godzin i nic nie udało się jej załatwić. Ponownie zadzwoniła pod numer 997, gdzie poradzono złożyć skargę do komendanta policji. O historii dowiedziała się w sobotę wieczorem mecenas Dorota Dąbrowska. Do przesłuchania doszło dopiero po jej interwencji - w niedzielę.

Błaha sprawa?
- Postrzelenie psa to znęcanie się nad zwierzęciem i jest przestępstwem zagrożonym karą nawet trzech lat więzienia - zauważa mecenas Dorota Dąbrowska. - Nie może być tak, że policjant - uznając, iż sprawa jest małej wagi - odmawia przyjęcia zeznań.

Zdarzeniem jest zaskoczony Szymon Bałek, który współpracuje z krakowską policją m.in. w sprawie truciciela psów, grasującego po naszym mieście od kilku miesięcy. - W ubiegłym roku, kiedy ktoś zaczął w parkach rozkładać trutki, właściciele psów skarżyli się na policję, lecz ta nie chciała przyjmować zeznań - opowiada.

- Po nagłośnieniu sprawy podejście funkcjonariuszy się zmieniło. Od dawna skargi na policję się nie zdarzały. Cóż, policjanci to też ludzie. Jedni lubią zwierzęta, inni nie. To jednak nie powinno mieć wpływu na ich służbę - dodaje Bałek.

Pierwsza wizyta w VII Komisariacie Policji
Barbara Hartman pojawiła się w VII Komisariacie w sobotę rano. Kobieta tak oto relacjonuje przebieg spotkania z policjantami:
Pani Barbara: Chcę złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa polegającego na postrzeleniu psa.
Policjant: A gdzie piesek się znajduje?
Pani Barbara: W okolicach Chełma, z moją córką i mamą.
Policjant: To proszę pojechać i tam złożyć.
Pani Barbara: Mam prawo złożyć zawiadomienie o przestępstwie w każdym komisariacie. Chcę to zrobić tu.
Policjant: Nie przyjmiemy, proszę jechać tam.
Pani Barbara: Ale to kilkaset kilometrów.
Policjant: Więc mówi Pani, że zostawiła nieletnią córkę i starszą mamę samą.
Pani Barbara: Chcę zgłosić przestępstwo.
Policjant: Nie wstyd Pani głowę zawracać nam jakimś pieskiem? My tu się ludźmi zajmujemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski