Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjanci boją się używać broni?

Maciej Makowski, Marcin Banasik
Joanna Urbaniec
Bezpieczeństwo. Po meczu piłkarskim w Nowej Hucie pseudokibice pobili policjantów i obrzucali ich kamieniami. Mimo to funkcjonariusze nie oddali nawet strzałów ostrzegawczych. Według ekspertów brak stanowczości policji sprawia, że kibole stają się coraz bardziej agresywni

- Jak daleko mogą się posunąć rozwścieczeni pseudokibice, żeby policjant użył broni? - pyta Jerzy Dziewulski, ekspert ds. bezpieczeństwa i były poseł SLD, komentując niedzielny atak pseudokibiców na funkcjonariuszy.

Według ustaleń policji po meczu KS Wróżenice - Szreniawa Koszyce (klasa B), który rozegrano w Nowej Hucie, chuligani mieniący się fanami Wróżenic napadli na siedmiu policjantów. Jednego obezwładnili gazem, a gdy upadł, został dotkliwie skopany. Inny funkcjonariusz został raniony przez odłamki rozbitej szyby radiowozu.

Na miejsce awantury wysłano natychmiast dodatkowe patrole. Już w okolicach boiska udało się zatrzymać dwóch napastników, łącznie zaś wyłapano 23 osoby w wieku 18-25 lat. Znaleziono przy nich narkotyki, kradzione telefony komórkowe i emblematy Cracovii.

- To była szybka i sprawna akcja. - chwali się Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji. Zapewnia, iż atakowanym policjantom nie zagrażało bezpośrednie niebezpieczeństwo. Innego zdania jest Dziewulski. Twierdzi, że w takich przypadkach mundurowi mają pełne prawo użyć broni, a przynajmniej oddać strzały ostrzegawcze w powietrze.

Rzecznik Ciarka utrzymuje, że w niedzielny wieczór nie było takiej konieczności. - Na pomoc poszkodowanym funkcjonariuszom szybko przybyli ich koledzy i sytuacja została opanowana - twierdzi.

To nie pierwszy w tym roku przypadek, gdy kibole drwią z prawa i nie czują respektu przed policją. W marcu na trubunach stadionu Wisły, na których znajdowało się 10 tys. osób, w tym dzieci, wylądowały race wystrzelone przez pseudokibiców z sąsiedniej restauracji "U Wiślaków". Władze klubu już przed meczem informowały policję o możliwym incydencie, jednak funkcjonariusze nie zrobili wtedy wiele, by zapobiec niebezpieczeństwu. Mało tego, w ciągu 48 godzin nikt z wystrzeliwujących race nie został zatrzymany.

Inny przykład opisywany w "Dzienniku Polskim" dotyczy "Miśka", nieformalnego przywódcy bojówki kiboli Wisły. Policja długo nie widziała nic złego w tym, że Paweł M. otwiera w hali TS Wisła siłownię i został koordynatorem sekcji Trenuj Sporty Walki. Były tymczasem poważne podejrzenia, iż TSW to miejsce szkolenia kiboli do starć z rywalami spod znaku Cracovii.

Po tych wydarzeniach, które wywołały w Krakowie burzę, małopolski komendant policji Mariusz Dąbek przekonywał w rozmowie z nami, że walka ze stadionowym bandytyzmem jest dla niego priorytetem. - Mamy dokładnie rozpoznane środowisko pseudokibiców w Krakowie - podkreślał komendant Dąbek.

Niedzielny incydent rzuca jednak cień wątpliwości na zapewnienia szefa małopolskiej policji. Wydaje się, że nie przewidziano zagrożenia związanego z meczem, mimo że już w ub. roku między pseudokibicami obu drużyn doszło do bójki.

- Jeśli policja nie reaguje dostatecznie stanowczo, pseudokibice przestają czuć respekt wobec mundurowych. Wykonują coraz śmielsze ruchy, by sprawdzić, jak daleko mogą się posunąć - tłumaczy psycholog i socjologdr Joanna Heidtman.

Kibole bez respektu dla funkcjonariuszy

- Kibice Wróżenic rzucali kamieniami w radiowóz, przewrócili jednego z funkcjonariuszy i zaczęli go kopać - opisuje niedzielne wydarzenia osoba, która była obecna na meczu lokalnych drużyn piłkarskich w Nowej Hucie.

Początkowo nic nie zapowiadało bójki. Mecz przebiegał spokojnie i skończył się wynikiem 2:1 dla Szreniawy-Koszyc. Zatarg rozpoczął się od wyzwisk kibiców Wróżenic, skierowanych pod adresem ochroniarzy drużyny Szreniawy.

- Zwycięska drużyna przyjechała z siedmioosobową ochroną, ponieważ podczas ubiegłorocznego meczu doszło już między kibicami i zawodnikami obu drużyn do zamieszek. Wtedy poszło o gola, którego nie chcieli uznać fani Wróżenic - tłumaczy świadek ostatniego meczu.

Według jego relacji, gdy niedzielną awanturę zauważył patrol policji, funkcjonariusze chcieli pomóc ochroniarzom. Zatrzymali dwóch najbardziej agresywnych kibiców i zamknęli ich w radiowozie. Koledzy zatrzymanych postanowili ich jednak odbić.

- Zablokowali drogę i zaczęli bujać autem. Kiedy to nie przynosiło efektu, rzucali w pojazd kamieniami. W ruch poszły też pięści i szklane butelki- relacjonuje świadek. W wyniku awantury rannych zostało dwóch policjantów, którzy trafili do szpitala.

Ich urazy nie okazały się na szczęście groźne.

Na miejsce awantury zostały wysłane inne patrole policji, a podejrzani zostali wyłapani w ciągu dwóch godzin. Mężczyźni prawdopodobnie dziś usłyszą zarzuty.

- To wydarzenie świadczy o braku respektu kiboli wobec funkcjonariuszy. Szybka reakcja policji i wyłapanie wszystkich bandytów pokazuje jednak jej dobre przygotowanie. Niepokojące jest to, że zadymy, znane dotąd głównie z ekstraklasy, przenoszą się do rozgrywek niższych lig piłkarskich- komentuje Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta Krakowa.

Na początku kwietnia minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz zapewniał, że Kraków jest wzorem w walce z kibolami. Tak ocenił odważne działania władz Wisły, które po ostrzelaniu trybun racami wydały aż 420 zakazów stadionowych.

Objęto nimi osoby podejrzewane o udział w zakłócaniu porządku podczas marcowego meczu z Ruchem Chorzów. Wydarzenia z ostatniego weekendu pokazują jednak, że wojna ze stadionowymi bandytami potrwa długo. Potrzebna jest solidarność klubów, policji i prawdziwych fanów piłki nożnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski